Peugeot 308 SW 1.6 HDi FAP Premium

Z racji okresu wakacyjnego warto pomyśleć nad samochodem, który świetnie się nada na wypady z rodziną, kojarząc się ze wszystkim tym, co przychodzi nam do głowy na myśl o letnich wakacjach. Może więc nietypowy model, który zdaje się być całkowicie temu podporządkowany?

Ale co to mogłoby być? Taki wyjazd, to zawsze z dziećmi lub znajomymi, więc autko musi być przestronne. Warto by było, żeby był praktyczny i miał duży bagażnik. Mógłby to być van, ale te są zdecydowanie zbyt mało stylowe. Wygląd powinien wywoływać jakieś emocje - najlepiej właśnie wakacyjne. Ze względu na duże odległości powinien być też oszczędny i komfortowy. Odpadają więc gorące sportowe kabriolety, które część z kryteriów spełniałyby, a nic nie kojarzy się tak dobrze z wakacjami, jak roadster jadący krętą drogą w promieniach zachodzącego słońca. No ale marzenia marzeniami, a wybór wciąż przed nami. Po przejrzeniu ofert zaintrygowała mnie jedna. Peugeot 308 SW z silnikiem 1.6 HDi. To chyba właśnie to.

Drogowy jachting
Muszę przyznać, że nie wiem, co powiedzieć na temat bryły nadwozia "trzysta ósemki". Wciąż jestem dość zakłopotany, gdy mam je ocenić. Pierwsze wrażenie było takie, że samochód jest koszmarnie brzydki. Zresztą, jeśli o przód chodzi, nadal jestem bardzo sceptyczny. Wielkie paszcze Peugeota nigdy mnie nie przekonywały. Dodatkowy czarny plastik idący "przez środek" atrapy kojarzy mi się raczej z bokserskim ochraniaczem na zęby - jest po prostu bardzo masywny. Do tego silnie zarysowany, opadający nos, który spokojnie można by reklamować jako nawiązanie do bolidów F1, gdyby tylko Peugeot miał takie na stanie. Ale nie ma. Tak czy inaczej, Mercedes SLR ze swoim "noskiem" może poczuć się zawstydzony.

Cała bryła, z dość mocno pochyloną przednią szybą oraz "środkiem ciężkości" przesuniętym do tyłu, jest nieco niepokojąca w swojej wymowie. Nawet jak na kombi nie jest to coś typowego. W srebrnym lakierze oraz z przyciemnionymi szybami może w pierwszej chwili wywoływać skojarzenia z karawanem. Po pewnym czasie, na "drugi rzut oka", widać to, o co nam chodziło. Przybudówkę i nietypowe miękko-ostre linie jachtu. Słupek C, skierowany ku przodowi, zaokrągloną panoramiczną tylną szybę czy wystające łukowate tylne lampy, kojarzące się nieco z Citroenem C6 - to wszystko tworzy jakiś inny świat. Styliści Peugeota odwalili kawał dobrej roboty nie dlatego, że samochód wszystkim się podoba, ale dlatego, że wywołuje dyskusje, że każdy się nad nim zastanawia - co to w zasadzie jest i dlaczego.

Podobny klimat znajdziemy w ciekawie zaprojektowanym wnętrzu. Deska rozdzielcza została wykończona materiałem w kolorze brązowo-śliwkowym, a na jej środku tkwią trzy okrągłe kratki nawiewu otoczone chromowanymi obwódkami. Takie same zresztą dostały bardzo ładne zegary z tarczami opatrzonymi interesującym krojem cyfr. Szkoda tylko, że kierownica wygląda jak zaprojektowana 15 lat temu, a na mocno pochylonej konsoli środkowej widać elementy wzięte wprost z Citroena C4/C5.

Jeśli chodzi o zastrzeżenia, to mam jeszcze wrażenie, że nie do końca wiedziano, co zrobić z ciekawą kolorystyką deski rozdzielczej i w efekcie stworzono coś dziwnego. We wnętrzu naliczyłem 6 kolorów tworzyw, od jasnoszarej skóry na podłokietniku, przez nieco ciemniejsze plastiki i materiał na boczkach drzwi aż po bardzo ciemno brązowe fotele i czarny drążek zmiany biegów z chromowaną górą. Wyszedł lekki "misz masz", który może na początku trochę razić, jednak można się do tego przyzwyczaić. Za to wszystko jest miękkie, miłe w dotyku i nie powoduje żadnych niepotrzebnych hałasów, niezwiązanych z normalnym użytkowaniem.

