Toyota Auris 1.6 Valvematic Dynamic

Pseudo-sportowa wersja Dynamic to ewidentny ukłon w stronę nieco młodszej klienteli Aurisa. Duże alufelgi, spojler na klapie bagażnika i przyciemniane tylne szyby to atrybuty przydające autu zadziorności. Ale czy w japońskim kompakcie tkwi jeszcze także wystarczająco dużo dawnego ducha Toyoty?

róćmy na moment do czasów, gdy nowiutkie Toyoty kupowało się w Pewexach. Na drogach królowały wtedy Maluchy i Polonezy. Młodzież interesowała się motoryzacją, a nie jakimś tam clubbingiem... Niedzielne giełdy przyciągały większe tłumy niż byle "Avatar", choć można było zobaczyć na nich najwyżej kilka przyzwoitych aut. W tych "pięknych" czasach nikomu nie śniły się nawet wizyty w salonach samochodowych, zaś nazwa Polmozbyt oznaczała przeważnie miejsce, w którym sprzedawano powietrze przesiąknięte olejem napędowym i gumą. Samochody też podobno gdzieś tam bywały...

W takiej oto dziwnej rzeczywistości posiadanie pojazdu japońskiego było prawdziwym luksusem i niebywałą ekstrawagancją. Oczy przechodniów na przemian rozklejały się z zachwytu i pałały głęboką zawiścią. Nie bez powodu Budka Suflera w jednym ze swoich przebojów umieściła tekst o odkładaniu pieniędzy "...na Toyotę przepiękną, aż strach...". Wtedy japoński samochód to naprawdę było coś! Coś twardszego niż stal, z której było wykonane...

Nie wszystko złoto, co jest Toyotą?
A teraz? 20 lat po przemianach ustrojowych żyjemy w innej rzeczywistości. Inne są też samochody. Na przykład testowana, widoczna na zdjęciach Toyota Auris. Niby jest japońska, ale zaprojektowano ją we Francji, a jej produkcja odbywa się w Wielkiej Brytanii. Niby jej korzenie sięgają dziedzictwa wytwarzanej od 1966 roku Corolli, a jednak nazwę całkowicie zmieniono (z łac. aurum: złoto), by odciąć się od nieco nudnego wizerunku tego modelu. Gdy do listy wątpliwości dodamy jeszcze dźwignię zmiany biegów umieszczoną na podwyższeniu konsoli środkowej oraz płaską podłogę pozbawioną tunelu środkowego, moje obawy o "japońskość" tego samochodu rosną z każdą sekundą... Na szczęście test pozwala wszystko na spokojnie zweryfikować.

Diody i płomienie bardzo sobie cenię
Zacznijmy od wyglądu zewnętrznego. Wypada o nim wspomnieć z czystej poprawności. Aurisa po faceliftingu rozpoznamy dzięki zmienionym przednim i tylnym lampom oraz kierunkowskazom umieszczonym w lusterkach. Przy okazji "przytyły" też nieco zderzaki. Testowana wersja nazywa się Dynamic, co w języku Toyoty oznacza nieco "przybajerzony" model. Pakiet, na który składają się 17-calowe alufelgi, przyciemniane szyby oraz spojler na klapie bagażnika, umiejętnie tuszuje niezbyt wyszukaną linię Aurisa. W takiej konfiguracji kompaktowa Toyota przyciąga wzrok i podoba się wielu osobom, a w szczególności tym, którzy już jeżdżą autami tej marki. To oferta kierowana do klientów, którzy chcieliby mieć zadziornego "japończyka", ale Civic 5d ciągle wydaje się dla nich przybyszem z obcej planety.

Złoty środek?
Wszyscy testujący Toyotę Auris po faceliftingu podczas opisu wnętrza skupiają się na zmienionej dźwigni hamulca ręcznego oraz nowej kierownicy obszytej skórą (w standardzie każdej wersji). W takim razie również i ja potwierdzam: nie są to żadne legendy - te rzeczy naprawdę tam są. Mięsista i spłaszczona u dołu wieńca kierownica daje fajne wrażenie podczas przekładania jej w rękach. Wiem: taki wolant to lekkie festyniarstwo, co nie zmienia jednak faktu, że jest to gadżet, z którym miło obcować na co dzień. Reszta kokpitu pozostała bez zmian. W kabinie Aurisa miejsca, tak z przodu jak i z tyłu, jest pod dostatkiem, zaś bagażnik ma przyzwoite 354 litry pojemności.

Do wysoko umieszczonego i nieco haczącego lewarka 6-stopniowej skrzyni biegów trzeba się przyzwyczaić. Podobnie jak do typowo siedzącej pozycji za kierownicą. Swoją drogą, to dlaczego pod tak wysoko umieszczonymi fotelami nie udało się wygospodarować choćby płytkich szuflad? Inne mankamenty, które można by wytknąć wnętrzu Aurisa to dźwigienki kierunkowskazów pozbawione funkcji impulsowego włączania oraz złącze USB fabrycznego radia (gra raczej średnio), które umieszczono w schowku tak, że po podpięciu zwykłego pendrive'a nie da się już zamknąć skrytki. Wyjąwszy te kilka małych wpadek, wnętrze Toyoty robi na podróżujących wrażenie solidnego, a dźwięk zamykanych drzwi mówi tu sam za siebie.

