Subaru BRZ 2.0 A/T

Subaru, po 15 latach, znów ma w swojej ofercie sportowe coupe. Nieduże wymiary, wnętrze 2+2, 2-litrowy bokser o mocy 200 KM i - co najważniejsze - napęd tylko na tylną oś. To auto, które przede wszystkim ma dawać mnóstwo radości z jazdy. Czy tak jest w rzeczywistości? Oto nowe Subaru BRZ.

Aby zrozumieć genezę powstania modelu BRZ, trzeba zajrzeć do kart historii japońskiej marki. Uwierzycie, że ostatnim autem Subaru z silnikiem zamontowanym z przodu i tylnym napędem był model 1500 produkowany w latach 50-tych? Bynajmniej nie był sportowym coupe, tylko 4-drzwiowym sedanem z 4-cylindrowym silnikiem tłokowym OHV z... Peugeota. Nie przyniósł marce chwały, a jego produkcję tak szybko zakończono, jak rozpoczęto. Szaleństw na rynku nie dokonały także sportowe modele Subaru - XT (produkowane w latach 1985-1991) oraz SVX (1991-1997). Mimo że obydwa auta były wyposażone w klasyczne rozwiązania marki - silniki bokser i napęd na cztery koła (XT było dostępne także z przednim napędem) - nie zostały przyjęte przez rynek tak, jak życzyliby sobie tego Japończycy.

Nowe Subaru BRZ...
...ma odmienić ten stan rzeczy i spowodować, że marka będzie kojarzyć się nie tylko z szybką, "czteropędną" Imprezą, ale także z samochodem dającym przyjemność z jazdy z tylnym napędem. Pierwsze wzmianki o powstaniu nowego modelu pojawiły się w 2007 roku, kiedy świat obiegła informacja, że Subaru wspólnie z Toyotą chcą zaprezentować sportowe coupe. Toyota przedstawiła wówczas koncept FT-HS, którego późniejszym rozwinięciem były FT-86 (2009 r.) i FT-86 II (2011 r.). Subaru poprzestało na prezentacji technicznych rozwiązań, pokazując w tym samym roku Boxer Sports Car, będący przekrojem nowego coupe.

Pod koniec listopada producenci wreszcie oficjalnie zaprezentowali owoc swojej współpracy - Toyotę GT86 (występującą na rynku amerykańskim jako Scion FR-S) i Subaru BRZ. Co ciekawe, to nie pierwsze dziecko tego aliansu - poprzednim duetem są Toyota Verso S i Subaru Trezia. Jeśli jednak wcześniej było to na zasadzie "adopcji" Verso S pod logo Subaru, tak w wypadku sportowych coupe możemy mówić o pełnej współpracy od początku do samego końca.

Idea projektu była prosta - stworzyć niewielkie coupe, które będzie dawało dużo przyjemności z jazdy. Zgrabna karoseria, napęd na tył, 2-litrowy, wolnossący bokser o mocy 200 KM i nisko położony środek ciężkości. Jeśli w przypadku Toyoty możemy mówić o nawiązaniu do kultowego modelu AE86 (słynnego "Hachi-Roku"), tak Subaru naprawdę prezentuje nam świeży powiew w swoim lineupie.

ile jest Subaru w Toyocie...
...albo ile jest Toyoty w Subaru? Tego na pewno nie stwierdzimy, patrząc na samochody z zewnątrz. Różnic tak naprawdę jest niewiele, bo auta odróżnimy po reflektorach, przednich zderzakach i bocznych kratkach na błotnikach (w Subaru atrapy wlotu powietrza, w Toyocie miejsca na logo GT86). Trzeba jednak przyznać, że BRZ wygląda naprawdę nieźle, zwłaszcza w niebieskim kolorze WR Blue, tak charakterystycznym dla japońskiej marki.

