BMW 530d Gran Turismo

Eintopf to niemieckie danie jednogarnkowe, łączące cechy zupy i gulaszu. Wszystko w zależności od składników i ilości wody. Bawarczycy przenieśli tę formę na samochód i nazwali PAS - Progressive Activity Sedan. Rynkowo - BMW Serii 5 Gran Turismo. Sprawdźmy potrawę z dieslem pod maską.

Takie danie oczywiście można przyrządzić na różne sposoby - od chłopskiej chałupy, po najdroższe lokale świata. To, co serwuje nam BMW to restauracja słynnego hotelu Ritz. Podgrzewając atmosferę od końca 2008 roku, producent z Monachium przekonywał, że uda mu się stworzyć samochód łączący w sobie vana, SUV-a, sedana, kombi i coupe. Chyba. A może jeszcze kilka wersji nadwoziowych.

Concept car 5 GT pokazany został na genewskich targach w 2009 roku, a już pół roku później z taśm zjeżdżały seryjne BMW 5 Gran Turismo. Z ofertą ograniczoną do trzech silników, niespotykanym wyglądem i wszystkim tym, do czego przyzwyczaił nas bawarski producent, ma zawalczyć o klienta, który ceni sobie wszechstronność. Jako że osobiście lubię zarówno samochody spod znaku biało niebieskiej szachownicy, jak i wszelkiej maści konstrukcje nietypowe, postanowiłem zjeść ten eintopf, mając nadzieję, że się nie zatruję.

Kwestia podania
Ponoć o gustach się nie dyskutuje. Większość osób twierdzi, że 5 Gran Turismo jest brzydkie, przy czym często to najłagodniejsze z określeń. Jednak, jak pokazała rzeczywistość, ostatnio producenci mają problem ze stworzeniem samochodu, który będzie ładny na pierwszy rzut oka bądź na zdjęciach prasowych. Zdecydowanie tak jest w przypadku GT. Na żywo delikatnie zmodernizowany przód z najnowszej Serii 7, przechodzący w długie nadwozie, które nagle kończy się pionową tylną klapą wygląda bardzo spójnie. Nie ma efektu "odcięcia", którego można się spodziewać po takim skróceniu Serii 7, bo płyta podłogowa to właśnie nieco zmniejszona konstrukcja, na której opiera się flagowa limuzyna BMW.

Jednak znikła gdzieś dostojność tego pojazdu prezydentów, zamiast tego mamy bardzo dziwny tył, który składa się z charakterystycznych tylnych lamp umieszczonych na wysoko podniesionej tylnej szybie, za którą pionowo opada klapa bagażnika. Tę można "wzorem" Skody Superb otworzyć na dwa sposoby. Pierwszy, klasyczny, to otworzenie samej tylnej klapy do góry, przy pomocy dźwigni wewnątrz, klamki bądź przycisku na pilocie. Tak otwarty bagażnik jest średnio praktyczny, a do tego samochód po jego otwarciu przypomina... piekarnik albo kuchenkę mikrofalową. Drugi sposób to osobna klamka po prawej stronie klapy, która elektrycznie podniesie zarówno klapę, jak i tylną szybę. W tym przypadku do dyspozycji jest całkiem praktyczny bagażnik, który można powiększyć, przesuwając tylne fotele bądź je składając. Na dodatek kąt uchylenia klapy można regulować przy pomocy ustawień w systemie iDrive.

Biorąc jednak pod uwagę całokształt samochodu, 5 Gran Turismo przypomina raczej obniżony model X6 niż "lekką" Serię 5, do której nawiązuje nazwą. Znam parę osób, którym przypada do gustu, wielu się nie podoba. Cóż, BMW stawia na kontrowersje.

