Mazda CX-9 Sport

Wiosna, lato, zima i jesień, Święta Bożego Narodzenia czy Dzień Matki, wszystko to ma miejsce tylko raz w roku. Sezonowość pewnych zdarzeń można zaobserwować także w motoryzacji. I tak np. raz w roku polskie przedstawicielstwo Mazdy rozpoczyna sprzedaż swojego flagowego SUV-a.

Rozpoczyna i - dodajmy - równie szybko kończy, bo wszystkie egzemplarze przewidziane na dany rok znajdują klientów w tempie iście ekspresowym. CX-9 to "samochód-widmo", który cyklicznie pojawia się i znika.

Pierwsze wrażenie...
...bez wątpienia należy do pozytywnych. To auto naprawdę może się podobać, a do tego delikatnie zdaje się dawać obserwatorowi do zrozumienia, że już gdzieś, kiedyś, miał okazję zawiesić oko na czymś podobnym. Na czymś, czego na polskich drogach jest zdecydowanie więcej. Tak, zgadza się. Wypisz, wymaluj, CX-7. Tyle tylko, że w większej skali i głównie z myślą o rynku północnoamerykańskim.

Do środka dostajemy się przy użyciu systemu elektronicznego kluczyka. To standard, wyraźnie podnoszący komfort użytkowania auta - nawet jeżeli zamiast stosowanego powszechnie przycisku Start/Stop znajdziemy rodzaj pokrętła w miejscu tradycyjnego gniazda "stacyjki".

Otwieramy drzwi i...
...zajmujemy miejsce na fotelu kierowcy. Skórzana tapicerka, elektryczna regulacja, poprawne wyprofilowanie. Szkoda jedynie, że pasażer nie ma możliwości ustawienia siedziska na wysokość i w odcinku lędźwiowym - takimi udogodnieniami może cieszyć się tylko osoba prowadząca pojazd. Odgłos zamykanych drzwi przywodzi na myśl auta marek z kategorii premium, delikatne "brzęczyki" subtelnie przypominają o niezapiętych pasach, ale są także pewne uchybienia.

Jeżeli np. akurat zapadł zmrok i chcielibyśmy przed ruszeniem wyregulować lusterka, przyjdzie nam szukać stosownych przycisków całkowicie "po omacku", bo o ich podświetleniu po prostu zapomniano. To samo zresztą dotyczy "elektryki" szyb pasażerów. Jest więc sprytnie i do tego oszczędnie, ale dezinformująco dla użytkownika. Drobiazg? Być może, ale to w końcu nie indyjska TATA, tylko japońska Mazda. I jeszcze coś - wspomniane lusterka trzeba składać ręcznie, co raczej nie licuje z klasą auta.

Rzut oka...
...na deskę rozdzielczą. Jest estetyczna i świetnie spasowana, ale większość tworzyw ma twardość kamienia, choć wcale na takie nie wyglądają. Wydaje się, że są miękkie, lecz dopiero po ich dotknięciu przeżywamy spory dysonans. Szkoda, że nie można zamknąć środkowych kratek nawiewu, mieszane uczucia budzi też nadmierne bogactwo barw na zestawie zegarów, dające się zauważyć szczególnie w nocy. Mamy tu czerwień, błękit, żółć i zieleń. Nie wygląda to zbyt elegancko.

Kabina urzeka natomiast pierwszorzędną przestronnością i funkcjonalnością. Tylna kanapa jest dzielona (60/40), każda część ma indywidualnie regulowany kąt oparcia i przesuwane siedzisko. Tradycyjnie już mamy dwa dodatkowe miejsca w trzecim rzędzie, które jednak trudno polecić komukolwiek. Jest tam po prostu niewygodnie, jedynie małe dzieci nie zniechęcą się do takiego sposobu podróżowania.

SUV nie może oczywiście...
...obyć się bez przestrzeni bagażowej z prawdziwego zdarzenia. "Kufer" w wykonaniu CX-9 spełnia wszystkie pokładane w nim nadzieje, zwłaszcza że dysponuje elektrycznie zamykaną i otwieraną klapą, ale... z niewiadomych powodów nie posiada elementu, którym pochwalić może się nie tylko popularna kompaktowa "trójka", ale nawet najmniejszy, miejski model serii 2.

Otóż... Jak doszło do tego, że nie znajdziemy tu najzwyklejszej w świecie rolety chroniącej nasz ekwipunek przed spojrzeniami ciekawskich? Tego nie wiemy. Wiemy natomiast, że przyciemnione tylne szyby to w tej sytuacji doprawdy niewielka pociecha, a dodatkowo brak rolety daje się we znaki podczas dłuższej jazdy, przyczyniając się do powstania swego rodzaju pudła rezonansowego generującego niepożądane odgłosy.

Czym...
...najlepiej napędzać takie auto? To zależy, mówiąc potocznie, od miejsca zamieszkania. W Europie w pojazdach tego typu królują diesle, ale w Stanach Zjednoczonych, gdzie CX-9 sprzedaje się doskonale, panują inne zwyczaje. W skrócie: benzynowa V6-tka o pojemności 3,7 litra, 277 KM mocy, zużycie paliwa na poziomie 19 l/100 km w mieście i 14 l/100 km w trasie. Świetna reakcja na gaz, wysoka kultura pracy, brak doładowania, dwumasowych kół zamachowych, filtrów cząstek stałych i innych "wynalazków".

