Peugeot 207 1.4 95 KM Trendy

Przód modelu 207 wielu osobom kojarzy się z uśmiechnięta twarzą. Czy mały Peugeot jest rzeczywiście tak radosnym autem? Czy w Japonii lubią go tak samo jak w Europie? Test postara się ukazać prawdziwe oblicze małego lwa. Oto spadkobierca hitów rynkowych, którymi były modele 205 i 206.

Śmiech to zdrowie. To stare jak świat porzekadło znają wszyscy. Zna je także Peugeot, od pewnego czasu usilnie lansujący całą gamę pojazdów obdarzonych sztucznym "uśmiechem" w postaci wielkiego wlotu powietrza umieszczonego w przednim zderzaku. Pomijając aspekty estetyczne, które są wyłącznie subiektywną sprawą, trzeba przyznać, że polityka uśmiechu przyniosła firmie rezultaty w postaci wysokich wyników sprzedaży. 207-ka nie jest pod tym względem wyjątkiem.

Od wprowadzenia na rynek w 2006 r. do momentu delikatnego liftingu przeprowadzonego na wiosnę zeszłego roku, nowych właścicieli znalazło ok. półtora miliona sztuk Peugeotów 207! W ubiegłym roku mały Francuz uplasował się na trzeciej pozycji w Europie pod względem ilości sprzedanych nowych aut (wyprzedziły go tylko Golf i Fiesta). Można zatem śmiało powiedzieć, że model ten stał się godnym kontynuatorem sukcesu swoich poprzedników z dwójką na początku nazwy (205 i 206). Co sprawia, że mały Peugeot jest tak lubiany? Przyjrzyjmy się bliżej naszemu dzisiejszemu bohaterowi testu.

Uśmiech zdziwienia
Przeglądając dossier 207-ki natrafimy na interesujące fakty, które rzadko wychodzą na jaw. Przykład? Tytuł Importowanego Samochodu Roku 2007, który Peugeot zdobył w... Japonii. A mówią, że to kraj znany z samobójstw, a nie z uśmiechów... Podążając dalej tropem międzynarodowego charakteru 207-ki, odkryjemy trzy miejsca wytwarzania modelu: we Francji, na Słowacji oraz w Hiszpanii. W obliczu szeroko zakrojonej dywersyfikacji miejsc produkcji wcale nie jest to nic dziwnego. Kto jednak mógłby przypuszczać, że Peugeot może mieć powiązania także z niemiecką motoryzacją?

Okazuje się, że w prawdziwie "światowej" duszy 207 tkwi również cząstka geniuszu bawarskiej inżynierii. Chodzi o 95-konną, benzynową jednostkę o pojemności 1,4 l skonstruowaną przez koncern PSA we współpracy z BMW. Właśnie w taki silnik wyposażony był testowany samochód. Napęd ten znalazł także zastosowanie w najsłabszych wersjach Mini, co już z miejsca może być niezłą rekomendacją. By przekręcić kluczyk i usłyszeć pracę motoru, trzeba najpierw jednak dostać się do wnętrza auta...

Śmiech na zewnątrz, powaga wewnątrz
W kabinie 207 przywitają nas niezłe tworzywa sztuczne. Stylistyka kokpitu pozbawiona jest udziwnień, co można zaliczyć na plus. Górną część deski rozdzielczej wykonano z miękkiego plastiku, zaś poziom spasowania poszczególnych elementów wnętrza to prawdziwy skok jakościowy w porównaniu do poprzednika: modelu 206. Drzwi 207 wyłożono tapicerką i zaopatrzono w przydatne kieszenie na drobiazgi. Ilość schowków, a także ich rozmieszczenie i pojemność nie budzą zastrzeżeń. Niechlubny wyjątek stanowią tu uchwyty na kubki, które - nie wiedzieć czemu - swoje miejsce znalazły na tunelu środkowym, aż za hamulcem ręcznym. To niewygodne usytuowanie, które bynajmniej nie służy relaksacyjnemu popijaniu kawki podczas postojów w korkach.

Zamiast tego możemy wtedy podziwiać nowy zestaw zegarów z białymi cyferblatami (najlepiej wygląda po zmierzchu, gdy czerwień wskazówek rozmywa się na jasnym tle), a także środkowy wyświetlacz pokazujący datę, temperaturę oraz informacje z radia (co ciekawe, można go wyłączyć, by nie rozpraszał uwagi kierowcy podczas nocnej jazdy).

Nic śmiesznego
Być może mam posturę orangutana skrzyżowanego z karłem, ale niestety nie byłem w stanie zająć w 100 proc. wygodnej pozycji za kierownicą 207-ki. Wrażenie jest dość dziwne. Oto bowiem deska rozdzielcza zdaje się być zamocowana nieco za wysoko w stosunku do położenia fotela. W rozwiązaniu problemu średnio pomaga regulacja wysokości siedziska. Może po prostu moje gabaryty nie są kompatybilne z 207... Dość sztywne przednie fotele małego Peugeota wyprofilowano prawidłowo, dzięki czemu nawet dłuższe podróże nie męczą pleców kierowcy i pasażera. Nieco denerwująca jest skokowa regulacja oparć przy pomocy dźwigni. Wygodniejsze byłyby pokrętła. Ilość miejsca w obu rzędach kabiny 207 to dobra średnia w klasie B. Bagażnik ma pojemność 270 l, a koło zapasowe jest dostępne od wewnątrz - czyli klasycznie.

