Dacia Dokker 1.5 dCi 90 Laureate

Istnieje kilka zasadniczych kwestii, w których nowa Dacia Dokker zaskakuje i przyciąga do siebie klientów. Oczywiście ma też swoje wady. Czy są one na tyle silne, aby zakłócić pozytywny odbiór, jaki Dacia wypracowała sobie poprzez bardzo dobry stosunek ceny do możliwości?

Ceny Dokkera zaczynają się od 36 900 zł. Za taką sumę dostajemy samochód technicznie oparty na Renault Kangoo drugiej generacji, przestronny i bardzo uniwersalny. Dacia szybko się rozwija w wielu aspektach, o czym świadczy choćby fakt, że przy pierwszym spojrzeniu na aktualne modele tej marki, wcale nie odczuwamy, że mamy przed sobą "coś gorszego". Diabeł tkwi w szczegółach, ale czy w tej klasie są one w ogóle istotne?

Prosto i na temat
Jak wiadomo, wygląd zewnętrzny nie jest najważniejszą rzeczą w samochodzie, co by nie mówić, użytkowym. Projekt nadwozia może się jednak pochwalić nowoczesnym wzornictwem, a przede wszystkim tym, że niczego nie udaje. W przedniej części nadwozia króluje spory grill z dużym logo marki, natomiast tył, poprzez podobnie stylizowane klosze lamp, delikatnie przywodzi na myśl Logana pierwszej generacji. W mojej opinii wygląda jednak o wiele zgrabniej niż każda z ewolucji wspomnianego modelu. Całość nie porywa, ale może się podobać i na pewno znajdzie swoich zwolenników.

Nowy styl
Zasiadając do wnętrza, czujemy lekki powiew świeżości. Projekt w końcu uwzględnił ciekawsze kształty deski rozdzielczej, do niedawna wyglądającej bardzo podobnie w każdym modelu rumuńskiego producenta. Na spółkę z vanem Lodgy, Dokker zapoczątkował między innymi nowy kształt konsoli centralnej, w który opcjonalnie można wkomponować 7-calowy ekran dotykowy (obecny w testowanym egzemplarzu). Śladem większych braci poszły już kolejne odsłony Logana i Sandero, zaprezentowane na zeszłorocznym Salonie Samochodowym w Paryżu.

Wracając do bohatera naszego testu, warto zauważyć, że kabina pasażerska zachowana jest w przyjemnych tonacjach kolorystycznych. Tapicerka siedzeń jest dwukolorowa, podobnie jak deska rozdzielcza, którą dodatkowo ożywiły wstawki z plastiku przypominającego aluminium. Całość dopełnia czerwone podświetlenie przycisków oraz zestawu zegarów, które wyglądają przyjemnie. Tylko gdzie się podziało czerwone pole... Zaraz, zaraz, obrotomierz jest przecież przejęty prosto od benzyniaka. Nie znalazłem także wskaźnika temperatury płynu chłodzącego.

Nowa stylizacja przyniosła również udogodnienia w zakresie funkcjonalności. Krytykowana w Daciach obsługa szyb i lusterek została lepiej przemyślana i jest bardziej przyjazna kierowcy. Pierwsza z czynności odbywa się z poziomu drzwi, natomiast druga - za pomocą pokrętła znajdującego się po lewej stronie kolumny kierowniczej. Gdyby tak jeszcze opuszczanie szyb odbywało się automatycznie, bez konieczności przytrzymywania przycisku do samego końca cyklu...

Kolejnym udogodnieniem jest wspomniany, dostępny za dopłatą ciekłokrystaliczny ekran dotykowy, który jest częścią pakietu. Razem z nim dostajemy nawigację z mapą Polski, radioodtwarzacz, pilot sterujący pod kierownicą, gniazda USB i Jack plus możliwość łączności przez Bluetooth. Cały pakiet nosi nazwę MEDIA NAV i kosztuje 1950 złotych. Bardzo przystępna cena. Ponadto, za 400 zł możemy jeszcze dorzucić zestaw map Europy Zachodniej. Wszystko to dotyczy jednak tylko najbogatszej wersji wyposażeniowej - Laureate - w pozostałych opcja jest niedostępna. Ciekawym elementem są przyciski służące do regulacji głośności, zastępujące standardowe pokrętło - bardzo wygodne podczas jazdy po "polskich drogach".

Jeśli chodzi o widoczność, nie jestem ani za, ani przeciw. Duża przednia szyba zapewnia szerokie pole widzenia, jednak wrażenie psuje nieco widok do tyłu, również w lusterku wstecznym, które mogłoby być trochę większe. Przy cofaniu zdecydowanie przydatne będą czujniki parkowania, dostępne w wersji Laureate za 650 zł. Do spasowania elementów wnętrza nie mam większych zarzutów, ale plastiki mogłyby być bardziej miękkie.

