Lexus GS 460 Prestige

W 2008 r. Lexus dokonał kosmetycznych zmian w modelu GS. Są one na tyle subtelne, że tylko wprawne oko dopatrzy się różnic w detalach. Jednak najważniejsze modyfikacje zaszyły pod maską. Teraz topowy motor to konstrukcja, która trafiła pod maskę wprost z najnowszego modelu LS. Moc 347 KM mówi sama za siebie.

Na szczęście japoński producent nie próbuje nam wcisnąć marketingowego kitu o powołaniu do życia nowego modelu. Nikt nie karmi nas iluzją liftingu. Jakby naturalnie i po cichu poprawiono kilka szczegółów stylistycznych, odrobinę odkurzając obecny na rynku od ponad dwóch lat model.

Poprzedni GS 430 z silnikiem V8 zdobył w redakcyjnym teście autoGALERII największą ilość punktów i do dziś dzierży miano lidera rankingu. Czy Lexus GS 460 Prestige poprawi jeszcze ten wynik?

Ewolucja w dobrym kierunku
Aby dostrzec zmiany, jakie zaszły w wyglądzie GS-a potrzebna jest chwila refleksji. Najbardziej w oczy rzucają się kierunkowskazy boczne, które teraz zamiast w błotniku przednim, ulokowano w obudowie lusterek, okraszając je dodatkowo chromowaną wstawką. Kolejne różnice wymagają już żyłki detektywa. Najłatwiej, jeśli postawimy obok siebie model aktualny i ten sprzed modernizacji. Wówczas zauważymy, że przednie lampy zyskały nowy, bardziej ostry kształt, podobnie jak atrapa przednia, która przyciąga wzrok większą dawką chromu.

W celu poprawy aerodynamiki obniżono linię tylnego zderzaka. Drobna korekta objęła także dolną część zderzaka przedniego. Poza tym zmieniono... a nie, to już koniec. I bardzo dobrze, bo stylistyka L-Finesse, którą urzeczywistnia GS wyjątkowo przypadła mi od gustu. W klasie, gdzie królują Audi A6, BMW 5 i Mercedes E projektanci są powściągliwi i stawiają raczej na klasyczne rozwiązania. Lexus daje o wiele więcej - równie szykowny styl i elegancję co konkurencja, ale doprawioną szczyptą ekstrawagancji i dynamizmu. Wprowadzone zmiany to zaledwie retusz, który wyszedł jednak GS-owi na dobre.

Warto także zwrócić uwagę na kolor testowego Lexusa GS460. Nie jestem fanem bieli, ale ten odcień wprost idealnie komponuje się w linią japońskiego auta. Biała perła w tym wcieleniu wygląda po prostu bosko i ostatnio przeżywa prawdziwy renesans w motoryzacji.

Ze smakiem
W środku równie dyskretne zmiany, co na zewnątrz. Zmieniło się rozmieszczenie przycisków na kierownicy, którą dodatkowo wzbogacono o sterowanie aktywnym tempomatem. Poza tym trudno dostrzec większe różnice. Bo czymże są: inna, metaliczna oprawa dźwigni skrzyni biegów czy inaczej wyskalowany obrotomierz?

Materiały prezentują bardzo wysoki poziom, ale niemiecka konkurencja w tej klasie udowadnia, że można jeszcze lepiej. Mam tu na myśli jakość niektórych plastików i od lat krytykowany wygląd drewnianych wstawek. Myli się jednak ten, kto sądzi, że japońska limuzyna stosuje drewnopodobną okleinę. To najprawdziwsze, wysokogatunkowe drzewo, które polakierowano na wysoki połysk grupą warstwą impregnatu. Ktoś w Lexusie uparł się po prostu, że to bardziej trwała technologia. Najwidoczniej nie siedział w 20-letnim Mercedesie, gdzie wstawki z tego szlachetnego materiału wyglądają wciąż naturalnie i nie noszą śladów korników czy erozji.

