Skoda Octavia Tour 1.6

W życiu rodziny Kowalskich przyszedł ten radosny dzień kupna nowego samochodu. Cel jest prosty - znaleźć możliwie największy samochód w jak najniższej cenie. Co mogą kupić za około 50 000 złotych? Przyjrzyjmy się ich wizycie w salonie Skody, bo właśnie wpadła im w oko Octavia Tour.

Państwo Kowalscy to przeciętna polska rodzina. Mirosław i Alina to spokojni małżonkowie w wieku ok. 45 lat, którzy cieszą się swoim statecznym życiem - nauczycielskimi pensjami i 2-pokojowym mieszkaniem w centrum miasta. Ich największe szczęście to dzieci - dwójka nastolatków, Maciej i Ania, których życie nie skupia się tylko na szkole, ale przede wszystkim wokół najnowszych gadżetów, najmodniejszych ubrań i spotkań ze znajomymi.

Poszukiwania nowego samochodu
Zupełnie niedawno została podjęta bardzo ważna decyzja w życiu Kowalskich. "Czas kupić nowe auto, naprawdę NOWE", rzekł pewnego dnia ojciec rodziny. Sprawdzono rezerwowe finanse i możliwości kredytowe, a wysłużony już i bardzo lubiany przez wszystkich domowników Opel Omega Caravan z 2,5-litrowym turbodieslem znalazł nowego właściciela. Wspólnie ustalono, że górną granicą finansową jest kwota 50 000 złotych i rozpoczęły się poważne poszukiwania nowego samochodu.

Cóż można kupić w takiej kwocie? Bez wątpienia bardzo przyzwoitego przedstawiciela segmentu B. Niestety, pierwsze przymiarki szybko potwierdziły wcześniejsze obawy Pana Mirka. To świetne auta, jednak dla rodzin, które dysponują znacznie młodszymi pociechami i raczej nie mają zwyczaju podróżowania całą familią w dalekie podróże. Te samochody są po prostu ciasne, a ich śmieszne bagażniki nie są w stanie pomieścić bagaży prawdziwej, 4-osobowej rodziny.

Celem Kowalskich stała się więc klasa samochodów kompaktowych - znacznie obszerniejszych i wygodniejszych, a poza tym oferujących zdecydowanie większe kufry. Oczywiście trudno zadowolić ojca rodziny, którego ulubiona Omega w odmianie kombi z powodzeniem mieściła wszystkie meble podczas przeprowadzki, ale w tej kwocie niemożliwym jest znaleźć nowy samochód, który mieściłby przynajmniej połowę tego, co sprzedany niedawno Opel...

A co powiecie na Skodę Octavię Tour?
A jednak, żmudne przeglądanie katalogów i cenników wyłoniło Skodę Octavię - samochód, którego bagażnik spokojnie mieścił 585 litrów bagażu i który spełniał wymagania rodziny. Kowalscy pojawili się pod salonem czeskiej marki. Szybko zwerbowany przez Panią Alinę sprzedawca z chęcią zaprezentował wystawiony przed salonem samochód. Może Kowalski nigdy nie przywiązywał wielkiej wagi do wyglądu auta, ale oglądaną właśnie Octavię wcześniej uznał za używany model pozostawiony w rozliczeniu w salonie.

"To nowa wersja Octavii Tour" - zaczął sprzedawca - "Skoda stosuje już drugi raz taką taktykę, oferując klientowi poprzedni model w bardziej atrakcyjnej kwocie. Poprzednio, równolegle z Octavią II była oferowana Octavia I, która znakomicie się sprzedawała ze względu na stosunek ceny do tego, co oferuje - a więc przede wszystkim przestronności. Tym razem poszliśmy krok dalej i jako Tour postanowiliśmy zaoferować model II generacji sprzed liftingu".

Faktycznie, dla Kowalskiego była to jedna z wielu Octavii - auta, których mija średnio kilkanaście razy dziennie, kiedy dojeżdża do pracy i nie zwraca na nie żadnej uwagi. Ot, po prostu maksymalnie rozrośnięty liftback o długości blisko 4,6 metra na podwoziu Volkswagena Golfa. Z drugiej strony ta ponadczasowa sylwetka i jej uniwersalność przypadły do gustu głowie rodziny.

Ponury nastrój wnętrza
Otwarcie drzwi Octavii wywołało w rodzinie Kowalskich uczucie... smutku. "Ale tu ponuro...", skomentowała na szybko Pani Alina. Co z tego, że sprzedawca zachwalał czytelne zegary oraz przyzwoicie grające radio, które model Tour przejął od nowszej Octavii, skoro rzeczywiście kolorystyka kokpitu składała się z dwóch barw: czarnej i szarej. Pan Kowalski szybko zasiadł na fotelu kierowcy. Przestał zwracać uwagę na kiepskiej jakości plastikowe klamki, wolant kierownicy i dźwignię zmiany biegów wykonane z tworzywa (nie ma możliwości wykończenia skórą, którą tak uwielbiał w Oplu). Zachwycił się za to wygodnym fotelem z regulacją wysokości, ustawianą w dwóch płaszczyznach kierownicą oraz ogólną przestronnością.