Środek to już inna bajka. Aby się do niego dostać, zbliżeniową kartę-kluczyk oczywiście wystarczy mieć w kieszeni. Łapiemy klamkę drzwi bez ramek i naszym oczom ukazuje się wnętrze wykończone wspaniałą skórzaną tapicerką w kolorze "Cynamonowy Brąz". Także środek zapożyczony jest z Serii 7, dzięki czemu design mamy klasyczny i porażająco elegancki. Przed oczami kierowcy znajdują się "niedokończone" zegary, pod którymi znalazł miejsce wysokiej jakości wyświetlacz ciekłokrystaliczny. Na nim znajdują się informacje z komputera pokładowego, a także "dokończenie" zegarów, będące jednocześnie wskaźnikami chwilowego zużycia paliwa oraz pozostałego zasięgu. Poza tym kokpit to klasyk z wysoko poprowadzonym tunelem środkowym, na którym znalazło się miejsce na system iDrive oraz otwierany na dwie strony podłokietnik - klasyka w wyższych modelach marki.

Jakość składników świadczy o smaku
To, co rzuca się w oczy we wnętrzu to ponad 10-calowy wyświetlacz LCD, sterujący całym samochodem. Za jego pomocą, oraz słynnego już pokrętła, sterujemy większością opcji w BMW, zwłaszcza tych multimedialnych. Obsługa nie jest skomplikowana, pogubić się można jedynie w gąszczu możliwości. Oczywiście, do dyspozycji jest nawigacja (w jej skład wchodzą również zdjęcia lotnicze, przy pewnym oddaleniu mapy), jak zwykle rewelacyjnie grający system audio Professional, ustawienia czterostrefowej klimatyzacji, telefon oraz mnóstwo ustawień poszczególnych opcji samochodu, od poinformowania komputera o założonych łańcuchach, przez sprawdzenie stanu oleju i ciśnienia w oponach, aż po ustawienie parametrów, które mają się zmieniać przy wybraniu jednego z czterech trybów jazdy. Dla tych, którzy boją się, że się pogubią, przewidziano instrukcję... oczywiście wbudowaną w system, wspomaganą ilustracjami oraz filmikami pokazującymi "co i jak" w BMW.

Oczywiście, dostęp do najważniejszych funkcji został wyciągnięty "na wierzch", żeby można było się łatwo wszędzie dostać. Dzięki temu obsługa Gran Turismo należy do przyjemności. Zresztą, za takową można uznać całe obcowanie z "piątko-siódemką" z miejsca kierowcy czy pasażera. Do ich dyspozycji są bardzo obszerne miejsca, a strudzone ciało odpocznie w fotelach, które w dalszym ciągu należą do najlepszych w jakich siedziałem, włączając w to domowe. W zależności od chęci, naszych rozmiarów czy fanaberii, można je ustawić w praktycznie dowolny sposób. Mam wrażenie, że po trasie długości 2000 km pokonanej w nich wysiadłbym bardziej wypoczęty niż wsiadłem. Zwłaszcza że oprócz foteli dba o mnie także wygodna, niewielka, trójramienna kierownica, klasyczny już drążek zmiany biegów oraz panoramiczny, szklany dach.

W tylnym rzędzie jest równie komfortowo, dla dwóch osób oczywiście, jeśli tylko z przodu nie usiądą wysokie osoby. Na tylnej kanapie (opcjonalnie dwa fotele) miejsca jest w sam raz, może go zabraknąć tylko na nogi. Ten sam problem zresztą ma Seria 7. Na pocieszenie zostaje pochylane oparcie i przesuwane siedzisko, dzięki czemu można poczuć się jak w prawdziwej "biznes klasie". Zwłaszcza że dobre samopoczucie zapewnia także, tradycyjnie już u BMW, wysoka jakość zarówno montażu, jak i użytych materiałów. W gruncie rzeczy nie ma się do czego przyczepić. Choć czarna góra deski rozdzielczej według mnie powinna być w kolorze czekoladowym. Zdecydowanie bardziej pasowałaby do cynamonowej tapicerki. Ale ja się czepiam, nie?

