Renault Laguna 2.0 dCi 175 KM Initiale A/T

Są na tym świecie takie rzeczy, o których nawet filozofom się nie śniło. Są również takie auta, które zupełnie wyprane z emocji służą do bezpłciowego przemieszczania się z punktu A do punktu B. Czy Renault Laguna jest właśnie takim czterokołowym, bezpłciowym nudziarzem?

Podobno każde auto ma duszę, którą tak naprawdę potrafią dostrzec prawdziwi motoryzacyjni pasjonaci. Jako, że sam należę do grupy osób, które w samochodzie widzą coś więcej niż tylko cztery koła i kilogramy blachy, zgadzam się z powyższym stwierdzeniem w stu procentach. Tylko czy pozbawione fajerwerków stylistycznych nadwozie, niczym niewyróżniające się wnętrze oraz silnik diesla pod maską mogą budzić emocję i pożądanie?

Koń jaki jest...
Pamiętacie test Mini Coopera S Coupe? Ten samochód wszędzie gdzie się pojawił, zawsze był w centrum uwagi i budził olbrzymie zainteresowanie. Ale co ma wspólnego zawadiackie Mini ze stateczną Laguną? Niewiele. Przyglądając się francuskiej limuzynie, nie sposób dostrzec czegoś, na czym można by na dłużej zawiesić oko.

Koń jaki jest każdy widzi, aczkolwiek pokusiłbym się o stwierdzenie, że linia nadwozia Renault Laguny w wersji liftback prezentuje się dostojnie i nieco zachowawczo. Oczywiście nie jestem wyrocznią i osobą wyznaczającą trendy stylistyczne, ale moim zdaniem ostatni lifting tego francuza nie wyszedł mu na dobre. Przemodelowany przedni zderzak wydaje się być nieco mniej spójny względem wersji sprzed liftingu. Czy polakierowane na srebrno wstawki w przedniej części auta nadają Lagunie nieco więcej uroku? Oceńcie sami.

Sezamie otwórz się
Coraz mocniej padający deszcz skutecznie przerwał moje dalsze kontemplacje na temat wyglądu zewnętrznego Renault. Czas schronić się w przytulnym na pierwszy rzut oka wnętrzu francuza i przekonać się, czy kabina Laguny skrywa jakieś tajemnice i wywołuje emocje silniejsze od tych, które towarzyszyły Hance Mostowiak w momencie kolizji z kartonami.

Beżowa skóra, jaką zostały pokryte fotele, przyjemna w dotyku i solidnie wykonana konsola oraz plastikowe wstawki polakierowane na błyszczący czarny kolor prezentują się naprawdę atrakcyjnie i nadają wnętrzu auta nieco klimatu. Czy w parze z ciekawym projektem wnętrza idzie także funkcjonalność i ergonomia? Z tym bywa różnie, a zwolennicy i wyznawcy filozofii VW Golfa z pewnością wytkną sporo niezbyt przemyślanych rozwiązań, jeśli chodzi np. o obsługę tempomatu, sterowanie radiem czy klimatyzacją.

Czepiam się
Co prawda, prywatnie nie jeżdżę VW Golfem, a do każdego auta staram się podchodzić obiektywnie, jednak wydaje mi się, że francuscy inżynierowie mogliby bardziej postarać się, aby uczynić obsługę wszystkich systemów umilających podróż nieco bardziej intuicyjną. Pierwsze, co rzuca się w oczy, to małe i niezbyt czytelnie opisane przyciski służące do obsługi radia czy poruszania się po menu ustawień systemu multimedialnego. Jakby tego było mało, zasada działania niektórych przycisków jest nielogiczna. Przykłady? Proszę bardzo.

Błądząc i gmerając po menu ustawień dźwięku, pomiędzy różnymi opcjami poruszamy się za pomocą wygodnego pokrętła. Gdy dojdziemy do menu ustawień tonów niskich i wysokich, owe pokrętło schodzi na dalszy plan i teraz pierwsze skrzypce grają dwa przyciski ze strzałkami kierunkowymi. W jaki sposób zmienić piosenkę odtwarzaną z płyty CD lub pendrive'a? Stawiacie na strzałki czy pokrętło?

