Zmierzch targów samochodowych? Kolejne marki rezygnują ze stanowisk w Genewie

Targi motoryzacyjne przez lata były miejscem, w którym prezentowano nowe modele, a dziennikarze i zainteresowani mogli je po raz pierwszy obejrzeć. To się jednak zmienia.

Targi zawsze miały swój unikalny klimat, zwłaszcza te w Genewie, uznawane przez wiele osób za najbardziej prestiżowe. To w tym miejscu prezentowano nowe auta, zarówno tańsze jak i najdroższe. To tutaj spotykała się śmietanka towarzyska ludzi biznesu, dziennikarzy i klientów. Z roku na rok widać jednak wyraźną tendencję do marginalizowania roli takich wydarzeń, czego najlepszym przykładem jest właśnie przyszłoroczny Geneva Motor Show.

W tej chwili już trzech dużych producentów zrezygnowało ze swojego udziału - jest to Ford, Volvo i grupa Jaguar Land Rover. Marka z błękitnym owalem w logo podjęła taką decyzję ze względu na brak nowości, które można byłoby wystawić. Volvo z kolei postanowiło skupić się na swoich własnych wydarzeniach, w ich oczach lepiej prezentujących nowe auta. A JLR? Tutaj, zresztą tak jak w przypadku innych producentów, chodzi o pieniądze. Wystawienie się na targach wymaga naprawdę dużych nakładów finansowych - od wynajęcia przestrzeni, przez przygotowanie stanowiska, zatrudnienie ludzi, logistykę związaną z przywiezieniem samochodów, aż po tak "drobne" rzeczy jak catering oraz inne poboczne elementy.

Jaguar Land Rover ma też spore problemy ze sprzedażą - ta ciągle spada, zwłaszcza na kluczowych rynkach. Nic więc dziwnego, że każdy funt więcej w portfelu jest w tym przypadku niezwykle ważny. Co ciekawe właściciel JLR, TATA Motors, wynajął większą przestrzeń w Genewie i zajmie niejako obszar, w którym dotychczas prezentowano Jaguary i Land Rovery. Z pewnością zobaczymy tam najnowsze studyjne pojazdy tej hinduskiej marki.

Do targów w Genewie zostało już niewiele czasu - na początku marca hale Palexpo znowu zgromadzą setki tysięcy ludzi. Pytanie tylko, czy po drodze jeszcze ktoś zrezygnuje z udziału? Wystarczy spojrzeć na tegoroczne targi paryskie, gdzie wiele firm było całkowicie nieobecnych. W dobie streamingu internetowego wiele osób, w tym dziennikarzy, preferuje przygotowanie materiału z redakcji, gdzie na spokojnie mogą opisać nowy produkt danej marki, bez konieczności biegania i fotografowania w ścisku oraz w kiepskich warunkach oświetleniowych.