To jedyna uwaga. Pozostałe tworzywa są najwyższej próby, a ich spasowanie wzorcowe. Nawet profesjonalny akustyk wyczulony na emisje dźwięków nie usłyszy hałasów dobywających się z deski rozdzielczej podczas jazdy po najgorszej nawierzchni.

Ciemna kolorystyka kokpitu wcale nie przytłacza, bowiem różne odcienie szarości potrafią skutecznie urozmaicić klimat panujący w środku. Wspaniale prezentuje się skórzana tapicerka foteli - te z przodu można regulować elektrycznie w ośmiu kierunkach i zaprogramować ustawienia dla trzech osób. Poza funkcją podgrzewania są także klimatyzowane, co docenia się podczas największych upałów. Fotele nastawione są zdecydowanie na jak najwyższy komfort i z tej roli wywiązują się idealnie. Skórą wyłożono także fragmenty boczków drzwi i sporą część tunelu środkowego. To buduje luksusowy charakter wnętrza.

W krainie łagodności
Wizytówką wnętrza Lexusa jest wszechogarniające uczucie przebywania w odizolowanej rzeczywistości, w innym wymiarze, lepszym świecie. Japończycy do rangi sztuki bowiem doprowadzili izolację akustyczną swoich samochodów, od tego co dzieje się na zewnątrz. To nie tylko zasługa termoszczelnych szyb, kilogramów mat wygłuszających, ale także genialnej aerodynamiki i kosmicznej dokładności w spasowaniu elementów karoserii. Dzięki temu szumy powietrza, tak powszechne w innych autach przy wyższych prędkościach, w Lexusie występują w śladowych ilościach.

Design wnętrza urzeka łagodnością kształtów i wysublimowanym pięknem. Lexus GS udanie łączy nowoczesny charakter z ergonomią. Nie obawiaj się, że do obsługi urządzeń pokładowych najpierw będziesz musiał przestudiować tomik instrukcji obsługi. Nie ma tu jednego pokrętła, które obsługuje setki opcji. Jeśli chcesz ustawić klimatyzację wciskasz po prostu przycisk "Climate", a jak nawigację - "MAP". Później konkretną funkcję obsługuje się na kolorowym ekranie dotykowym. Proste i intuicyjne. Dla miłośników gadżetów dobra informacja - większość pokładowych urządzeń można aktywować głosowo. Ponad dwieście komend w języku angielskim sprawnie radzi sobie np. ze zmianą płyty CD, włączeniem radia czy obsługą telefonu. Trzeba tylko chcieć z tego korzystać i trochę potrenować właściwą dykcję.

Jak na bogato wyposażoną limuzynę przystało, nie zabrakło patentów podnoszących komfort i funkcjonalność. Jest więc automatycznie chowająca się kolumna kierownicza, która po zgaszeniu silnika cofa się ułatwiając tym samym wyjście z auta, jest elektrycznie sterowana roleta szyby tylnej czy fantastycznie brzmiący system audio obsługujący także płyty DVD (firmy Mark Levinson). Kuriozalnie przy takiej technice wygląda "szparka", gdzie można załadować kasety magnetofonowe. Japończycy z niezrozumiałych powodów ciągle nie rezygnują z tego archaicznego nośnika. Konia z rzędem temu, kto ostatnio widział na oczy kasetę magnetofonową.

Parkowanie ułatwiają czujniki, które obecne są w obu zderzakach. Dodatkowo manewrowanie tyłem wspomaga obraz z kamery wyświetlany na monitorze w kokpicie Lexusa. Ten system, stosowany we wszystkich modelach japońskiej marki, zebrał już tyle pochwał, że nie ma sensu dłużej się nad nim rozwodzić. Powiem jedno - to najbardziej dopracowane rozwiązanie dostępne w tym segmencie aut.