Jazda po japońsku
Opisując jak prowadzi się Aurisa, mogę uraczyć Was bzdurnym słowotokiem w stylu "chirurgicznych cięć układu kierowniczego" porównywanych do uderzeń kataną podczas walki dwóch samurajów. Mogę również wrzucić gdzieniegdzie parę górnolotnych sformułowań traktujących o "nerwowości w obszarze granicznym" (Co to takiego? Chyba nikt do dziś tego nie odkrył). Prawda o Toyocie jest jednak zgoła odmienna. Aurisa powinni polubić ci kierowcy, którzy wcześniej mieli już do czynienia z Toyotami. Idealne zgranie dość czułego sprzęgła i specyficznie pracującego pedału gazu wymaga kilku dni przyzwyczajania, co może na początku nieco irytować. Później jednak będzie już tylko lepiej...

Zadziwiające, że pomimo 17-calowych felg i opon o profilu 45 Auris na naszych dziadowskich drogach zapewnia wystarczającą dozę komfortu. Układ kierowniczy Toyoty z elektrycznym wspomaganiem działa dość "sztywno" i przekazuje kierowcy sporo informacji na temat aktualnego położenia kół. Nie ma się do czego przyczepić! Gdybym już na siłę miał znaleźć jakiś mankament, to podwoziu brakuje nieco tej specyficznej lekkości przydatnej podczas dynamicznego pokonywania zakrętów. Ale to detal. Pomimo nieco usportowionego wyglądu wersji Dynamic, nikt zapewne nie będzie ganiał Aurisa po serpentynach.

Optimal Drive
Naklejka z takim właśnie napisem zdobi szumnie klapę bagażnika japońskiego kompaktu. Co to oznacza? Inżynierowie z Toyoty wydumali sobie, że dzięki odpowiednim przełożeniom skrzyni biegów, niskim oporom pracy elementów mechanicznych oraz paru innym zabiegom (np. wskaźnikowi idealnego momentu zmiany biegu) uda się znacząco obniżyć spalanie. Jak im to wyszło? Raczej średnio.

Wolnossący, benzynowy silnik, który znajduje się pod maską Aurisa to typowo japoński agregat. Dzięki systemowi Valvematic (zmienny skok i czas otwarcia zaworów) z pojemności 1,6 l osiąga 132 KM. Motor przepada za wysokimi obrotami i charakterystycznie poświstuje, gdy już zostanie na nie wprowadzony. To trzeba lubić. Ważąca 1295 kg Toyota wyraźnie ożywa dopiero po przekroczeniu 3,5 tys. obr./min. co niestety kłóci się ze wskazaniami lampki optymalnego momentu zmiany biegu. Działanie tego wynalazku można bowiem sprowadzić do komendy "jedź do 2 tysięcy obrotów". A wtedy z kolei nici z elastyczności i mocy.

Przy całym wyrafinowaniu japońskich konstruktorów, prawda na temat nowoczesnych silników benzynowych jest nieubłagana: czasy wysokoobrotowych "wiertarek" powoli odchodzą w niepamięć. Przyszłość należy do doładowanych jednostek, które zapewne już niedługo pojawią się także pod maskami Toyot. Auris, pomimo nominalnie dość wysokiej mocy, nie sprawia wrażenia wybitnie zrywnego. Jeśli chodzi o spalanie, w mieście zadowala się on niecałymi 10 litrami benzyny na 100 km. W cyklu mieszanym z przewagą trasy, bez przesadnego oszczędzania potrafi zrobić wynik na poziomie 7,2 l/100 km. Optimal Drive? Jak dla mnie po prostu może być.

Na Toyotę przepiękną, aż strach...
... musicie wydać niespełna 70 tys. zł. Czy będą to dobrze zainwestowane pieniądze? Za tę cenę otrzymamy nieco podrasowany japoński kompakt z pełnym wyposażeniem dodatkowym. Co na to konkurencja z kraju kwitnącej wiśni? Nissan Tiida ginie gdzieś po drodze z Meksyku na wznoszącej się fali obrzydzenia do designu i słabej jakości wykonania. Dobrze wyposażona Mazda 3 będzie uboższa o kilka koni mechanicznych, przez co i nieco wolniejsza od Toyoty (dwulitrówka pozostaje zaś poza zasięgiem). Pozostaje Honda Civic. Za wersję Sport po obniżkach zapłacimy w granicach 70 tys. zł. Najlepsze jest to, że pod maską będzie ona miała 1,8-litrowy 140-konny silnik benzynowy. Ale ci, którym podoba się Honda, przeważnie nawet nie myślą o oglądaniu Aurisa. I na odwrót...

Dlatego wybór jak zwykle jest w dużej mierze kwestią gustu. Na pewno nie można określić Toyoty mianem przewartościowanej. Cena jest atrakcyjna, wyposażenie także, a samochód cieszy oko na parkingu i nie rozczarowuje tym, jak jeździ. Toyociarze powinni być z niego zadowoleni. W wielu aspektach model ten kontynuuje pierwotne założenia marki i podczas jazdy jest to odczuwalne. Wybitnie nastawionych na sport kierowców Auris Dynamic raczej jednak nie skusi. 132 KM z wolnossącego 1.6 to za mało do tej wielkości samochodu.

Z podręcznika użytkownika Toyoty Auris, czyli cytaty z instrukcji obsługi. Pewne sytuacje nie są jak widać wcale tak oczywiste, na jakie wyglądają:

"Nie wolno pociągać wewnętrznej klamki drzwi kierowcy podczas jazdy. Może dojść do otwarcia drzwi i wypadnięcia z samochodu grożącego śmiercią lub odniesieniem poważnych obrażeń."

"Przypadkowe naciśnięcie pedału przyspieszenia zamiast pedału hamulca spowoduje nagły wzrost prędkości jazdy grożąc spowodowaniem wypadku."

"Silnik należy uruchamiać siedząc na fotelu kierowcy."