Kontynuując tematykę systemu grającego (w testowanym egzemplarzu za doznania dźwiękowe odpowiadało audio marki BOSE), wspomnę o pilocie służącym do jego obsługi. Ten umieszczony na kolumnie kierownicy przyrząd znany jest chyba każdemu, kto choć raz w życiu miał do czynienia z samochodem tej francuskiej marki (takie samo sterowanie radiem przy kierownicy jest np. w Megane I). Intuicyjność niestety nie jest najmocniejszą stroną tego pilocika, a rozplanowania przycisków, odpowiadających za konkretne funkcje, musimy nauczyć się na pamięć, ponieważ kierownica skutecznie zasłania opisy poszczególnych guzików.

Plusy?
Być może się czepiam, ale takie nawet drobne rzeczy potrafią czasami irytować. Nie oznacza to jednak, że wszystkie rozwiązania dostępne we wnętrzu Renault Laguny są nie do końca przemyślane. Na zdecydowaną pochwałę zasługuje wbudowana nawigacja satelitarna obsługiwana dżojstikiem umiejscowionym pomiędzy przednimi fotelami. To przypominające nieco bawarskiego i-Drive'a rozwiązanie okazuje się naprawdę praktyczne i zarazem proste w użyciu.

Obsłudze dwustrefowej klimatyzacji z ciekawie zaprojektowanym panelem także trudno cokolwiek zarzucić (poza wspomnianymi już małymi przyciskami), chociaż niektórym może przeszkadzać brak guzika przydatnej funkcji "dual", która, mało intuicyjnie, uruchamia się po dłuższym przytrzymaniu przycisku AUTO.

Znów się czepiam
Może narobię sobie trochę wrogów wśród posiadaczy różnych modeli samochodów spod znaku Renault, ale znów muszę ponarzekać. Umiejscowienie na tunelu środkowym włącznika i wyłącznika tempomatu, delikatnie mówiąc, można uznać za dyskusyjne, a o tym, że testowany egzemplarz był wyposażony w podgrzewane fotele przednie, dowiedziałem się dopiero po dwóch dniach, czytając jego specyfikację. Pokrętła aktywującego podgrzewanie naszych czterech liter próżno szukać na konsoli centralnej, w okolicach panelu klimatyzacji czy też na tunelu środkowym. Gdzie francuscy projektanci ukryli ów magiczny guziczek? Z boku fotela.

Przez chwilę pomyślałem nawet, że moje Renault posiada także masaż fotela kierowcy. Z błędy wyprowadził mnie kolega siedzący za mną, którego kolana skutecznie masowały mój obolały kręgosłup. Faktycznie miejsca na tylnej kanapie, szczególnie w okolicy stóp i kolan, nie jest dużo. Jeśli wszyscy pasażerowie mierzą powyżej 180 cm wzrostu, proponuję grę w zapałki, której przegrany będą siedzieli z tyłu.

Zostając w temacie szeroko pojętej praktyczności, napiszę jeszcze o bagażniku, który, co prawda ma bardzo regularne kształty i niski próg załadunku, ale jego 450 litrów pojemności nie rzuca na kolana. Zarówno VW Passat, Ford Mondeo, jak i Opel Insignia mają sporo większe kufry.

Jak widać, wnętrze Laguny trzeciej generacji potrafi dostarczyć emocji, szkoda tylko, że nie zawsze tych pozytywnych.

Diesel power
Po maską naszego egzemplarza pracował, teoretycznie niczym niewyróżniający się, silnik diesla o pojemności 2 litrów. Niektórzy powiedzą, że jakikolwiek "klekot" nie może nieść za sobą sporego ładunku emocji, jednak wystarczy rzut oka w kierunku danych technicznych, aby wzbudzić apetyt, dotyczący frajdy z jazdy tym francuskim autem.

175 KM oraz 380 Nm momentu obrotowego przenoszonych na przednią oś z pewnością hańby nie przynoszą. 8,2 sekundy potrzebne do osiągnięcia prędkości trzycyfrowej również nie pozostawia wiele do życzenia. Jest tylko jeden mały haczyk. Takie osiągi są zarezerwowane dla Renault Laguny 2,0 dCi 175 KM z manualną skrzynią biegów. Pracujący w testowanym egzemplarzu ospały, 6-biegowy automat sprawiał, że do pierwszej "setki" auto rozpędzało się w 9,6 sekundy, czyli w czasie o około 1,5 sekundy dłuższym niż wersja z manualem.

W praktyce samochód nie stwarza jednak wrażenia zawalidrogi, dynamicznie i płynnie przyspieszając niemalże od każdej prędkości. Mimo wszystko powolna skrzynia biegów jest propozycją dla naprawdę leniwych kierowców, a decydując się na wersję z manualną przekładnią zyskujemy nie tylko lepsze osiągi, ale także oszczędzimy na paliwie.

