Honda CR-V 2.2 i-DTEC vs Mazda CX-5 2.2 Skyactiv-D

Honda CR-V jest już na rynku niemal dwie dekady, podczas gdy Mazda dopiero od niedawna podbija rynek kompaktowych SUV-ów. Mimo to, model CX-5 zdążył już zebrać stos pozytywnych opinii, czego efekty z łatwością możemy ujrzeć na naszych ulicach. A jak radzi sobie z konkurencją?

Grono rywali Mazdy jest bardzo silne. My zdecydowaliśmy się na zetknięcie jej ze swego rodzaju legendą, którą powinien znać każdy miłośnik samochodów, niezależnie od motoryzacyjnego gustu. Do porównania wykorzystaliśmy bogato wyposażone odmiany, napędzane mocniejszymi dieslami o pojemności 2,2 litra.

Różne koncepcje
Już na pierwszy rzut oka widać, że Mazda przywiązuje szczególną uwagę do wyglądu zewnętrznego swoich modeli. Mimo bryły typowego SUV-a, z CX-5 biją nowoczesność i dynamika, wynikające ze śmiało poprowadzonych linii. Mazda nie próbuje być pod tym względem oryginalna - po prostu chce przykuwać uwagę i cieszyć oczy każdego, kto się za nią obejrzy. Czuć dopracowanie w każdym elemencie nadwozia, a przy okazji design zgadza się z innymi modelami w gamie, nie będąc jednocześnie ich żywą kopią. Mazda dorzuca też możliwość wyboru chyba najbardziej rzucającego się w oczy lakieru w tym segmencie - niebieskiego Sky. Wróć - dorzucała, bo na dzień dzisiejszy w konfiguratorze już go nie znajdziemy...

W zupełnie innym świetle należy ocenić CR-V. Honda zdecydowała się tutaj na nieco toporną, a jednocześnie oryginalną stylistykę nadwozia, która już nie każdemu przypadnie do gustu. Dumnie wyglądający przód sprawia przyjemne wrażenie, kształt tylnej części nadwozia wygląda jednak dość dziwnie, zarówno gdy spojrzymy na nią bezpośrednio, jak i z profilu. Widać też, że Hondę zaprojektowano w taki sposób, by znacznie ułatwić załadunek bagażu. Próg jest bardzo niski (wbrew dzisiejszej modzie), a kształt otworu regularny. Mimo wszystko, w mojej opinii, samochód wygląda lepiej niż poprzednik.

Prostota kontra nowoczesność
Stylistycznie oba auta są w środku bardziej zachowawcze niż na zewnątrz. Mazda nadal okazuje się być zaprojektowana bardziej nowocześnie. Wnętrze Hondy to przede wszystkim prostota i sprawdzone rozwiązania. Nie ma tu miejsca na dotykowy panel, jak w przypadku Mazdy, a jedynie nieco archaiczny, mały wyświetlacz na górze deski rozdzielczej. Śmieszną opcją jest w tym wypadku możliwość zmiany koloru menu, które i tak przecież wygląda staroświecko. Większy ekran dotykowy dostępny jest wyłącznie w pakiecie z nawigacją, systemem Bluetooth i kamerą cofania, a to już spory wydatek - 6000 złotych. Ciekawsze od małego ekranu są zegary, choć i one muszą uznać wyższość Mazdy, w której cyferblaty przypominają trochę te w Astonach - mają podobny schemat kolorystyczny i niemal równie szlachetny styl, choć podświetlone nie wyglądają już tak samo dobrze.

Mocną stroną Hondy jest wykonanie wnętrza. O ile materiały nie robią świetnego wrażenia wizualnego, o tyle ich spasowanie i jakość nie wzbudziły we mnie żadnych zastrzeżeń. Lubię czasem podotykać elementy wnętrz tu i ówdzie (nie pytajcie czy wszystko ze mną w porządku) i z czystym sumieniem mogę stwierdzić, że Honda trzyma poziom. Mazda pod tym względem tylko nieznacznie odstaje. Kilka ładnie wyglądających elementów potrafi pod większym naciskiem nieco zaskrzypieć, ale nie jesteśmy przecież w klasie premium. Daję jednak wyrazy uznania dla Hondy, która wydała mi się w środku bardziej solidna.