Jedyny niezbyt przyjemny materiał jest na kolumnie kierownicy. Kojarzy mi się ze starą Ładą - ale w sumie często w to miejsce nie zaglądam. Chyba że akurat usiłuję trafić w wystający zestaw przycisków do sterowania radiem; udało mi się go parę razy pomylić z kluczykiem, co powinno dać wam do myślenia, jak "sprytnie" jest umiejscowiony.

Z dziećmi pod otwartym niebem
Pod tym niewiele mówiącym (albo właśnie bardzo dużo) tytułem kryje się wiele ciekawych cech 308 SW. Ale jak zwykle, zaczynamy od początku. Jeśli chodzi o ilość miejsca i komfort dla kierowcy, to po raz kolejny potrzebne jest drugie wrażenie. A to dlatego, że dość ciężko znaleźć wygodną pozycję za kierownicą. Co nie znaczy, że jest to niemożliwe, jednak mi dopasowanie się do 308 zajęło dość dużo czasu. Potem jest już całkiem wygodnie, choć siedzisko mogłoby być nieco dłuższe. Za to zarówno kierownica, jak i drążek o skoku krótszym niż w Imprezie WRX świetnie leżą w dłoniach.

Jeśli chodzi o pasażerów, to na nogi nie powinno zabraknąć nikomu miejsca. Jest w sam raz. Nad głową też dopiero bardzo wysocy przedstawiciele Homo Sapiens mogą zacząć narzekać. Jednak tragedią jest drugi rząd siedzeń (opcjonalny trzeci jest standardowo tylko dla krótkonogich dzieci). Mianowicie, ktoś stwierdził, żeby zamiast zwykłej kanapy wprowadzić dziejową sprawiedliwość i każdy z pasażerów otrzymał identyczny fotelik. Fakt, można je składać, modelować, przesuwać, pochylać oparcie, ale i tak nikt większy niż dziecko na nich nie usiądzie na długiej trasie, gdyż po prostu są za wąskie. Dla mnie tego typu koncepcja w samochodzie mniejszym niż van nie ma żadnego sensu, gdyż szerokość wnętrza nie pozwala osiągnąć odpowiedniej szerokości fotelom. Na osłodę podróżującym z tyłu pozostają rozkładane stoliki oraz szerokie kieszenie w drzwiach.

Takie same są zresztą do dyspozycji z przodu. Na dobrą sprawę, cała "schowkologia" w Peugeocie jest rozwiązana w świetny sposób. Jest mnóstwo miejsc, gdzie można zostawić drobiazgi z kieszeni, butelki z wodą mineralną czy większe przedmioty. Na te największe przewidziano 573 litry bagażnika. Wysokiego i głębokiego, jednak z niezbyt regularnymi kształtami - możliwość doposażenia w trzeci rząd siedzeń wymusiła opuszczenie nieco podłogi i stworzenie uskoku w równej powierzchni przestrzeni na nasze graty. W testowym egzemplarzu brakowało też opcjonalnego systemu otwierania osobno tylnej szyby. Na pocieszenie zostaje za to bardzo niska krawędź załadunku oraz szeroki otwór, przez który możemy załadować pralkę albo po prostu bardzo dużą torbę.

Teraz pora na gwóźdź programu. Naciskamy przycisk na tunelu środkowym i pierwsze promienie słońca wpadają do wnętrza, by je rozświetlić przez gigantyczny panoramiczny szklany dach o powierzchni prawie 1,7 metra kwadratowego. Jestem wielkim miłośnikiem kabrioletów, a coś takiego w kombi, wraz z bardzo dużą przednią szybą jest naprawdę świetną namiastką jazdy pod gołym niebem. I do tego wrażenia z jazdy w deszczu są niezapomniane. Szklany dach to jeden z moich ulubionych gadżetów. Szkoda tylko, że pokutuje silnym nagrzewaniem się wnętrza.

