Japońscy studenci mają mocne narkotyki. Oto Leaf dla "młodzieży przyszłości"

Tokio Auto Salon dostarcza ciągłych zaskoczeń. Oto Nissan Leaf w interpretacji studentów NATS. Twierdzą, że tego będzie chciała młodzież za 20 lat.

Na początku szanujemy bardzo istnienie takiej szkoły jak Nihon Automotive College. Bo trudno to nazwać "technikum samochodowym". Ale studenci tej szkoły mają zdecydowanie za łatwy dostęp do twardych narkotyków. Albo po prostu bardzo bujną wyobraźnię. Tym razem, na Tokio Auto Salon, zaprezentowali jak by wyglądał Nissan Leaf dla młodzieży. Tej młodzieży, która będzie ważna dla producentów w latach 40-tych. Nazwali ich "EV Generation".

Pod spodem jest Nissan Leaf, ale widzę wpływy europejskie

Dokładnie, jest to Nissan Leaf NG-R Concept. Przy czym NG-R oznacza "next-generation retrofuturism". Niech będzie. Kompaktowy "elektryk" Nissana został wybrany, gdyż mimo paru lat na karku to wciąż jeden z najpopularniejszych samochodów elektrycznych na rynku. I jest duża szansa, że to się nie zmieni. Nie jest też drogi, więc młodzież może "zacząć" od niego.

Studenci NATS z kolei zaczęli od grubej imprezy pozbawienia Leafa niemal wszystkich elementów nadwozia. Według nich został tylko dach z oryginału. Moim zdaniem została również wewnętrzna część maski z przetłoczeniami oraz klapka skrywająca gniazdo ładowania. A dalej... poszerzone błotniki, przedni zderzak pozbawiony jakicholwiek wlotów, za to z kanciastymi przetłoczeniami. Pojawiło się mocne przetłoczenie idące wzdłuż nadwozia oraz nowy tył z potężnym zderzakiem i czymś w rodzaju spoilera okalającego tylną szybę. Samochód wygląda jakby ważył 2,5 tony szpachli. A do tego wmontowano mu nowe światła. Te z przodu pochodzą z MINI Countrymana pierwszej generacji. Te z tyłu z Fiata 500 po liftingu.

Leaf

Całość uzupełniono "pełnymi" felgami imitującymi wyczynowe. To polakierowane na biało, 19-calowe Rotiform LAS-R. Ale bez poszerzających dystansów. Za to z zawieszeniem pneumatycznym, dzięki czemu Leaf NG-R siedzi na ziemi jak projekty z imprez typu Ultrace. W środku jest normalny Leaf, tylko z kubełkami Recaro.

Czuję się, jakbym brał udział w ATS Piła w 2002 roku. I ten samochód nie wygrałby pierwszej nagrody za najbardziej spektakularną przeróbkę. Zwłaszcza, że mechanicznie to zwykły, 150-konny silnik elektryczny z Leafa.

Chyba wolę studenckie projekty Skody. I nie chciałbym, żeby studenci NATS mieli rację, co do upodobań w przyszłości.