Uprzedzam dalsze pytania: klakson uruchamia się naciskając środek kierownicy, a nie jakąś wymyśloną przez Francuzów dźwigienką z tajemnym włącznikiem znanym tylko członkom ruchu oporu przeciw reszcie światowej motoryzacji. Delikatnym mankamentem we wnętrzu 207 jest usytuowanie wewnętrznych klamek. Większość pasażerów szuka ich gdzieś pośrodku drzwi, obok uchwytów do zamknięcia. Tymczasem umieszczono je z przodu. Niestety, dźwięk towarzyszący zamykaniu drzwi Peugeota nie należy do najprzyjemniejszych...

Do śmiechu nie było zapewne konstruktorom 207, którzy bardzo przewidująco przemyśleli umiejscowienie dźwigni otwierania maski. Aby z niej skorzystać, drzwi kierowcy muszą być otwarte. Ma to zapobiegać przypadkowemu odryglowaniu maski podczas jazdy. To chyba takie zabezpieczenie przewidziane z myślą o zdesperowanych Japończykach. Dla chcącego nic trudnego. I tak by się dało... Porzućmy jednak myśli samobójcze Azjatów, skupiając się na tym, co kryje się w komorze silnikowej małego Peugeota.

"Peugeot, Peugeot, Peugeot, znów ma coś nowego..."
Czy to nie tak brzmiały słowa reklamy francuskiej marki sprzed lat? No dobrze, ale co nowego może mieć do zaoferowania 207-ka, obecna na rynku już od niespełna 4 lat? Chodzi oczywiście o wspomniany wcześniej silnik benzynowy, wprowadzony do palety 207-ki przy okazji liftingu. 1,4-litrowa jednostka brzmi bardzo przyjemnie i jest dobrze wyciszona. Papierowe dane jednoznacznie opisują charakter silnika. Podług przebiegu krzywych wykresów mocy i momentu obrotowego, motor ten powinien wyraźnie "jechać górą". Nie inaczej jest w rzeczywistości. Silnik, wyposażony w system zmiennych faz rozrządu oraz regulację wzniosu zaworów, do wykrzesania mocy wyraźnie potrzebuje górnych partii obrotomierza. Korzystanie z właściwej połowy skali zapewnia przyzwoitą dynamikę podczas wyprzedzania ciężarówek. Przy rozsądnej jeździe na trasie Peugeot zadowala się 6 litrami benzyny na każde 100 km. W mieście, przy ujemnych temperaturach i na krótkich dystansach, spalanie wzrasta do ok. 9 litrów.

Obsługa skrzyni biegów nie nastręczy kierowcy Peugeota zbyt wielu problemów. Lewarek pracuje co prawda z typowo francuską manierą (długie drogi prowadzenia), ale do samego "wkładania" biegów nie można mieć już zastrzeżeń. Nieco gorzej jest z precyzją układu kierowniczego 207-ki. Elektryczne wspomaganie zachowuje się trochę tak, jakby chciało udawać hydrauliczne. Siła jego działania jest odpowiednio mała, co ma zapewne wzmocnić poczucie kontroli nad samochodem. Niestety efektem jest dziwna "gumowatość" wyczuwalna przy szybszych miejskich manewrach.

Nieco pewniej można poczuć się podczas jazdy Peugeotem na trasie. Zawieszenie skutecznie tłumi nierówności polskich dróg, nie bujając nadmiernie autem. Wadą testowanego egzemplarza były jednak dziwne poskrzypywania dobiegające zarówno z przodu, jak i z tyłu samochodu podczas manewrów przy niższych prędkościach.

Jesteście w salonie Peugeot?
Podoba Wam się mały Peugeot? Spójrzmy na cennik i przekonajmy się, ile kosztuje francuski uśmiech. Za 1,4-litrową, 95-konną wersję benzynową, z wyposażeniem Trendy trzeba zapłacić prawie 50 tys. zł. W tak skonfigurowanym aucie cały czas będzie brakowało np. klimatyzacji (4600 zł), poduszek kurtynowych (800 zł) czy też tylnych szyb sterowanych elektrycznie (600 zł). Dorzucając do tego lakier metalizowany za 1600 zł oraz dowolny pakiet ubezpieczenia, z łatwością lądujemy na 60 tys. zł. Sporo. Ale Peugeot ma w zanadrzu specjalną promocję. A jakżeby inaczej! Magiczny rabat nazywa się "Niebieska oferta" i pozwala zaoszczędzić 10 300 zł w przypadku zakupu auta z rocznika 2009. Jak widać, można sprzedać 207 sporo taniej...

Jeśli lubicie nowe Peugeoty, to nie powinniście być rozczarowani 207-ką. Jeździ przyzwoicie, choć trudno spodziewać się po niej sportowej sztywności czy zwinności, którą spotkamy u niektórych niemieckich rywali. Mały Peugeot, dość paradoksalnie, lepiej niż w mieście czuje się na dłuższych trasach. Dynamiczny i przyjemnie brzmiący silnik zapewnia odpowiednią rezerwę mocy. Dzięki dużej przedniej szybie, wpuszczającej do wnętrza sporo światła, wrażenie przestronności kabiny jest spotęgowane. Chwilami można poczuć się w 207 prawie jak w aucie klasy kompaktowej. Wszystko to trochę kosztuje, jednak gdy weźmiecie do ręki cennik np. Forda Fiesty, szybko wyjdzie na jaw, że nie tylko Francuzi każą zapłacić za dobrze wyposażonego, prawie 100-konnego "malucha" grubo ponad 50 tys. zł. Niestety. Podróże za jeden uśmiech możliwe są tylko w kinie...