Spokojnie i dostojnie
Tak w dwóch słowach można opisać wrażenia z jazdy 308 SW. To bez wątpienia nie jest szybki samochód. Testowany egzemplarz ma zaledwie 110 KM, za to bardzo dużo kilogramów i w efekcie potrzebuje ponad 12 sekund, aby rozbujać się do prędkości trzycyfrowej. Do tego pierwsze biegi są dość dziwnie zestopniowane. Jedynka ma iście "dostawcze" przełożenie, a następne biegi wydłużają się stopniowo. Dlatego też mam wrażenie, że żywioł miejski niezbyt odpowiada kombi z lwem na masce. To samochód zdecydowanie na trasę. Co ciekawe, choć elastyczność nie jest jego największą zaletą, Peugeot zachowuje się, jakby dodatkowe konie mechaniczne znajdowały się pod maską dopiero po wjeździe na autostradę. Przyspieszenie od 120 km/h w górę jest płynne i niewymuszone.

Efekt takiego zestopniowania skrzyni połączonej z bardzo dobrym silnikiem jest taki, że przy czterech osobach na pokładzie wraz z bagażem, przy prędkości autostradowej, 308 SW zadowala się równymi sześcioma litrami na każdą setkę. W mieście spalanie przekracza wartości podane przez producenta o około litr. Możliwe jest osiągnięcie wyniku fabrycznego, wymaga to jednak sporo samozaparcia. Dla świętego spokoju swojego oraz innych użytkowników drogi lepiej ten litr przeboleć, a jechać w miarę dynamicznie. Nie jest to jednak silnik bez wad. Poza przeciętną dynamiką jest on dość głośny, a dźwięk przez niego wydawany jest nieprzyjemnie warkotliwy. Przy wyższych prędkościach, kiedy już tylko utrzymujemy prędkość, robi się cicho, jednak podczas jej nabierania miałem wrażenie, jakbym jeździł skrzyżowaniem Malucha ze starym Passatem TDI.

Jeśli chodzi o zawieszenie, to jestem zaskoczony. Mimo iż Peugeot jest miękki i bardzo komfortowy, jednocześnie prowadzi się całkiem przyjemnie, jak na samochód tego typu. Udało się więc połączyć francuską zdolność do tworzenia drogowych statków z w miarę sensownym prowadzeniem. Szkoda tylko, że w tej klasie ESP jest za dopłatą nawet w bogatej, testowanej odmianie Premium.

Dzięki dużym szybom oraz czujnikom z tyłu, parkowanie "trzysta ósemką" jest mało problematyczne. Układ kierowniczy również w tym nie przeszkadza, jednak mógłby być delikatniejszy przy prędkościach manewrowych. Jednak na trasie raczej się taka informacja nie przyda, ważniejsze jest to, że hamulce można łatwo dozować i są dość sprawne, mimo iż w testowanym egzemplarzu ewidentnie wymagały już sprawdzenia w serwisie.

Miłośnicy "kotów"
To grupa docelowa, w którą celuje francuski producent. Wynika to z ceny, jakiej żądają za 308 SW Premium - 87 650 zł za testowany egzemplarz, w którym nie ma miejsca na ESP, podgrzewane fotele, tempomat czy jakikolwiek z dostępnych pakietów, wśród których znajdą się dodatkowe schowki, czujnik deszczu czy fotochromatyczne lusterka. Jest za to radio z 6 głośnikami, komplet poduszek powietrznych (bez kolanowej) i dwustrefowa klimatyzacja. Najtańszy 308 SW z małym dieslem to wydatek 78 900 zł. Wciąż niemało, a stracimy elektryczne tylne szyby, automatyczną klimatyzację czy alufelgi.

Konkurencja oferuje więcej. Kia cee'd np. w pełni wyposażona, z każdą możliwą opcją, ze skórzaną tapicerką, ESP, czujnikiem deszczu, szyberdachem i kilkoma innymi dodatkami będzie kosztować 83 600 zł. Podstawowy cee'd to 67 tys. PLN - spora różnica w stosunku do Peugeota. Ford Focus cenowo wyjdzie podobnie, jednak wyposażenie będzie już obejmowało standard Ghia, a na dokładkę będzie się bajecznie prowadził. Ale nie będzie miał szklanego dachu.

Peugeot 308 SW 1.6 HDi ma mnóstwo wakacyjnych plusów. Ma też sporo minusów, takich jak głośny silnik, kiepska dynamika czy wąskie tylne siedzenia. Za to daje niespotykany komfort taniego podróżowania autostradami z liczniejszą rodziną, do tego prawie pod gołym niebem. Polubiłem go z powodu przyjemności, jaką daje jazda w trasie i niewielkich rachunków na stacji benzynowej. Jednak cenniki odstraszają, a w samochodzie zdecydowanie brakuje kilku rzeczy, żeby przekonać mnie do niego "na stałe".