Godny zaufania
Bagażnik ma 800 litrów pojemności przed złożeniem siedzeń, co jest już pokaźną wartością. Po złożeniu tylnej kanapy mamy do dyspozycji równe 3000 litrów, a więc tyle samo, ile oferują Citroen Berlingo i Peugeot Partner. Tylne siedzenia tworzą płaską podłogę dopiero po całkowitym złożeniu, czyli w pion. Próg załadunkowy natomiast jest niski, a asymetrycznie dzielone drzwi bagażnika otwierają się maksymalnie pod kątem 180 stopni.

Dacia chwali się w 44 litrami łącznej objętości schowków we wnętrzu Dokkera. Mnie osobiście zabrakło podświetlenia w tym najważniejszym, znajdującym się przed nogami pasażera.

W podróży i na co dzień
W mieście Dokker radzi sobie bardzo dobrze. Układ kierowniczy oraz jego wspomaganie wydają się być dobrze dopasowane do potrzeb poruszania się po ulicach, często wymagających wykonywania sprawnych manewrów. Gorzej jest już w trasie, gdzie powyżej 120 km/h w zasadzie wszystko staje nam na przeszkodzie. Nie powinienem wspominać o nadwoziu podatnym na podmuchy wiatru, ale o malutkich kołach przekładających się na jego niestabilność mogę już napisać z czystym sumieniem. Ponadto, skrzynia biegów nie posiada szóstego przełożenia, zatem poziom hałasu przy prędkościach trzycyfrowych należy uznać za wysoki. Nie polecam zagłuszać dźwięku silnika muzyką wydobywającą się z głośników, bo te niestety grają słabo.

Zawieszenie nie wzbudziło we mnie negatywnych emocji. Nie oczekiwałem rzecz jasna stabilnego pokonywania ostrych zakrętów przy dużych prędkościach, więc mocne przechyły nie zrobiły na mnie wrażenia. Zwykłe nierówności nawierzchni tłumione są w poprawny sposób. Skrzynia biegów w moim odczuciu jest precyzyjna i działa lekko - pozytywne zaskoczenie i mały plus. Nieco mniejszy minus za to w stronę pedału hamulca, do którego przez cały okres trwania testu nie byłem w stanie się przyzwyczaić - "brał" zbyt nisko, przez co hamowanie zawsze było lekko opóźnione.

Oszczędnie, dynamicznie i jeszcze raz oszczędnie
Wysokoprężne 1.5 dCi o mocy 90 KM, dobrze znane przede wszystkim z modeli Renault, jest jedną z największych zalet Dokkera. Idealnie sprawdza się w mieście, wraz ze skrzynią biegów zestopniowaną w taki sposób, że na pierwszych trzech biegach samochód chętnie brnie do przodu. Kultura pracy jednostki jest na dobrym poziomie, wyłączając prędkości autostradowe, gdzie dają się we znaki wysokie obroty utrzymywane na stałym poziomie.

Najlepsze dopiero przed nami - spalanie. Jeżdżąc głównie po mieście, nie ujmując zbytnio nogi z gazu, zużycie paliwa cały czas oscylowało w granicy 6 litrów na 100 kilometrów. Myślę, że obiecane przez producenta 4,5 l/100 km w cyklu mieszanym jest bardzo możliwe do uzyskania. Musimy tylko założyć, że w trasie nie przekroczymy 120 km/h, w mieście odciążymy nieco prawą stopę, a w godzinach szczytu w ogóle odpuścimy sobie kursowanie po centrum.

Duża uniwersalność kontra... cięcie kosztów?
Bohater naszego testu jest poprawną, przestronną i oszczędną osobówką, która w każdej chwili może zamienić się w małego dostawczaka. Kwestia bezpieczeństwa także nie jest mu obca - w standardzie każdy Dokker otrzymuje cztery poduszki powietrzne oraz ABS, a za dopłatą 1210 złotych dostępny jest także system ESP, stabilizujący tor jazdy. Celowo na końcu tytułu akapitu dodałem znak zapytania, bowiem tak naprawdę samochody spod znaku przewróconej litery D (jeśli dokonałem jego słusznej interpretacji) z roku na rok coraz mniej odstają od swoich droższych konkurentów.

Zaznaczyłem w teście wiele drobnych mankamentów, ale czy tak naprawdę wpływają one znacząco na ocenę modeli tej marki? Raczej brak większego zaufania do rumuńskiego producenta i jego wizerunek przekładają się na wciąż dość umiarkowaną sprzedaż (biorąc pod uwagę korzystny cennik). Klientów jest jednak coraz więcej. Idealny przykładem jest tutaj sukces modelu Duster.

Plusy:
+ korzystny stosunek ceny do możliwości
+ oszczędny silnik
+ pomimo bycia "tańszą alternatywą" dla droższych konkurentów, design idzie swoją (dobrą) ścieżką

Minusy:
- braki w funkcjonalności
- podróż przy prędkościach autostradowych nie należy do przyjemnych

Podsumowanie:
Dacia Dokker z silnikiem 1.5 dCi jest idealnym kompromisem pomiędzy rodzinnym kombi a małym wołem roboczym. Trudno nie powtórzyć słów usłyszanych wielokrotnie - stosunek ceny do możliwości jest tutaj największą z zalet. A cała reszta tylko ją potwierdza.