Ford Focus 2.0 Duratec Ghia

Pojedynek kompaktów był do niedawna jednym z najbardziej zaciętych. Dziś, mimo że równie gorąco zrobiło się w klasie średniej, dalej trwa walka o tytuł króla w segmencie Golfa. Wśród wielu nowych modeli znajdziemy także obecne, ale dotknięte magiczną różdżką przemiany, tak jak Ford Focus.

Kiedy w 2004 roku debiutował Ford Focus drugiej generacji, nikt nie przeżył szoku, nie padł na kolana, nie krzyknął z zachwytu. Był znacznie dojrzalszy od abstrakcyjnego i kontrowersyjnego, ale docenianego i lubianego przez lata poprzednika. W zamian za brak eksperymentów stylistycznych, utrzymanie charakteru i stylu nadwozia pierwszego Focusa, producent zaoferował wyższą jakość, lepsze rozwiązania ergonomiczne oraz bardziej zaawansowaną technikę.

Przez pewien czas to wystarczyło, aby skutecznie walczyć z odwiecznymi konkurentami - Volkswagenem Golfem i Oplem Astrą. Dziś klasą kompaktów chce rządzić każdy. Do dominacji i tronu króla jest znacznie więcej pretendentów, niż mogłoby się wydawać. Do Wielkiej Trójcy dobierają się Francuzi z najnowszym Peugeotem 308, Japończycy z kosmiczną Hondą Civic, Koreańczycy z atrakcyjnym duetem Kia cee'd - Hyundai i30 czy Włosi z najpiękniejszym w klasie Fiatem Bravo. Modeli jest znacznie więcej, a pozostanie w miejscu, to najgorsze co może teraz spotkać producentów.

New Edge Design przeminął
Focusowi sprzed liftingu czegoś jednak brakowało. Przód był prosty i elegancki, ale zupełnie bez wyrazu. Nie chcę używać słowa "przeciętniak", ale zupełnie nie wyróżniał się z tłumu chyba, że była to "wściekła pomarańcza", bo jak inaczej nazwać najmocniejszą, 225-konną odmianę ST w kolorze Electric Orange?

Dlatego też Ford zdecydował się na odnowienie Focusa i na jesieni zeszłego roku na Salonie Samochodowym we Frankfurcie zadebiutował model po faceliftingu. Przeminął czas ostrych linii w designie Forda nazwany New Edge Design. Najnowsze Mondeo zapoczątkowało nowy kierunek w stylizacji określany mianem Kinetic Design, polegający na delikatnym, harmonijnym i stylowym łączeniu form nadwozia, z jednoczesnym wyraźnym zaakcentowaniem charakteru. Rozpoznawalnym elementem wszystkich Fordów stała się trapezowa krata w zderzaku, chromowana listwa wąskiej atrapy i mocno zachodzące na błotniki, zdecydowane w swoim designie, reflektory.

Ten sam, a jednak inny
Na początku masz wrażenie, że ten przód żywcem wyjęty z Mondeo, ta ogromna krata wlotu powietrza, w testowej wersji Ghia dodatkowo jeszcze zaakcentowana srebrną obwódką, nijak mają się do reszty Focusa, którego przez cztery lata produkcji zdążyłeś obejrzeć z każdej strony. Dopiero po chwili, po dokładniejszym przyjrzeniu się stwierdzasz, że mocno wcinające się w linie boczną ksenonowe reflektory nadają przodowi dynamicznego rysunku, podobnie jak skośnie stylizowane obudowy halogenów. Niektórym potężny wlot w zderzaku może skojarzyć się z przodem najnowszych modeli Peugeota lub co gorsza z pyskiem karpia, ale w rzeczywistości także nadaje indywidualnego charakteru i tworzy pewien wspólny element dla wszystkich modeli Forda.

Jeśli myślisz, że w linii bocznej Focusa A.D. 2008 nic się nie zmieniło, jesteś w błędzie. Zmiany może nie są tak pokaźne jak z przodu auta, ale kierunkowskaz w znacznie powiększonym lusterku bocznym powinieneś zauważyć od razu. Poza tym pojawiło się przetłoczenie na linii klamek i zniknęły listwy boczne. 16-calowe felgi z lekkich stopów są eleganckie i w testowanej odmianie Ghia stanowią standard - dopłaty wymagają obręcze 17-calowe (400 zł) bądź 18-calowe (1 300 zł).