Także Maciek i Ania postanowili wypróbować miejsca na tylnej kanapie. Pochwalili wygodny podłokietnik, osobne nawiewy, przyzwoite wyprofilowanie kanapy i wystarczającą ilość miejsca nad głową. Jedynie syn Państwa Kowalskich narzekał, że na nogi mogłoby być nieco więcej miejsca.

Panią Alinę zainteresował natomiast bagażnik, jeden z największych atutów czeskiej limuzyny. "Bagażnik Skody Octavii Tour mieści standardowo 585 litrów i bez wątpienia należy do najobszerniejszych w klasie" - zaczął handlowiec - "Po złożeniu oparcia tylnej kanapy uzyskujemy przestrzeń w postaci 1455 litrów". "Rozumiem, że części oparcia są niezależnie składane?" - zapytała Pani Kowalska. "Tak, ale..." - zmieszał się sprzedawca - "...po dopłacie 1200 złotych. W tej kwocie otrzymujecie Państwo także podłokietnik ze schowkiem" - zakończył szybko zamykając bagażnik i chcąc uniknąć trudnych pytań. "Dobrze, że przynajmniej tylną wycieraczkę dają..." - dodała Pani Alina z uśmieszkiem. "Za mechanizm tylnej szyby z wycieraczką trzeba dopłacić 350 złotych...", zmieszanie sprzedawcy osiągnęło apogeum... "A co powiecie Państwo na przejażdżkę?"

Jak jeździ rodzinne auto?
"Jedną z podstaw niższej ceny modelu Tour jest zastosowanie w nim starszej, ale znanej i cenionej generacji silników benzynowych o wtrysku wielopunktowym" - sprzedawca z dumą otworzył maskę beżowej Octavii - "podczas gdy w nowszym modelu Octavii stawiamy na nowoczesność i jednostki wyposażone w bezpośredni wtrysk benzyny oraz turbosprężarkę, w modelu Tour proponujemy dwa silniki: 1.4 o mocy 80 KM oraz 1.6 o mocy 102 KM, który znajduje się w tym samochodzie. Nie ukrywam, że większość klientów wybiera ten mocniejszy, oferujący znacznie lepszy stosunek możliwości do wagi auta".

"A zatem sprawdźmy, jak się tym jeździ" - zadecydował Kowalski i cała rodzina wraz ze sprzedawcą zapakowała się do samochodu. Tylna kanapa z trudem przyjęła trzy osoby, na szczęście podróż nie była zbyt długa. Kowalski od razu zauważył spokojne brzmienie jednostki, miły dla ucha odgłos pracy i miękkość pracy zarówno układu kierowniczego jak i 5-biegowej skrzyni, którym nie można było odmówić należytej tej klasie aut precyzji działania. Kowalskiemu bardzo przypadło do gustu prowadzenie kompaktowej Octavii po mieście.

Wyjazd poza teren zabudowany ukazał dwie kolejne cechy czeskiej limuzyny - pozytywną i negatywną. Ta pierwsza to bardzo udanie zestrojone zawieszenie ("...na które składają się klasyczne kolumny MacPhersona z przodu oraz, co jest dużym plusem Octavii w klasie, układu wielowahaczowego z tyłu..." - dopowiadał sprzedawca z fotela pasażera), które nie powoduje nadmiernych wychyłów nadwozia, a 15-calowe koła całkiem przyjemnie tłumią polskie nierówności.

Niestety, silnik 1.6 o mocy 102 KM w ważącej blisko 1200 kilogramów Octavii okazuje się przy komplecie pasażerów po prostu za słaby. Próba dynamicznego wyprzedzenia auta dostawczego kończy się palpitacją serca sprzedawcy, przerażeniem w oczach dzieci oraz skwitowaniem Kowalskiego "Dała radę na trójce!". Mija dłuższa chwila, zanim przedstawiciel Skody odzyskuje głos: "Jednostka ta nadaje się zdecydowanie do spokojniejszej jazdy, zresztą Octavia ma bardzo rodzinny charakter. Wówczas odwdzięczy się realnym zużyciem paliwa w trasie nawet poniżej 6 litrów, a w mieście około 10 litrów".

A teraz weźmiemy kalkulator...
Kowalski z dumą wysiadał pod salonem ściskając w ręku kluczyk zielony... znaczy się z zielonym logo Skody. "Rozumiem, że wciąż jesteście Państwo zainteresowani Octavią Tour?" - z zadowoleniem w głosie rzekł sprzedawca - "Przejdźmy zatem do cennika". Kwota 48 100 złotych, na jaką został wyceniony model Tour z silnikiem 1.6, jeszcze bardziej ucieszyła rodzinę Kowalskich. "Pragnąłbym zaznaczyć, że w wyposażeniu seryjnym takiego samochodu" - mówił sprzedawca - "znajdziecie Państwo cztery poduszki powietrzne, system ABS, immobiliser, wspomaganie układu kierowniczego, elektrycznie sterowane i podgrzewane lusterka, przyciemniane szyby, czujnik temperatury zewnętrznej oraz instalację radiową z dwoma głośnikami".