W cyklu mieszanym, podczas niezbyt wzmożonego ruchu, auto zadowalało się średnio 8,3 litra ropy na "setkę". W mieście wynikiem na poziomie 10 litrów nie powinniśmy być zaskoczeni, natomiast w trasie bez większych wyrzeczeń osiągniemy wartości rzędu 6,5 litra na każde przejechane sto kilometrów.

Precz ze stereotypami
Francuskie auto musi prowadzić się jak tapczan, a zakręty pokonywać, podpierając się przy tym lusterkami. Taki jest stereotyp dotyczący samochodów znad Sekwany. Czy Laguna faktycznie jest takim rozkołysanym czterokołowym tapczanem? Zdecydowanie nie! Zawieszenie tego Renault jest dość sztywno skalibrowane, aczkolwiek jestem daleki od twierdzenia, że jego nastawy są zdecydowanie sportowe.

Niemalże w każdych warunkach auto prowadzi się bardzo pewnie, a układ kierowniczy daje dobre poczucie tego, co akurat dzieje się z przednimi kołami. Wrażenia z jazdy tym samochodem są naprawdę bardzo pozytywne. Muszę się przyznać, że nie spodziewałem się tak dobrego prowadzenia po francuskim aucie, które nie ma w nazwie dwóch magicznych liter RS. Czy uległem stereotypom, mówiącym o kiepskim prowadzeniu się aut francuskich? Być może, ale Laguna III generacji zdecydowanie łamie te stereotypy.

Konkurencyjna Laguna
Ceny podstawowej wersji Renault Laguny z 2-litrowym, wolnossącym silnikiem benzynowym zaczynają się od 66 585 zł. "Wszystkomający" taki sam egzemplarz jak nasz z najmocniejszym silnikiem pod maską kosztuje prawie dwa razy tyle (113 983 zł). Biorąc pod uwagę, że dilerzy w salonach tej francuskiej marki są skorzy do udzielania różnego rodzaju rabatów, ceny Renault Laguny są naprawdę konkurencyjne, chociaż z pewnością znajdą się jacyś "stereotypiarze", którzy popukają się w czoło słysząc, że wydaliśmy na nasze wymarzone Renault ponad 100 tys. zł.

Emocje? Nie, dziękuję
Czy biorąc pod uwagę wszystkie plusy i minusy tego francuskiego samochodu, Renault Laguna rzeczywiście jest takim trochę nudnym, wypranym z emocji autem? Faktycznie, na jego widok nikomu mocniej nie zabije serce, a nawet najmocniejszy dostępny silnik w połączeniu z ospałą automatyczną skrzynią biegów nie zagwarantuje chociażby namiastki sportowych emocji. Tylko czy ktoś, kto kupując nowy samochód, na pierwszym miejscu stawia przykuwającą wzrok linię nadwozia, piorunujące osiągi oraz wypełnione gadżetami wnętrze, zerknie w ogóle w stronę Laguny?

Renault Laguna liftback nie jest autem, mającym dawać frajdę z jazdy i robić zamieszanie wszędzie tam, gdzie się pojawi. Jak bardzo trywialnie by to nie zabrzmiało, Renault Laguna jest autem codziennego użytku. Dojazdy do pracy, bezstresowe pokonywanie dłuższych tras i niekoniecznie szara i smutna codzienność - to właśnie jest chleb powszedni tego francuza.

Co prawda, niektóre braki w ergonomii potrafią mocno zirytować, jednak gdyby wszystkie czterokołowe pojazdy były do bólu funkcjonalne, przemyślane czy mówiąc wprost idealne, świat byłby nudny.

Plusy:
+ zaskakująco dobre właściwości jezdne
+ komfort podróżowania
+ jakość materiałów wykończeniowych
+ udana jednostka napędowa

Minusy:
- mała ilość miejsca na tylnej kanapie
- nieco ospała automatyczna skrzynia biegów
- pojemność bagażnika zdecydowanie mniejsza od konkurencji
- brak mocnego silnika w ofercie

Podsumowanie:
Jeśli jesteś w stanie przeboleć pewne braki w ergonomii, zależy Ci na komfortowym przemieszczaniu się z punktu A do punktu B, a stereotypy dotyczące aut francuskich masz w głębokim poważaniu, Renault Laguna III jest autem wartym uwagi.