Smak
Odpalenie silnika, nawet przy nierozgrzanej jednostce, sprawi przyjemność każdemu. W środku BMW jest wyciszone rewelacyjnie, a i na zewnątrz silnik cyka miarowo, nie dając do zrozumienia, że napędza go "ropa". Trzylitrowa sześciocylindrówka to mistrzostwo świata pod względem kultury pracy. Dysponujący mocą 245 KM silnik przesuwa bezszelestnie Gran Turismo podczas powolnej jazdy. Po mocniejszym wciśnięciu pedału gazu do wnętrza dobiega iście benzynowy pomruk zwiastujący duże emocje. Wspomniana wyżej moc, wraz z 540 Nm momentu obrotowego odpowiada za to, że Golf GTI do 100 km/h będzie z trudem nadążał za przyspieszającą "piątką", a powyżej tej prędkości prawdopodobnie zostanie z tyłu, gdyż ciąg trzylitrowego diesla jest niesamowity. Do tego przyspiesza nienachalnie i w ogóle nie nerwowo.

Za przeniesienie tej mocy na tylną oś odpowiada nowa, ośmiobiegowa przekładnia automatyczna, której działanie mogę określić tylko głośnym "wow". Biegi zmienia błyskawicznie, redukcje o dwa, trzy, przełożenia wykonuje szybko, do tego zapewnia świetne osiągi i odpowiednie zużycie paliwa. I to wszystko w trybie Normal.

Zawieszenie Adaptive Drive, aktywny układ kierowniczy oraz skrzynia biegów są sterowane przyciskiem na konsoli środkowej. Do dyspozycji poza wspomnianym wyżej, trzy tryby: Comfort, Sport i Sport+. Ich nazw nie trzeba zbytnio tłumaczyć. W tym pierwszym Gran Turismo staje się "połykaczem autostrad" i wszystkich dróg o mniej równej nawierzchni. Skrzynia zmienia biegi jeszcze płynniej, zawieszenie staje się bardziej miękkie (choć wciąż dające spore wyczucie drogi), a samochód płynie, pozwalając nam delektować się muzyką ze świetnego zestawu grającego, rozmową bądź widokami za oknem.

W trybie Sport skrzynia działa agresywniej, układ kierowniczy utwardza się nieco, podobnie jak zawieszenie, dzięki czemu 5 GT prowadzi się tak jak na BMW przystało. Sport+ to wyższa szkoła jazdy. Kierownica stawia bardzo przyjemny, spory opór, uwydatniając cechy piekielnie precyzyjnego układu kierowniczego. Zawieszenie usztywnia się do poziomu, który znany jest z samochodów o pół tony lżejszych i charakteryzowanych jako "sportowe". Skrzynia biegów robi to, co powinna. Ciągnie diesla do ponad 4000, co przy bardzo szerokim zakresie użytecznych obrotów ma sens. Do tego wszystkiego kontrola trakcji przechodzi w "tryb bojowy", ustępując miejsca aktywnej tylnej osi, która przy pokonywaniu łuków skręca się w kierunku przeciwnym do przedniej, aby samochód prowadził się jak po sznurku.

I to działa. Co prawda z dwóch ton limuzyny nigdy nie da się zrobić mistrza KJS-u, ale jeśli po drodze do kurortu zapragniemy poszaleć na bocznej, alpejskiej trasie, to Gran Turismo zaprasza do zabawy. Hasło "radość z jazdy" ma tu zastosowanie w 100 procentach.

Z drugiej strony, mimo takich parametrów trakcyjnych, "piątka" GT to jednak samochód ze wszech miar luksusowy i moja zazwyczaj ciężka noga miała wolne. Po prostu nie chciało mi się jeździć szybko. Spokojne toczenie się z prędkością 80 km/h (na "ósemce") sprawiało równie dużą przyjemność. Albo nawet jeszcze wolniej. I nie było w tym nic z lansu, po prostu to jest "Inny świat", jak wspominał redaktor Niezgoda omawiając starszą siostrę, 750i.