"Samochód demonstracyjny, którym jeździliśmy" - kontynuował - "został wyposażony w wiele udogodnień, jak m.in. Pakiet Optimum zawierający manualną klimatyzację, elektrycznie sterowane szyby z przodu, zdalnie sterowany centralny zamek, komputer pokładowy i dodatkowe 6 głośników (2000 zł), systemy ESP i ASR (2000 zł), elektrycznie sterowane szyby tylne (800 zł), asymetrycznie dzieloną tylną kanapę (1200 zł), czy też radioodtwarzacz Swing z możliwością odtwarzania utworów MP3 (1600 zł). Nie będę wspominał o kurtynach powietrznych (1600 zł), podgrzewanych przednich fotelach (900 zł), czy też systemie siatek w bagażniku (300 zł). W sumie daje to kwotę 66 480 złotych".

Kowalscy bardzo niechętnie popatrzyli na wynik końcowy. "No, a teraz weźmiemy kalkulator..." - rzekł sprzedawca. Po chwili stukania w klawisze pokazał wynik 64 000 złotych. Wciąż nie widząc aprobaty klientów, suma za demonstracyjny egzemplarz stanęła na 61 500 złotych. "To wszystko, co mogę Państwu dać" - odpowiedział nieco zdyszany. "Brzmi atrakcyjnie, ale to wciąż za wysoka kwota dla nas" - Pan Kowalski już nie czuł tej euforii, co przed paroma minutami. "W porządku" - odpowiedział niestrudzony handlowiec - "spróbujmy zatem od nowa".

Plan A, czy plan B?
"A teraz policzymy to na spokojnie" - z zadumą w głosie rzekł sprzedawca - "cena wyjściowa to 48 100 złotych... Proponuję tak: Pakiet Optimum, do tego alarm możemy założyć niefabryczny, żeby Pan nie popadał w koszty. Radio też nie musi być oryginalne, damy taką ładną obudowę wokół, zresztą sterowania z kierownicy i tak w modelu Tour nie ma. Ponadto proponuję dwa komplety kół - jakieś ciekawe alufelgi, a na stalowe felgi założymy opony zimowe. No i najważniejsze - w promocji mamy specjalnie dedykowaną temu modelowi instalację gazową LPG. Zapewne skorzystacie Państwo, skoro lubicie dalekie rodzinne wyjazdy. W sumie wyjdzie nam kwota 57 180 złotych. I jak?"

Kowalski poczuł pewną ulgę, ale kwota dalej przekraczała założony wcześniej pułap. Sprzedawca znów sięgnął po kalkulator i po chwili przedstawił propozycję 54 800 złotych. "Wie Pan, że są trudne czasy" - zaczął marudnie Pan Mirosław - "dzieci pochłaniają więcej wydatków, paliwo drożeje, żywność drożeje, teraz człowiek składa praktycznie grosz do grosza...". Sprzedawca nerwowo poluzował krawat i rozpiął górny guzik koszuli. "53 000 złotych" - zakomunikował, gdyby to miały być jego ostatnie słowa - "po raz pierwszy i po raz ostatni". Na twarzy rodziny Kowalskich pojawił się promienny uśmiech, a w głowach pozytywna decyzja...

Podsumowanie
Czy wspomnieni Kowalscy istnieli i czy kupili Skodę Octavię Tour, doprawdy nie wiem. Wiem na pewno, że bardzo podobna rozmowa odbyła się w rzeczywistości i zostały przytoczone podobne kwoty za ten samochód. Jeśli więc szukasz nowego, przestronnego i pewnie prowadzącego się auta i nie przykładasz uwagi do nadzwyczajnej stylizacji i bogatego wyposażenia, to Octavia Tour jest autem dla Ciebie. Zwłaszcza że zupełnie "goła" odmiana 1.4 80 KM kosztuje 43 100 złotych, a takie ceny za równie przestronne auta, to chyba tylko jeszcze w Dacii...

Bo, co ciekawe, właśnie ta odmiana czeskiego kompaktu ma sens tylko z podstawowym wyposażeniem. Bardzo dobry przykład to testowy egzemplarz - cena identycznie skonfigurowanej Octavii Tour 1.6 może po negocjacjach zejść do ok. 61 500 zł. Natomiast na Octavię II po lifitingu w wersji Ambiente z tym samym silnikiem dostaniemy większy rabat i podobnie wyposażony egzemplarz możemy w efekcie finalnym kupić... tysiąc złotych taniej.