Pod względem obsługi menu także wygrywa prostota CR-V. W Maździe można co prawda "bawić się" funkcjami na dwa sposoby (dotykowo lub z konsoli centralnej) i korzystać ze zdublowanych przycisków funkcyjnych (przy ekranie i na tunelu środkowym), sam wyświetlacz jednak sprawia wrażenie mało uporządkowanego i wymaga dłuższego przyzwyczajenia. Na szczęście poruszanie się po menu podczas jazdy (na pustej drodze, rzecz jasna) w dużym stopniu ułatwia pokrętło, umieszczone w wygodnym miejscu tuż obok dźwigni hamulca ręcznego. W testowanej Hondzie wyświetlacz nie ma zbyt wielu funkcji, dlatego też ciężko tu mówić o braku czytelności. O bezpośrednie porównanie paneli dotykowych niestety się nie pokuszę, bo nie miałem styczności z tym w Hondzie.

Przestronnie lub... bardziej przestronnie
Mazda CX-5 tuż po wejściu na rynek sprawiała dla mnie wrażenie czegoś o klasę mniejszego niż choćby jej dzisiejszy konkurent. Spodziewałem się po niej nieprzesadnie dużego wnętrza, jednak moje oczekiwania okazały się być złudne przy pierwszym bliższym kontakcie. W CX-5 miejsca jest naprawdę sporo w obu rzędach siedzeń, w każdej płaszczyźnie. Mimo dobrego wyniku, Mazda musi w tym miejscu uznać wyższość Hondy, w której przestrzeń przeznaczona dla pasażerów jest naprawdę ogromna. Z tyłu mamy naprawdę multum miejsca na nogi i nawet piąta osoba nie powinna zbytnio narzekać, dzięki mniej wystającemu środkowemu tunelowi (swoją drogą, dlaczego w Maździe zabrakło w nim nawiewów?) i płaskiej podłodze.

Samo wrażenie przestrzeni również jest większe w Hondzie i to wcale nie ze względu na dach panoramiczny, seryjny w wersji Executive. Deska rozdzielcza leży mniej pionowo niż w Maździe, podobnie jak przednia szyba, a zestaw wskaźników razem z daszkiem bardziej odsunięto od kolumny kierowniczej. Ciekawą sprawą w Hondzie jest też pozycja na każdym z miejsc. Obiektywnie rzecz biorąc, siedzi się na podobnej wysokości, co w CX-5. Czułem się tu jednak trochę jak w zwykłej osobówce. Trudno nazwać przednie fotele czy też tylną kanapę Mazdy mianem "stołkowych", ale Hondzie do tego określenia jest jeszcze dalej.

Pozycja za kierownicą, w obu przypadkach, jest wygodna. W CR-V łatwiej zająć miejsce dzięki płaskiemu siedzisku, za to w Maździe dostaniemy gratis dobrze trzymające dolną część ciała boczki. Przy produkcji Hondy zdecydowano, że na zakrętach będą nas trzymać jedynie oparcia, które nawiązują do tych dumnie wyglądających, znanych nam z Accorda. Spełniają swoja rolę bardzo dobrze i dzięki nim fotele Hondy wcale nie ustępują kroku tym lekko kubełkowym (stwierdzenie oczywiście na wyrost) z Mazdy. Do tego, przy dłuższej jeździe, wydają się ciut wygodniejsze.

Prowadzenie czy komfort? A może jedno i drugie?
Jeśli już jesteśmy przy jeździe, należy wspomnieć o świetnej współpracy kierownica-zawieszenie w CX-5. Układ kierowniczy działa tutaj bardzo precyzyjnie i nie jest nadmiernie wspomagany. Daje dokładne informacje o drodze, a przy tym sprawia więcej frajdy z pokonywania zakrętów niż Honda. CR-V jest nastawiona bardziej na komfort, a co za tym idzie, kierownica chodzi lżej i nie pozwala na tak wiele. Swoboda jej pracy odbija się jednak na łatwości prowadzenia Hondy, dzięki czemu spokojna podróż może być naprawdę przyjemna. W żadnym wypadku CR-V nie prowadzi się mało precyzyjnie - układ kierowniczy "daje radę" i także pozwala na czerpanie przyjemności z jazdy, ale Mazda robi to po prostu lepiej, prowokując wręcz do szybszej jazdy.

W obu przypadkach nie możemy narzekać na działanie manualnych przekładni. Obie są precyzyjne, a w Hondzie wygodę zmiany przełożeń dodatkowo poprawia fakt, że lewarek znajduje się tuż przy konsoli centralnej. Na pochwałę w Maździe zasługuje świetnie wyprofilowana, gruba kierownica, choć i w Hondzie jest dobrze pod tym względem.