Z wielką radością powitałem także aktywny tempomat (ACC). Mając do czynienia z takim urządzeniem przy okazji testu Lexusa LS 600h stałem się fanem tego wynalazku. Niestety, mocno się rozczarowałem, bowiem ACC w modelu GS to wręcz namiastka tego, co rzeczywiście potrafi ów system. Cały problem w tym, że w GS-ie działa on tylko w zakresie prędkości 40-180 km/h. A zatem nie spełniona jest główna idea, polegająca na wyhamowaniu przez tempomat auta do zera i ponownym jego rozpędzeniu, gdy pojazd przed nim rusza. Poza tym tempomat ma wyraźne problemy z interpretacją zdarzeń na drodze. Kiedy samochód jadący przed Lexusem zjedzie na inny pas ruchu lub jakiś inny pojazd wciśnie się przed niego, system po prostu gubi się i deaktywuje. Tak naprawdę sprawdza się tylko podczas płynnej jazdy autostradą. Daleko mu do zaawansowanego układu z modelu LS, który świetnie radzi sobie w gęstym ruchu ulicznym.

Duet idealny
Chociaż poprzedni silnik V8 (4,3 l i 283 KM) montowany w modelu GS zbierał wysokie noty, nie jest tajemnicą, że była to już wiekowa jednostka. Teraz topowy motor to najnowsza konstrukcja, która trafiła pod maskę wprost z najnowszego modelu LS. Potężna moc 347 KM pozwala na osiągnięcie 100 km/h w ciągu 5,8 sekundy. Ktoś powie - co to za progres, skoro poprzedni, słabszy o 64 KM silnik był w tej kategorii gorszy zaledwie o 0,3 sekundy. Racja, jednak nie sam start jest tu najważniejszy. Zdecydowanie poprawiła się bowiem elastyczność.

Lexus, niezależnie od prędkości, po wciśnięciu pedału przyspieszenia wyrywa do przodu niczym pocisk wystrzelony z pistoletu. Wrażenia są po prostu niesamowite. GS w kwestii dynamiki zachowuje się niemal jak sportowy samochód, a nie stateczna limuzyna. Silnik reaguje tak spontanicznie i żywiołowo, że nawet na chwilę nie można pozwolić sobie na nonszalanckie trzymanie kierownicy jedną ręką.

Wspaniałe reakcje silnika podczas dynamicznej jazdy nie byłyby tak spektakularne, gdyby nie genialna skrzynia biegów Lexusa. To pierwszy na świecie "automat" posiadający osiem przełożeń. Jednak nie ilość biegów jest tu kluczowa, ale szybkość z jaką owa przekładnia reaguje na polecenia kierującego. Nie ma mowy o jakimkolwiek zawahaniu czy zwłoce, kiedy prawa stopa wyda odpowiednią komendę za pośrednictwem pedału gazu. Skrzynia biegów zdaje się telepatycznie porozumiewać z kierowcą. Nie wiem jak to się dzieje, ale "automat" zawsze wybierał takie przełożenie, jakie dokładnie chciałem załączyć w konkretnej sytuacji.

Skrzynia w mgnieniu oka zrzuca po cztery czy pięć biegów w dół, zapewniając natychmiastową i co najważniejsze pożądaną reakcję. Ten super inteligentny mechanizm dosłownie rozpoznaje sytuację na drodze, styl jazdy i panujące warunki. Jeśli jesteś sceptycznie nastawiony do "automatów" zapewniam, że Lexus GS460 zmieni Twoje podejście do tego wynalazku.

Imponujące osiągi to także zasługa zawansowanych systemów elektronicznych. Kluczową rolę w zarządzaniu większością układów wspomagających trakcję pełni system zintegrowanego zarządzania dynamiką pojazdu - VDIM. Zbiera on informacje dotyczące obrotów kół, ciśnienia hamulców i ruchu całego nadwozia. Na ich podstawie uruchamia różne układy, odpowiedzialne za stabilność i bezpieczeństwo, m.in. ABS, układ elektronicznego rozdziału siły hamowania (EBD), system kontroli trakcji (TRC), kontrolę stabilności pojazdu (VSC) i elektryczne wspomaganie kierownicy (EPS). Pozwala to zoptymalizować współpracę tych układów, dzięki czemu można w pełni wykorzystać dynamikę samochodu.