Projekt to klasyka gatunku - długa maska, niewielka kabina i krótki tył, a to wszystko przy długości 424 cm, szerokości 177,5 cm i wysokości zaledwie 128,5 cm. Poza tym jest na czym zaczepić oko, bo mocno wybrzuszone przednie błotniki, których linia wystaje poza maskę, agresywnie skrojone reflektory z LED-ami, tylny dyfuzor z finezyjnie zaprojektowanymi światłami wstecznymi i przeciwmgielnym, czy wreszcie potężne, okrągłe końcówki układu wydechowego (każda o średnicy 86 mm) robią pozytywne wrażenie. Nie każdemu przypadną jednak do gustu tylne lampy z przeźroczystymi kloszami.

Jeśli ktoś twierdził...
...że Legacy to ostatni model Subaru z szybami bez ramek, spieszę poinformować, że był w błędzie. Długie drzwi BRZ także takowych nie mają, otwierają się szeroko i zapraszają do sportowo skrojonego wnętrza. Świetnie wyprofilowane kubełkowe fotele idealnie otulają ciało, a kierowca siedzi tuż nad asfaltem. Trudno nie odnieść wrażenia, że w ten sposób człowiek w jakimś stopniu łączy się z samochodem, zwłaszcza, że tylna oś jest praktycznie tuż za plecami.

Tak czy inaczej nie odczuwa się tu ciasnoty, mimo nisko poprowadzonego dachu i szerokiego tunelu środkowego. BRZ to auto 2+2, ale na tylnych fotelach - z bardzo kiepskim wyprofilowaniem oparć i brakiem zagłówków - jest bardzo mało miejsca. Przede wszystkim na nogi, bo jeśli do sufitu zmieści się osoba o wzroście do ok. 175 cm, tak jej dolne kończyny praktycznie nie będą miały miejsca. No chyba, że siedzący z przodu pasażer podsunie się mocno do przodu.

Deska rozdzielcza Subaru BRZ...
...budzi mieszane uczucia. Z jednej strony jest ciekawie zaprojektowana, zwłaszcza konsola środkowa z panelem klimatyzacji i lotniczymi przyciskami. Cieszą wykończenia w skórze z szyciem czerwoną nicią, także na kokpicie. Ergonomia jest przyzwoita, może poza przyciskami obsługi komputera pokładowego zlokalizowanymi pod zegarami oraz archaicznego zegarka na konsoli.

Niestety, z drugiej strony zastosowane materiały wykończeniowe są skrajnie różne, począwszy od twardego jak kamień plastiku na boczkach drzwi, mieszającego się z perforowaną skórą, kończąc na srebrnych wstawkach na desce rozdzielczej i kierownicy. Tak zwaną wisienką na torcie jest radio, wyglądające jak wyciągnięte z Toyoty Avensis poprzedniej generacji i podświetlone na zielono... podczas, gdy cała reszta przełączników świeci się na czerwono. Oczywiście nie ma sterowania przy kierownicy, ale dźwięk sączący się z 6 głośników jest za to bardzo przyjemny. Plus za złącze USB, minus za to, że nie jest ukryte w schowku.

Jeśli ktoś myśli, że auto sportowe jest niepraktyczne, ten w BRZ może poczuć się zaskoczony. Nie oczekujmy szaleństw, ale jest kilka schowków, ogromny na tunelu środkowym (szkoda jednak, że za bardzo przesunięty do tyłu - kierowcy ciężko jest tam wstawić napój), no i największy... w postaci bagażnika mieszczącego 243 litry. Duży plus ode mnie za zawiasy z siłownikami, które nie wnikają do jego wnętrza.

Wciśnięcie przycisku "Engine Start Stop"...
...budzi skrywający się pod maską silnik. Subaru, w myśl swoich klasycznych rozwiązań, zaprojektowało go w postaci boksera, z tłokami ustawionymi przeciwlegle. Toyota natomiast dołożyła bezpośredni wtrysk i przeniesienie napędu, w naszym wypadku w postaci 6-biegowej skrzyni automatycznej, będącej zaawansowaną modyfikacją tej znanej z Lexusa IS-F. 2 litry pojemności, bez doładowania, daje równe 200 KM mocy i moment obrotowy na poziomie 205 Nm przy 6400 obr./min.

