Ford S-MAX 2.0 EcoBoost PowerShift Titanium

Ślub, dziecko, kolejne dzieci. Taka sytuacja w życiu mężczyzny ma diametralny wpływ na motoryzacyjne wybory. Nie każdego w końcu stać na dwa samochody. Dwudrzwiowe coupe odpada, sportowy hatchback również. Najlepszym wyborem będzie rodzinne kombi lub van? Powiało nudą za kółkiem?

I tak też po zwiedzeniu kilkudziesięciu salonów, odbyciu kilku jazd próbnych, wybór pada na Forda S-MAX-a. Żonie się podoba, dzieci się pomieszczą, a w bagażniku bez trudu znajdzie się miejsce na wakacyjny ekwipunek. Fordowski van dostępny jest od 2006 r., kiedy to miał swoją premierę na targach motoryzacyjnych w Paryżu. W 2007 r. uzyskał prestiżowy tytuł Car Of The Year, natomiast w 2010 doczekał się liftingu.

Opisywać S-MAX-a chyba nie trzeba, bowiem każdy na pewno miał okazję zobaczyć go chociaż raz na polskich drogach. Mimo już kilku lat, nadal prezentuje się świeżo i nowocześnie. Światła zrealizowane w technologii LED, wyloty w nadkolach (będące atrapami) czy podwójny układ wydechowy, bardzo pozytywnie wpływają na wygląd S-MAX-a. Nasz egzemplarz dodatkowo został wyposażony w przyciemnione tylne szyby (900 zł) i piękne osiemnastocalowe aluminiowe felgi (1500 zł).

Równie dobrze prezentuje się wnętrze. Wszystko jest dobrze spasowane, a zastosowane materiały nie budzą zastrzeżeń. Nie ma tutaj miejsca dla imitacji, ozdobne wstawki to prawdziwe szczotkowane aluminium. Schowek zlokalizowany w podłokietniku, jak i ten przed pasażerem zostały wykończone materiałem. Wisienką na torcie jest skórzana, wielofunkcyjna kierownica, której gruby wieniec po prostu świetnie leży w dłoniach. Ilość przycisków na niej zlokalizowanych może przytłaczać, ale tak naprawdę jest ich w sam raz, a ich rozmieszczenie jest bardzo intuicyjne.

Jak w Mondeo
Takie uczucie towarzyszy kierowcy S-MAX-a, który dzieli z Fordem Mondeo zawieszenie i układ kierowniczy. Jedyna różnica dająca się we znaki, to wyższa pozycja za kierownicą. Mimo sporej wysokości nadwozia, rodzinny van z Niemiec nie wykazuje tendencji do wychylania się nawet w bardzo szybkich zakrętach. Zawieszenie zestrojono dość sztywno, ale bez uszczerbku na komforcie. Na pochwałę zasługuje też układ kierowniczy, który jak na Forda przystało, jest precyzyjny i daje świetnie wyczucie tego, co dzieje się z przednimi kołami. Wszyscy jednak wiemy, że precyzyjny układ kierowniczy i świetnie zestrojone zawieszenie to nie wszystko. Pozostaje najważniejsza kwestia - serce.

ST
Focusa ST nie trzeba chyba nikomu przedstawiać. I czy może być lepsza rekomendacja dla jednostki silnikowej S-MAX-a niż fakt, że prawie identyczna będzie drzemała pod maską wspomnianego wcześniej kompaktowego Forda? Dwulitrowy silnik z rodziny EcoBoost generuje 240 koni mechanicznych i może pochwalić się momentem wynoszącym 340 Nm i dostępnym w zakresie 1750-4000 obrotów na minutę. Pozwala to ważącemu prawie 1700 kg S-MAX-owi rozpędzić się do 235 km/h. Pierwszą "setkę" osiągniemy natomiast po niecałych ośmiu sekundach.

W mieście, zwłaszcza tak zakorkowanym jak Warszawa, bardzo szybko docenimy pracę automatycznej skrzyni PowerShift. Biegi są zmieniane płynnie i bez wyczuwalnych szarpnięć. Problemem dla niego jest dynamiczniejsza jazda. Tutaj trzeba przyznać, iż potrafi się czasem zgubić i nie nadążać za potrzebami kierowcy. Szkoda, że w opcjach nie znalazły się łopatki przy kierownicy. Warto też wspomnieć, że podczas delikatnego przyśpieszania ze stałą wartością Powershift potrafi delikatnie szarpnąć przy zmianie biegów. Nie jest to uciążliwe, ale zauważalne.

Zestaw napędzający rodzinnego vana od Forda, w połączeniu ze świetnie zestrojonym zawieszeniem i precyzyjnym układem kierowniczym, daje sporo frajdy z jazdy. Moc jest już dostępna od najniższych obrotów, a samochód nie traci werwy, nawet przy komplecie pasażerów. W razie potrzeby biegi można zmieniać ręcznie. W okresie zimowym jest to dość przydatna możliwość, bowiem na śliskiej nawierzchni dość często pojawiały się problemy z trakcją.

Pozostaje jeszcze do omówienia kwestia spalania. W końcu "wir" w baku ma dość niekorzystny wpływ na domowy budżet, a przy większej rodzinie każda złotówka ma znaczenia. W przypadku dwulitrowego turbodoładowanego silnika nie można liczyć na niskie spalanie. Poza godzinami szczytu przy spokojnej jeździe silnik spali około 9-10 litrów. W korkach natomiast trzeba się przygotować na ponad 12 litrów. Na trasie jest lepiej, ale wynikom na poziomie 8 litrów i tak daleko do katalogowej "szóstki" z hakiem.

