Texaco Doodlebug. Pół parówka - pół cysterna z mikrofonem w... silniku

Słyszeliście kiedyś o Texaco Doodlebug? To cysterna, która miała zachęcać amerykanów do korzystania z ropy. Widać skutecznie, bo pojawiają się wszędzie tam, gdzie można ją zdobyć. A to nie jedyna ciekawostka o tym samochodzie.

Choć pod względem stricte motoryzacyjnym bliżej mi do Ameryki powojennej, lata 30-e za Wielką Wodą były cudowne. Rodzące się projekty aerodynamicznych nadwozi spowodowały, że powstały cudowne, albo chociaż cudownie dziwaczne projekty, takie jak Texaco Doodlebug. Albo Diamond T Doodlebug.

Doodlebug powstał jako samochód "reklamowy" na zlecenie koncernu Texaco. Miał za zadanie być showcarem koncernu, który zaciekawi Amerykanów, a przy okazji przekona ich do korzystania z ropy. Oczywiście zamiast węgla, który był podstawowym paliwem kopalnym używanym w domach. Ropa była tą czystym i łatwym w obsłudze paliwem do ogrzewania domów. A nic tak nie przekonuje, jak atrakcyjna ciężarówka, która ją dowozi.

Texaco Doodlebug. Na co komu obrotomierz?

Muszę przyznać, że Texaco Doodlebug jednocześnie budzi mój zachwyt, jak i śmiech. Wygląda jak przecięta wzdłuż parówka, albo samochód lotniskowy. W ostateczności, jak postawiona na kołach gondola sterowca.

Zaprojektowana w duchu streamline, z opływowym nadwoziem i dużymi przeszklonymi powierzchniami, wygląda niezmiernie ciekawie. No i ma zaledwie 1,8 metra wysokości. Niedużo, jak na ciężarówkę.

Texaco Doodlebug

Bazą była ciężarówka nieistniejącej marki Diamond T. Ale nie do końca, bo w Doodlebugu silnik umieszczono z tyłu, przykryty w pełni odchylanym tyłem, aby zapewnić do niego dostęp.

Rozumiecie to? Cysterna, w której kierowca siedzi z przodu, za nim jest wielka beczka pełna benzyny/ropy (1500 galonów), a na końcu silnik. Sześciocylindrowy Hercules.

To nie koniec dziwności tego projektu. Skrzynia biegów oraz sprzęgło były obsługiwane pneumatycznie. Do tego, zamiast jak każdy normalny człowiek by uczynił, zamontować obrotomierz, w silniku pojawił się mikrofon.

Tak. Zamiast obrotomierza, mikrofon zbierał dźwięk silnika, aby kierowca w kabinie mógł zmieniać "na słuch" przełożenia. Ale czego spodziewać się po kraju, który mierzy odległości w wielorybach, a powierzchnie w średnich pepperoni.

Samochód zaprezentowano w 1933 roku i oprócz wspomnianego celu, miało pokazać nową identyfikację wizualną marki. Logo, które znacie do dziś z produktów Texaco, po raz pierwszy pojawiło się na Texaco Doodlebug. Jednym z zaledwie kilku, które powstały. Ponoć 6, ale tego nie wie nikt.

Bardzo szanujemy marketingowo-inżynierskie projekty Amerykanów. Dostarczają nam niesamowitej rozrywki. A przy okazji są wspaniałą historią wzornictwa, motoryzacji oraz... właśnie marketingu.