Dzięki systemowi czujników parkowania nawet manewrowanie nie będzie utrapieniem, zwłaszcza jeśli wspomogą nas trzy kamery - jedna z tyłu, a dwie na przednich rogach pojazdu - będące elementami systemu Side View, który ma wskazywać nam to, co widzi "nos" BMW, a my jeszcze nie. Diabelnie przydatne urządzenie.

Mimo że dżentelmeni o pieniądzach nie rozmawiają, a eksploatacja takiego samochodu to przyjemność, a nie wydatki, po prostu muszę wspomnieć o spalaniu.

Rachunek!
Trzy litry, sześć cylindrów, 245 KM, 540 Nm, prawie 2 tony. Te parametry powodują, że samochód z Monachium pali... 6 l/100 km. Nie, nie pomyliłem się, w żadnym wypadku. To minimalne spalanie, jakie udało mi się zarejestrować. Wymaga stałej prędkości ok. 90 km/h, czyli wystarczy przejechać się po Mazowszu, omijając miasta. Gdy znajdziemy jakąś autostradę i postanowimy z niej skorzystać, wartość ta zwiększy się o 2/3. Ale "dycha" to w dalszym ciągu bardzo przyzwoity wynik. Ośmiobiegowa skrzynia stara się o to, żeby nasz portfel nadmiernie nie cierpiał katuszy. W mieście oczywiście fabryczne dane wynoszące 8,1 l można włożyć między bajki, ale 12-13 l/100 km nie jest powodem, by drzeć szaty.

W przeciwieństwie do ceny. 263 000 zł - tyle potrzeba, żeby "wejść do gry" zwanej 5 Gran Turismo. Za tę cenę jednak dostaniemy materiałową tapicerkę, podstawowe audio i parę "must have" z zakresu bezpieczeństwa. "Polski pakiet" obejmujący m.in. biksenony, ogrzewanie foteli czy fotochromatyczne lusterko, to 11 549 zł. Dziewiętnastocalowe felgi to kolejne prawie 12 tys. Za 13 971 zł otrzymamy zawieszenie Adaptive Drive, a za kolejne 8 150 zł aktywny układ kierowniczy. Kamera cofania, elektryczny, składany hak holowniczy, dach panoramiczny to wydatki sięgające 15 500 zł. Lista wyposażenia BMW 530d GT, które znalazło się w teście zajmuje kartkę A4, i zamyka się w kwocie 116 471 zł, co daje nam w sumie 379 471 zł.

W wyposażeniu, którego nie wymieniłem wcześniej, znajduje się "dostęp komfortowy", drewniane listwy ozdobne, oświetlenie orientacyjne, w którego skład wchodzą m.in. podświetlane klamki, asystent świateł drogowych, podłączenie bluetooth telefonu komórkowego, antracytowa podsufitka czy wreszcie firmowana przez BMW torba na snowboard i narty (792 zł). Pieniądze, potrzebne na zakup BMW, wystarczą na sporą kawalerkę w centrum Warszawy.

Czy 530d GT ma wady? Poza ceną i kontrowersyjnym wyglądem, oczywiście. Wspomniany już niedobór miejsca na nogi, konieczność dopłacenia za rzeczy, które w KII cee'd dostaniemy w standardzie (złącze Aux/USB - 1 397 zł) czy... gaśnica. Co prawda to nie pomysł Bawarczyków, ale BMW montuje dla klientów gaśnicę z przodu, pod fotelem kierowcy. Efekt jest taki, że jeśli kierujący jest niski, to obciera ona nogę spoczywającą na pedale gazu i nie pozwala jej odstawić, np. w korku. Poza tym, wszystko inne to próby czepiania się na siłę. Danie było wyborne. Polecam!