Tył Focusa po liftingu także przeszedł zauważalne zmiany. Najbardziej w oczy rzucą Ci się nowe tylne lampy z białymi kloszami - świecące poziome paski to oczywiście najnowsza technologia LED (opcja razem z ksenonami: 3 000 zł). Przykrywający je spoiler został powiększony, w klapie pojawiło się dodatkowe przetłocznenie, które wyparło logo Forda na chromowaną listwę nad tablicą rejestracyjną, a w zderzaku znajdziesz wyprofilowanie na kształt dyfuzora.

Zmiany na lepsze
Nowy Ford Focus jest idealnym przykładem na to, że aby odświeżyć wnętrze samochodu, nie trzeba zmieniać nieskończonej ilości elementów. Wystarczy tu coś przeprojektować, tu przeprofilować, wykończyć znacznie lepszymi materiałami i już mamy świeży oddech. Bryła deski pozostała więc ta sama, poprawiono jedynie materiały wykończeniowe (bardzo przyjemna i miła w dotyku jest jej górna część), jednak nie wszędzie - na boczkach drzwiowych wciąż króluje twardy i szorstki plastik. Funkcjonalna stylizacja nabrała oryginalności i świeżości przez dwa elementy - zegary i konsolę środkową.

W Focusie przed liftingiem zestaw liczników był czytelny, ale zupełnie beznamiętny niczym w autobusie MPK. Tym razem styliści popuścili wodze fantazji i stworzyli bardzo ciekawe i oryginalne zegary. Obrotomierz i prędkościomierz umieszczono w płytkich tubach i otoczonono srebrnymi obwódkami, a między nimi znalazł się multifunkcyjny wyświetlacz komputera pokładowego oraz wskaźniki paliwa i temperatury - również w jasnometalicznej obudowie. Zrezygnowano z ogromnej szyby oddzielającej wskaźniki od nas, dzięki czemu możesz namacalnie poczuć ich trójwymiarowość. Wszystko podświetlono gustowną czerwienią i bielą, choć chromowane wskazówki tych mniejszych zegarów są nieco za duże u podstawy.

Wyświetlacz komputera pokładowego poinformuje Cię dosłownie o wszystkim - co najważniejsze w języku polskim. Wskazania przebiegu, średniego zużycia paliwa czy temperatury zewnętrznej to standard. Komputer wyświetli także nazwę i częstotliwość Twojej ulubionej stacji, będziesz mógł ponadto dzięki niemu ustawić czułość układu kierowniczego oraz odłączyć seryjnie oferowany do każdego Focusa system ESP. Dodatkowo przy współpracy z bardzo dokładnym i prostym w obsłudze systemem nawigacji (dopłata 7 300 zł) poinformuje Cię, ile metrów zostało jeszcze do najbliższego skrętu. Sam system audio (sterowany pilotem spod kierownicy) jak zwykle gra w Fordzie wyśmienicie i prawdziwy meloman potwierdzi, że w wielu samochodach znacznie wyższej klasy producenci oferują systemy o zdecydowanie gorszym brzmieniu.

Powiem luksusu
Połączenie wykończenia konsoli imitującego aluminium z drewnianą okleiną w testowej wersji Ghia niekoniecznie przypadnie Ci do gustu, ale wywoła poczucie elegancji i pewnej ekskluzywności, zwłaszcza, że srebrne wykończenia znajdziesz także na wylotach powietrza oraz bardzo dobrze leżącej w dłoniach skórzanej kierownicy. Obsługa wszystkich funkcji nie nastręcza żadnych problemów, przywzwyczajenia wymagają jedynie dźwigienki przy kierownicy, a dokładniej obsługa komputera pokładowego i spryskiwaczy. Dwustrefowa, również bardzo łatwa w obsłudze klimatyzacja to wydatek 2500 zł - w standardzie jest manualna.

Dobrze wyprofilowane fotele są twarde, ale nie męczą w trasie. Dodatkowym, ale płatnym 2 200 złotych, udogodnieniem jest elektryczna regulacja fotela kierowcy w sześciu kierunkach. Jeśli pasażerowie pierwszego rzędu nie będą narzekać na brak miejsca, tak na tylnej kanapie będzie im zdecydowanie ciaśniej. Zwłaszcza wyżsi odczują niedobór przestrzeni zarówno w okolicy kolan, jak i nad głowami. Poza tym, jak to zwykle w tej klasie bywa, zawsze lepiej podróżuje się dwóm, niż trzem osobom - podpowiada to zarówno wyprofilowanie siedziska kanapy jak i praktyczny podłokietnik. Atmosferę intymności zapewnią mocno przyciemniane tylne szyby (dopłata 800 zł).