Jeśli chodzi o podwozie, Mazda również pokazuje pazur, podczas gdy Honda konsekwentnie idzie w stronę relaksu. CX-5 jest jakby bardziej zwarta i przyklejona do drogi, a przy tym zachowuje komfort na dobrym poziomie, skutecznie łykając nierówności. To jednak Honda porusza się z większą finezją, mocniej sprężynując na wybojach i dając wrażenie większego komfortu. W zakrętach nie uświadczymy tej "sportowości", co w Maździe, ale Honda chyba w żadnym aspekcie nie próbuje być taka, jak ona. I bardzo dobrze.

Zawieszenie CX-5 ma trochę bardziej dzisiejszy, twardy charakter, głównie po to, by lepiej "składać" ciężkiego SUV-a w zakrętach. W żadnym wypadku nie jest to wada - w jednym aucie możemy połączyć ze sobą praktyczność i komfort z przyjemnością szybkiego pokonywania łuków. Dobrze jest mieć jednak wybór w stylu Hondy, jeśli przypadkiem do naszego garażu trafi jakiś bezkompromisowy hothatch, który zaspokoi nasze sportowe ambicje. Albo po prostu - jeśli nie potrzebujemy na drodze adrenaliny.

Wracając do zachowania obu aut na drodze, zrobiłem dwa małe testy odwołujące się do działania napędów 4x4 i powtórzyłem je kilka razy. Pierwszy z nich polegał na szybkim starcie z miejsca, a drugi na wejściu w nawrót z próbą wymuszenia uślizgu tylnej osi. Oba z nich lepiej przeszła Mazda. Przy dynamicznym ruszaniu Honda sprawiała wrażenie przekazywania większej mocy na przednie koła, powodując pisk opon na dwóch pierwszych biegach, natomiast przy wchodzeniu w zakręt miała lekką tendencję do podsterowności. Tam, gdzie Mazda złapała odrobinę piasku i potrafiła nawet delikatnie wyrzucić tył, tam Honda co najwyżej zniwelowała wspomniane ucieczki przedniej osi poza tor jazdy. Punkt dla "ucznia".

Spora masa, napęd na cztery koła...
...nie są wcale takie straszne dla zużycia paliwa. Honda, pomimo odczuwalnie cięższego nadwozia i mniej optymistycznych danych fabrycznych producenta, okazała się spalać w teście mniejsze ilości oleju napędowego. Różnice są jednak niewielkie (0,4 l/100 km) i właściwie można je wytłumaczyć lepszymi osiągami 175-konnego motoru Mazdy, którego możliwości zdarzyło mi się nieraz wykorzystywać. Tak czy inaczej, wyniki w okolicach 8 litrów na 100 kilometrów, uzyskane głównie podczas jezdy miejskiej, powinny zakończyć spór w tej bitwie. Oba są jak najbardziej na zadowalającym poziomie. Pod koniec testu przyszedł mi jednak do głowy pewien pomysł.

W nocy, przy niemal zerowym ruchu i migających pomarańczowych światłach, postanowiłem zrobić kolejny sprawdzian. Mini-test ekonomii polegał na przejechaniu krótkiego odcinka (około 10 km w trybie miejsko-podmiejskim z kilkoma skrzyżowaniami) dokładnie tym samym tempem, z zachowaniem identycznych prędkości i z tak samo zimnymi silnikami w momencie wciśnięcia przycisków Start-Stop. Wynik okazał się bardzo przewidywalny - komputer w Hondzie pokazał 8,4 l/100 km, natomiast ten w Maździe odrobinę więcej - 8,7 l/100 km. Mogłem więc spać spokojnie.

Do celu - kulturalnie i szybko
Przy opisie prowadzenia wspomniałem, że Mazda lubi prowokować kierowcę do bardziej dynamicznej jazdy. I robi to także dzięki wysokiemu momentowi obrotowemu, który skupia się (według odczuć realnych) dość mocno w dolnym zakresie obrotów. Silnik mocno "ciągnie" od dołu, a pedał gazu jest stosunkowo czuły, przez co początkowo trudno się oprzeć potencjałowi tego duetu i zwyczajnie - aż chce się "depnąć".