Dla rodziny
Jak pisałem na początku, S-MAX to samochód kupowany przede wszystkim z myślą o rodzinie. I trzeba przyznać, że w tej roli sprawdzi się wyśmienicie. Z przodu ilość miejsca nie budzi żadnych zastrzeżeń. Z tyłu jest podobnie, przy komplecie pasażerów nikt nie powinien narzekać na jego brak. Warto też wspomnieć o praktycznych stoliczkach czy roletach przeciwsłonecznych dla siedzących z tyłu - wymagają one jednak dopłaty (600 zł - pakiet SPACE 2). No i oczywiście o dachu panoramicznym (3400 zł), który pozwala zajrzeć naturze do wnętrza i będzie nie lada atrakcją dla dzieci.

Pozostańmy jeszcze na chwilę na tylnej kanapie, a dokładnie na trzech niezależnych fotelach. Każdy posiada regulowane oparcie oraz możliwość przesuwu przód-tył, dzięki czemu można zmieniać pojemność bagażnika w zakresie od 1051 do 1171 litrów. Ale to nie wszystko. W razie potrzeby po złożeniu drugiego rzędu uzyskamy przestrzeń ładunkową równą dwóm metrom sześciennym. Jest też dobra wiadomość dla szukających pojazdu 7-osobowego, bowiem za dopłatą (3700-7550 zł, zależnie od wersji) można uzyskać dwa dodatkowe fotele w postaci trzeciego rzędu siedzeń.

Titanium
Testowany egzemplarz to środkowa wersja wyposażania Forda S-MAX-a. Na pokładzie znalazło się też kilka opcji dodatkowych. Najlepszą z nich moim zdaniem jest system nawigacyjny CD/SD PLUS (7450 zł). Dźwięk wydobywający się poprzez 8-kanałowy wzmacniacz i 11 głośników jest świetny, a umieszczony zaraz za fotelem kierowcy subwoofer pozwala w pełni poczuć siłę muzyki. Siedmiocalowy ekran nawigacyjny jest oczywiście dotykowy i poza multimediami służy też do obsługi systemu klimatyzacji. Jest to bardzo przydatna opcja, zwłaszcza gdy zdecydujemy się na wersję trzystrefową. Szkoda tylko, że Ford nie poszedł za ciosem i oferując język polski w komputerze pokładowym, nie zastosował go też w systemie multimedialnym.

Jeżeli już mowa o wyświetlaczu FordConvers+ to przyznam, że jest on gorszy od systemu znanego z Forda Focusa czy C-MAX-a. Obsługa obu jednostek jest podobna, jednak w S-MAX-ie sposób wyświetlania danych jest moim zdaniem mniej przystępny i praktyczny. Jest to dziwna sprawa, bowiem po znacznie większym ekranie można by się spodziewać zdecydowanie więcej.

X PLUS
Siedziska testowanego egzemplarza zostały wykończone skórą i alcantarą, która wchodzi w skład pakietu X PLUS 1 (13 250 zł). Poza tapicerką zawiera on dach panoramiczny, system Ford KeyFree, składane lusterka oraz reflektory bi-ksenonowe. Tak samo jak w Focusie, te ostatnie niczym nie zadziwiają - po prostu świecą. Inne pakiety na wyposażeniu naszego S-MAX-a to SIEDZENIA (2700 zł), dzięki któremu świetne, sportowe fotele zyskują elektryczną regulację, a fotel kierowcy dodatkowo pamięć ustawień.

Driver Assistance 2 (5800 zł) to natomiast zestaw układów wspomagających kierowcę. Składa się na niego BLIS, czyli system monitorowania martwego pola, LDW, który czuwa nad utrzymaniem właściwego pasa ruchu oraz ACC - inteligentny tempomat. Szkoda jednak, że pośród tylu pakietów i przy cenie testowanego egzemplarza, na wyposażeniu nie znalazła się kamera cofania. Nasz S-MAX w zasadzie miał zamontowane tylne czujniki cofania, ale patrząc w cennik, specyfikację modelu oraz obserwując ich pracę, odnoszę wrażenie, że nie był to element montowany fabrycznie.

171 800 zł
Tyle kosztuje testowy egzemplarz. Na tą wartość składa się cena wersji Titanium 2.0 Ecoboost o mocy 240 KM, czyli 139 250 zł i dodatki o wartości 32 550 zł. Nie jest to mała kwota, jednak S-MAX to świetnie wykonany i bogato wyposażony samochód. Zastrzeżeń nie budzi również jego zachowanie na drodze, natomiast turbodoładowana jednostka sprawia, że cena zaczyna schodzić na dalszy plan. Bo czy znajdzie się inny rodzinny van dający tyle frajdy z jazdy i podobne osiągi w niższej cenie?

Plusy:
+ świetne prowadzenie
+ silnik 2.0 EcoBoost
+ przestronne wnętrze
+ jakość wykonania i materiałów
+ wygląd

Minusy:
- brak kamery lub czujników parkowania przy tej cenie
- zwykłe reflektory biksenonowe
- brak języka polskiego w multimediach
- cena

Podsumowanie:
Wygląda niepozornie, świetnie sprawdzi się podczas rodzinnych wyjazdów i innych typowych dla rodzinnego vana zadań. Ale dzięki precyzyjnemu układowi kierowniczemu, świetnie zestrojonemu zawieszeniu oraz mocy drzemiącej w silniku 2.0 EcoBoost, jazda nim to czysta przyjemność.