Bez narzekań
Ilość i pojemność schowków nie rzuci Cię na kolana, ale powodów do narzekań też nie daje. Ten przed pasażerem jest o nieco nieregularnych kształtach, ale mieści wystarczająco dużo, poza tym jest chłodzony. Ten z podłokietnika już mniej zachwyca swoją pojemnością, ale przed sobą ma dwa zagłębienia na napoje. Drobiazgi czy telefon komórkowy spokojnie pomieści zamykana przegródka przed lewarkiem.

Nie ma też powodów do narzekań, jeśli chodzi o kufer Focusa hatchbacka. Przy standardowym ustawieniu kanapy mieści 385 litrów, co plasuje go dość wysoko w stawce kompaktów - więcej oferują praktycznie Fiat Bravo (400 l) i niepokonana w klasie Honda Civic (485 l). Wśród czołówki trzyma się jeszcze Opel Astra (375 l), pozostali konkurenci mają do zaoferowania 350 litrów (np. Toyota Auris i Volkswagen Golf) bądź nawet jeszcze mniej (jako przykład Kia cee'd - 340 l). Przy złożonej tylnej kanapie Focus zaoferuje 1247 litrów i przyzwoitą ładowność wynoszącą ponad 540 kg. Utrudnieniem w zagospodarowaniu bagażnika może być wysoki próg oraz nierówna podłoga powstająca po rozłożeniu drugiego rzędu.

Mocy przybywaj!
Testowy Ford został wyposażony w wolnossącą 2-litrową, 16-zaworową jednostkę, która stoi na szczycie silników benzynowych oferowanych do "cywlizowanych" odmian Focusa (pomijam diaboliczną wersję ST z 225-konnym silnikiem 2.5 Duratec). 145 KM mocy (przy 6000 obr./min) i maksymalny moment obrotowy 185 Nm (przy 4500 obr./min) powinny zapewnić ważącemu nieco ponad 1250 kg Focusowi przyzwoite osiągi. Rzut oka w dane techniczne - 9,2 s do "setki" i prędkość maksymalna 206 km/h. Wygląda nieźle, szkoda że tylko na papierze.

Moc i chęć wkręcania się na obroty po prostu gdzieś znikała, a ja odczuwałem wrażenia podróżowania samochodem o mocy blisko 50 KM mniejszej. Czy to wina charakterystyki wolnossącego silnika, czy zestopniowania przełożeń świetnie działającej, choć tylko 5-biegowej skrzyni, a może tzw. okres docierania (samochód przy odbiorze miał przejechane zaledwie 2500 km - ach, ten piękny zapach we wnętrzu!) - trudno powiedzieć. Motor odżywał przy ok. 3500 obrotów na minutę - do tego zakresu można było usnąć.

Co jest wadą w mieście, jest zaletą w trasie
Dynamiczna jazda i próby wyprzedzania owocowały faktem, że silnik trzeba było kręcić wysoko na obrotach, jednak samo dojście w okolice 5000 obr./min było dla Focusa dużą trudnością i przychodziło z oporem takim, jakbyśmy prowadzili najwięszą odmianę dostawczego Transita, a nie kompakta. Odbiło się to oczywiście na zużyciu paliwa, które po przebyciu dość tłocznej, krajowej "siódemki" wyniosło ponad 7,4 litra na 100 km.

Spokojniejsza jazda (czyt. do 90 km/h, piąty bieg, wyprzedzanie jedynie rowerzystów i traktorów, a więc "na przeciętnego polskiego kierowcę") potrafi jednak zmniejszyć spalanie o blisko litr. Cóż z tego, jak w mieście przy włączonej klimatyzacji i ze zgrzytaniem zębów w korkach Focus sięgnął rekordowo prawie 11 litrów na 100 km (10,8 l).

Fenomenalnie za to, zarówno podczas jazdy w mieście jak i poza terenem zabudowanym, spisuje się układ kierowniczy. Poprzez komputer pokładowy możesz wybrać jedno z trzech jego ustawień: Normalnie, Sportowy i Komfortowo (zastanawiam się, dlaczego napisali Sportowy, a nie Sportowo, ale to szczegół). Pierwsze ustawienie, jak sama nazwa wskazuje - standard. Wystarczająco precyzyjnie i wygodnie. Drugie przeznaczone jest dla kierowców uwielbiających dynamiczną jazdę. Poważnie spada siła wspomagania oraz maleje liczba obrotów do pełnego skrętu - idealne na szybką trasę z zakrętami zwłaszcza, że w takich warunkach wspaniałym kompanem układu kierowniczego jest hamulcowy oraz zawieszenie. Trzeci tryb, Komfortowo zapewnia bardzo wysoki komfort w mieście. Do kręcenia kierownicą nie trzeba praktycznie żadnej siły, co przydaje się zwłaszcza płci pięknej podczas manewrowania pod marketem.