Silnik Hondy nie ma aż takiego zapału do pracy i 25 koni mechanicznych różnicy daje się odczuć, ale i 150 w zupełności wystarcza do dynamicznej jazdy miejskiej czy sprawnego wyprzedzania w trasie. Wskazówka obrotomierza nie dostaje takiego "kopa", jak ta w Maździe, ale za to chętniej wchodzi na wyższe obroty. Jazda na nich nie męczy nawet na dłuższą metę, a wręcz odwrotnie - może być całkiem przyjemna, co raczej rzadko spotkamy w silnikach wysokoprężnych. Zwłaszcza, że 2,2-litrowa jednostka i-DTEC jest dobrze wyciszona, a charakter dźwięku docierającego do kabiny bardziej kojarzy się z małym benzynowcem niż "statystycznym" klekotem. Mazda również odrobiła lekcje. Choć jej dźwięk nie zaskakuje niczym szczególnym i nie pomylimy go z brzmieniem "benzyny", do naszych uszu dociera w wystarczająco stłumionej formie, by nie denerwować podczas zwyczajnej jazdy.

Spore wydatki
Czas skalkulować ceny dzisiejszych rywali. Kwoty wyjściowe (87*400 zł za Mazdę i 97*500 zł za Hondę) oczywiście nijak się mają do tych, które musimy wydać na najwyższe wersje wyposażeniowe. Testowane wersje silnikowo-wyposażeniowe bez dodatków kosztują kolejno 146*700 zł i 159*100 zł, co nadal daje sporą przewagę na rzecz Mazdy. Mało tego, Honda nie ma nawigacji, systemu bluetooth, czujników martwego pola (RVM u konkurenta), a także układów zapobiegających kolizji i przypadkowej zmianie pasa ruchu. W testowanej Maździe zabrakło elektrycznie sterowanej klapy bagażnika oraz szyberdachu, a także pamięci ustawień fotela kierowcy (od roku modelowego 2014 ta ostatnia opcja jest już dostępna w SkyPASSION bez dopłaty). Nadal jednak możemy ją uznać za lepiej wyposażoną, a przy tym sporo tańszą od CR-V.

Oba auta mają jednak ceny o ponad połowę wyższe od swoich podstawowych odmian i, poza droższymi jednostkami napędowymi, wypadałoby to trochę usprawiedliwić. Testowane "Japończyki" bronią się m.in.: skórzaną tapicerką, pełną elektryką i podgrzewaniem foteli, dobrze grającym systemem audio, dwustrefową klimatyzacją, kamerą cofania, dostępem bezkluczykowym, czy samopoziomującymi biksenonami z funkcją doświetlania zakrętów.

Honda CR-V - Zalety:
+ powolny cruising po mieście to sama przyjemność...
+ ...podobnie jak jazda w trasie (dzięki fotelom i sprężystemu zawieszeniu)
+ bardzo przestronna i solidnie wykonana kabina pasażerska
+ duży bagażnik o niskim progu załadunku

Honda CR-V - Wady:
- miejscami "archaiczne" wnętrze
- lekka podsterowność w dynamicznie pokonywanych zakrętach
- wysoka cena

Mazda CX-5 - Zalety:
+ świetna stylistyka zewnętrzna
+ dynamiczny silnik
+ dobrze zestrojony układ kierowniczy
+ przyjemnie pracujące w zakrętach, a zarazem komfortowe zawieszenie
+ bardziej skuteczny napęd na cztery koła

Mazda CX-5 - Wady:
- wysoki próg załadunku w porównaniu do Hondy
- mniej przestronne wnętrze (co nie znaczy, że ciasne)

Podsumowanie:
Jest to drugie bezpośrednie porównanie, w którym brałem udział i po raz drugi nie jestem w stanie wyłonić zwycięzcy starcia. Mazda jest autem bardziej "dzisiejszym", z lekko sportowym zacięciem i wyróżniającą się stylistyką, natomiast Honda zachęca niezwykle przestronnym wnętrzem i relaksującym sposobem pokonywania kilometrów. Oba auta zużywają stosunkowo małe ilości paliwa i będą świetnym, uniwersalnym wyborem dla każdego zwolennika SUV-ów.

Być może, gdyby test polegał na wyłonieniu zwycięzcy jazdy w lekkim terenie, uznałbym wyższość Mazdy, ale w typowo "asfaltowym" porównaniu swoje wirtualne punkty rozdzielam po równo. CX-piątka ma mniej wad, Honda jednak nadrabia komfortem i przestronnością, wobec których nie mogłem pozostać obojętnym. Ogłaszam remis.