Dwa w jednym
Lexus GS 460 posiada amortyzatory o zmiennej charakterystyce tłumienia nierówności. W standardowym położeniu "normal", zawieszenie pracuje bardzo komfortowo i tłumi skutecznie wszelkie nierówności. To program do relaksacyjnej, płynnej jazdy, o czym informuje także zbyt lekko pracujące koło kierownicy. Sprawdza się podczas jazdy po mieście, a także w trasie, kiedy nie wykorzystujemy w pełni możlwiości auta.

Tryb "sport" zmienia diametralnie charakter Lexusa - podwozie wyczuwalnie sztywnieje, a mdły do tej pory układ kierowniczy przeobraża się w precyzyjne narzędzie do zwalczania ostrych zakrętów. GS460 potrafi wówczas dać wielka frajdę z jazdy.. Na życzenie mamy więc albo miękko resorującą limuzynę, albo rasowo usposobiony "wymiatacz".

Coś za coś
Testowany Lexus GS460 jest lepszy od swojego poprzednika. Mimo to zebrał minimalnie mniej punktów w końcowej klasyfikacji. Powód? Korzystając z pełnej mocy okazuje się, że do ideału brakuje nieco układowi hamulcowemu i przekładni kierowniczej, które to nie wykazywały żadnych słabości w poprzedniej, mniej dynamicznej jednostce V8.

Tylko motoryzacyjny ignorant, albo zaślepiony fanatyk niemieckiej motoryzacji może powiedzieć, że Lexus nie jest równorzędnym rywalem dla Audi, BMW i Mercedesa. Japończycy nie muszą mieć kompleksów, bowiem stworzyli wspaniały samochód, którego największy atut stanowią silnik i najlepsza na świecie w tej klasie samochodów automatyczna skrzynia biegów. W porównaniu kosztów zakupu, Lexus nie ma konkurencji. Za 242 tys. zł można nabyć model GS460 w najbogatszej odmianie Prestige. Za porównywalnie skonfigurowane modele niemieckiej trójcy z silnikami V8 trzeba zapłacić odpowiednio: 347 tys. za Audi A6 4.2 FSI, 357 tys. za Mercedesa E500 i 366 tys, zł za BMW 550i.

Tak wielka różnica to efekt niedawnej obniżki cen na wszystkie modele Lexusa. W kieszeni zostaje więc minimum 110 tys. zł! Do tego model GS nie jest tak oklepanym widokiem jak auta niemieckiej konkurencji i jego właściciel może liczyć na sporą dawkę indywidualizmu. Z drugiej strony, z oryginalnością Lexusa GS nie idzie w parze możliwość skonfigurowania auta wedle własnego gustu. Japończycy mają nadal wiele do nadrobienia w tej kategorii, bowiem z uporem maniaka wyznają zasadę, że oferując trzy gotowe pakiety wyposażenia zadowolą wszystkich. A tak nie jest, bo w klasie Premium liczy się właśnie możliwość aranżacji wnętrza wg własnych upodobań. Jedni docenią fakt, że w najbogatszej opcji dostają niemal wszystkie gadżety. Dla drugich - możliwość wybrania innego systemu audio, kolorów tapicerki i nadwozia oraz szyberdachu zabrzmi jak kiepski żart.

Póki co, osoby szyjące ubrania u krawca raczej nie wybiorą Lexusa. Jednak Japończycy bardzo szybko się uczą. Niedawno przedstawili model IS-F, który potwornie namieszał w klasie, gdzie od lat królują BMW M3, Mercedes C AMG i Audi RS4. Niedługo na rynek trafi LS z napędem quattro. To tylko kwestia czasu, kiedy Lexus będzie dawał klientom nieograniczone możliwości w konfiguracji danego modelu.