Dźwięk uruchomionego boksera nieco rozczarowuje. Owszem, silnik przeciwsobny ma swój charakterystyczny, metaliczny klang, który brzmi bardzo przyjemnie dla ucha, ale brakuje tutaj pazura, nawet po dodaniu gazu. Pokaźnej średnicy końcówki układu wydechowego dużo zapowiadają, ale jak widać - a raczej słychać - tylko wizualnie.

Pierwsze kilometry pokonane w miejskiej dżungli ukazują pierwszą, zasadniczą wadę BRZ - to auto nie potrafi żyć w tych warunkach. Twarde zawieszenie (z przodu klasyczne MacPhersony, z tyłu podwójne wahacze) i niskoprofilowe opony (215/45 R17) powodują, że nasz kręgosłup odczuwa każdą, nawet najmniejszą dziurę w jezdni, a przejazd po torowiskach jest prawdziwą torturą. Również parkowanie to prawdziwy koszmar - widoczność z niskiego auta jest przeciętna, a przez tylną szybę praktycznie żadna. Kamery cofania i czujników parkowania brak, nawet w opcji.

Prawdziwe, sportowe oblicze...
...odkryjemy tuż po minięciu tabliczki z końcem obszaru zabudowanego. Wolnossący bokser ochoczo wkręca się w wyższe rejestry obrotomierza, prędkość miarowo rośnie (najlepiej ją obserwować na elektronicznym prędkościomierzu na środku, bo ten analogowy po lewej stronie jest słabo czytelny), a uśmiech na twarzy robi się coraz szerszy. Znakomicie leżąca w dłoniach niemal pionowo ustawiona kierownica kręci się wyjątkowo ciężko i przyjemnie. Nie ma nawet żadnych przycisków, żeby przyjemność z pokonywania kolejnych zakrętów była niczym nie zmącona.

A jeśli trafimy na równy asfalt i trasę tysiąca zakrętów, wówczas wszystkie wcześniejsze wady BRZ znikną bez śladu. Precyzyjny układ kierowniczy, sztywne zawieszenie, nisko położony środek ciężkości, 200-konny bokser dostający drugiego oddechu powyżej 6000 obrotów (czerwone pole dopiero przy 7500 obr./min.) - to wszystko wpływa na wielką radość i przyjemność, którą ciężko zmierzyć centymetrami, litrami, kilogramami czy końmi mechanicznymi. A, i nie zapomnijmy wyłączyć układu VSC i kontroli trakcji - wówczas zaczyna się prawdziwa zabawa.

Opcjonalna, 6-biegowa przekładnia automatyczna także daje dużo przyjemności z jazdy. Zmodyfikowana skrzynia z Lexusa IS-F (m.in. odjęto dwa biegi) jest szybka w decyzjach, posiada łopatki przy kierownicy, w manualnym trybie nie zmienia biegów przy "dojściu" do czerwonego pola, a dodatkowo przy redukcji komputer na chwilę otwiera przepustnicę, by efektownie podbić obroty i strzelić z wydechu. Jednak jak się okazuje, 6-biegowy "manual" jest jeszcze przyjemniejszy, skok dźwigni bardzo krótki, a całość wyjątkowo sprawna. W tym całym szaleństwie średnie spalanie na poziomie 9,3 l/100 km to bardzo dobry wynik.