Skoro jesteś już na parkingu - dość mocno pochylona tylna szyba nie sprzyja dobrej widoczności, ale nowe, powiększone lusterka już znacznie bardziej. Jeśli obawiasz się zarysowań tylnego zderzaka, koniecznie dokup czujniki parkowania (2 100 zł). Niestety nie ma za to rady na twarde zawieszenie. Przy Focusie będziesz musiał zlokalizować i nauczyć się na pamięć wszystkich wyrw w jezdni w drodze z domu do pracy. Kompaktowy Ford nie lubi dziur, torowisk i innych "kaprysów" naszych drogowców, więc uważaj. Opony w rozmiarze 205/55 R16 także Ci o tym przypomną. Co innego poza miastem - Focus prowadzi się bardzo pewnie, przechyły w szybkich zakrętach są niewielkie, a przyjemność prowadzenia samochodu podwójnie większa.

Wybór jest najtrudniejszy
5-drzwiowy Ford Focus Ghia z 2-litrowym silnikem Duratec kosztuje 76 000 złotych. W standardzie otrzymasz 4 poduszki powietrzne, ABS, ESP (seryjnie w każdej wersji!), 16-calowe felgi z lekkich stopów, halogeny, klimatyzację, pełną elektrykę lusterek i szyb, komputer pokładowy, tempomat, podgrzewaną szybę czołową czy też bardzo przyzwoity system audio. To bogate wyposażenie, chociaż można uzupełnić je o wiele pozycji, jak chociażby kurtyny powietrzne (1 500 zł), przednie lampy ksenonowe z pakietem tylnych LED (3 000 zł), dwustrefową klimatyzację (2 500 zł) czy system nawigacji satelitarnej DVD z ekranem dotykowym (7 300 zł). Dodatki windują wówczas cenę testowego Focusa do znacznie powyżej 100 000 zł (96 850 zł w wypadku testowego egzemplarza).

Czy warto? Z ciekawości zaglądasz do cennika - a może wybrać uboższą odmianę Trend? Jest o ponad 10 000 złotych tańsza od Ghia, jednak braki w wyposażeniu ma dość duże. Nie ma lamp przeciwmgielnych, klimatyzacji, elektrycznie sterowanych tylnych szyb, konsoli z podłokietnikiem, skórzanej kierownicy, felg aluminiowych ani radia CD - o podgrzewanej szybie czy tempomacie nie wspominam. Poza tym ceny wyposażenia opcjonalnego są znacznie wyższe, niż w wersji Ghia - dla przykładu za system centralnego zamka z kluczem elektronicznym KeyFree i przyciskiem Ford Power w wersji Trend zapłacimy 4 700 złotych, podczas gdy w Ghia aż o 1 900 złotych mniej (2 800 złotych). Jednym słowem najbardziej atrakcyjna jest każda odmiana, byle byłaby to Ghia.

Brakujący element
Nowy Ford Focus kusi atrakcyjnym wyglądem, bardzo dobrym wykonaniem, świetnymi właściwościami jezdnymi i bogactwem odmian - zarówno nadwoziowych (hatchback 3d i 5d, sedan, kombi oraz Coupe-Cabriolet) jak i silnikowych. Paleta jednostek wysokoprężnych satysfakcjonuje w całości (1.6 TDCi 90 i 109 KM, 1.8 TDCi 115 KM oraz 2.0 TDCi 110 i 136 KM), benzynowych nieco mniej (1.4 80 KM, 1.6 100 i 115 KM, 1.8 125 KM oraz 2.0 145 KM) - zwłaszcza ostatni, zamontowana w testowym Focusie silnik mógłby być znacznie bardziej dynamiczny i ekonomiczny. Chyba najwyższy czas zastanowić się nad technologią, którą co raz częściej praktykuje konkurencja, a więc "uturbianiem" mniejszych jednostek. Z powodzeniem wychodzi to Fiatowi, Volkswagenowi czy Oplowi.

Tytułowy, brakujący element w testowanym samochodzie to właśnie motor. Z przyjemnością zamieniłbym go na tańszy i słabszy 125-konny 1.8 Duratec (74 250 zł) lub na droższy, ale fenomenalny 2.0 TDCi 136 KM (81 750 zł). Poza tym zrezygnowałbym z dodatków windujących cenę auta do blisko 100 000 złotych, bo w zbliżonej kwocie można wybrać znacznie ciekawsze propozycje z gamy Forda - 225-konnego Focusa ST (5-drzwiowy: 108 700 zł) czy Mondeo w liftbacku w bogatej odmianie Trend (2.3 Duratec 161 KM: 94 500 zł, 2.0 TDCi 140 KM: 97 700 zł).