Niestety, BRZ odkrywa przed nami...
...także swoją ciemną stronę. Subaru ze skrzynią manualną przyspiesza w czasie 7,6 sekundy do "setki", co jest czasem dość przeciętnym jak na auto sportowe, którego konkurentami - o podobnej mocy, cenie i przede wszystkim przyjemności prowadzenia - mogą być Renault Megane RS (6,1 s), SEAT Leon Cupra (6,4 s), Volkswagen Golf GTI czy Mini Cooper S Coupe (po 6,9 s). Automatyczna przekładnia jeszcze wydłuża ten czas aż do 8,2 s (najlepszy zmierzony czas przez redakcję: 8,3 s). A zatem do sprintów spod świateł japońskie coupe średnio się nadaje.

Także prowadzenie auta na granicy jego możliwości nie do końca jest takie, jakie powinno być. Jeśli zależy nam na driftingu, nie ma problemu - BRZ wpada w uślizg nawet przy niewielkiej prędkości na przeważnie każdym skrzyżowaniu pod kątem 90 stopni. Także na szybkiej drodze, mocno pokręconej zakrętami, zacznie nam uciekać tylna oś, wcześniej oznajmiając to piskiem wszystkich czterech opon.

Być może główną przyczyną takiego zachowania są opony Michelin Pilot Primacy - wyjątkowo dobre przy jeździe na wprost, ale przeciętne w ostrych zakrętach i beznadziejne na mokrej nawierzchni. Także nie do końca zadowalająca efektywność hamulców może wynikać z zastosowania tego ogumienia. Na szczęście układ hamulcowy sam w sobie jest przyzwoity (mimo tylko 1-tłoczkowych zacisków z przodu i z tyłu) i nie męczy się nawet po kilku ostrych hamowaniach.

Jakie jest więc...
...Subaru BRZ? Bez wątpienia udanym samochodem sportowym, o ciekawym charakterze i sprawiającym dużą frajdę z jazdy niekoniecznie na granicy możliwości. Wszystkie elementy układanki Subaru i Toyoty tworzą zgrabną całość, która może usatysfakcjonować większość kierowców.

Niestety, tym bardziej wymagającym może brakować mocy, lepszych hamulców i przede wszystkim efektywniejszego przeniesienia napędu. To auto to jednak podstawa do dalszych modyfikacji, a specjalnych pakietów tuningowych - poprawiających układ wydechowy, zawieszenie, układ hamulcowy czy wreszcie podnoszących moc, także za pomocą doładowania - pojawia się coraz więcej na rynku japońskim i amerykańskim. Pytanie, czy klienta w Europie interesuje taka zabawa?

Ile kosztuje Subaru BRZ? Nie wiem. Auto na razie nie jest oferowane w Polsce, a na innych rynkach europejskich (szwajcarskim, niemieckim) dopiero weszło lub wejdzie do sprzedaży. Polski klient może więc wybrać zamiast tego bliźniaczy model - Toyotę GT86, której ceny zaczynają się od 129 900 złotych. Pytanie tylko, czy prawie 130 tys. złotych to nie za duża kwota za auto oferujące dość przeciętne osiągi?

Plusy:
+ koncepcja stworzenia sportowego samochodu
+ napęd na tył i duża frajda z jazdy
+ mimo wszystko wkręcający się wysoko silnik bokser

Minusy:
- nie do końca zadowalające osiągi, zwłaszcza z automatyczną skrzynią
- przeciętna trakcja na seryjnych oponach
- jakość materiałów i funkcjonalność do poprawy
- mało miejsca na tylnych fotelach
- brak dostępności na polskim rynku

Podsumowanie:
W kwestii wspomnianych wcześniej centymetrów, sekund, kilogramów i koni mechanicznych - faktycznie Subaru BRZ, nie jest do końca takie, jakie chciałbym żeby było. Ma jednak w sobie to coś, co wciąga za kierownicę, każe ją mocno złapać, wcisnąć gaz do dechy i wyszaleć się gdzieś na górskim, pustym odcinku drogi. Wówczas zapomina się o wszystkim, nawet o tym, że "objechało" nas na światłach białe Punto... z czerwonymi lusterkami. Bo Radość Zwycięża.