Jest prosto i pewnie, czyli niezawodnie. O awariach tego silnika po prostu mało kto słyszał z prostego powodu - praktycznie nie występują. Nie trzeba będzie więc zbyt często zaglądać pod maskę. Może właśnie z tego powodu, unosząc ją do góry, nie usłyszymy charakterystycznego pppssssssssss, czyli odgłosu wydobywającego się z okolic amortyzatorów podpierających pokrywę. Zamiast nich, zastosowano tradycyjny, metalowy wspornik.

Skrzynia biegów - jak na Amerykę przystało - automatyczna. Sekwencyjna, sześciostopniowa, prawidłowo zestopniowana i nienagannie wykonująca swoją pracę. Podczas spokojnej jazdy, jej zachowanie przypomina chwilami słynną, dwusprzęgłową DSG. Z oczywistych względów nie chodzi o szybkość, a raczej o to, że przy 40 km/h potrafi wrzucić "czwórkę", przy 50 km/h "piątkę", a przy 60 km/h "szóstkę".

Napęd przekazywany jest...
...na obie osie za pośrednictwem aktywnego systemu rozdziału momentu obrotowego na wszystkie koła. Oczywiście, nie ma co ukrywać, że zastosowane tu rozwiązanie służy bardziej poprawie trakcji niż podbojowi bezdroży. Samochód zachowuje się neutralnie, sztywne zawieszenie o krótkim skoku pozwala jeździć bardzo dynamicznie, zgodnie z filozofią Zoom-Zoom, choć nie tak komfortowo jak konkurencja.

Holować można przyczepę o masie nieprzekraczającej 1095 kg. To wynik wręcz śmieszny jak na auto tego typu, właściwy raczej dla "kompaktów" napędzanych silnikami o pojemnościach rzędu 1,4 litra. Można jedynie spekulować, skąd wzięła się tak niska wartość, podobnie zresztą jak prędkość maksymalna wynosząca zaledwie 171 km/h. W obu przypadkach konkurencja wypada nieporównywalnie lepiej. Jest to o tyle zastanawiające, że nawet z kompletem pasażerów na pokładzie ten ciężki samochód nie ma żadnych problemów ze sprawnym wyprzedzaniem wolniej jadących pojazdów.

Potencjalny klient...
...powinien przygotować kwotę 156 400 zł i uzbroić się w cierpliwość, ponieważ samochód aktualnie nie występuje w oficjalnej sprzedaży w Polsce. Nie znaczy to oczywiście, że w przyszłości nie będzie, zainteresowani powinni po prostu mieć "oczy szeroko otwarte" i traktować tego SUV-a jako swego rodzaju model limitowany.

Oczywiście Europa to nie Ameryka. To auto nie ma szans, aby nawiązać walkę z takimi doskonałościami jak np. Volkswagen Touareg. Dostępna jest tylko jedna wersja Sport, w dodatku bez możliwości dokupienia jakichkolwiek opcji. To niezbyt dobra informacja dla kogoś, kto chciałby dopasować swoje nowe auto do indywidualnych wymagań. Z drugiej strony, wyposażenie jest naprawdę bogate.

Otrzymujemy więc...
...komplet poduszek powietrznych, alarm antywłamaniowy, przyciemniane szyby, elektrycznie sterowaną klapę bagażnika, fotochromatyczne lusterko wsteczne, szyberdach, system zdalnego dostępu bez kluczyka, tempomat, wysokiej jakości skórzaną tapicerkę, felgi aluminiowe o średnicy aż 20 cali, lakier metalizowany, systemy kontroli trakcji i stabilizacji toru jazdy, układ monitorujący ciśnienie w ogumieniu, liczne schowki i profesjonalny system nagłośnienia firmy BOSE ze zmieniarką na 6 płyt CD.

Podróżowanie w nocy ułatwiają ksenonowe reflektory. Są bardzo skuteczne, ale jednak pozbawione funkcji doświetlania zakrętów, tak statycznej, jak i dynamicznej. Przydałyby się również dedykowane lampy do jazdy dziennej. Wielka szkoda, że zapomniano nie tylko o przednich, ale nawet o tylnych czujnikach ułatwiających parkowanie. Kamera pokazująca obraz na malutkim monitorze podczas cofania to zdecydowanie za mało. Brak nawigacji można wybaczyć, ale relingi dachowe mogłyby być standardem. Ma je Skoda Yeti, dlaczego nie miałby więc ich mieć topowy SUV Mazdy?

W sumie...
...produkowana w Japonii Mazda CX-9 budzi zaufanie. Jeżeli dla kogoś CX-7 okazuje się autem za małym, a dodatkowo koniecznie chciałby SUV-a Mazdy z "automatem" (CX-7 jest z nim niedostępna bez względu na wersję silnikową), to właściwie lepiej nie mógł trafić.

Mimo kilku niedociągnięć, CX-9 posiada w sobie to "coś", utwierdzające użytkownika w przekonaniu, że ma do czynienia z produktem naprawdę solidnym. Istotnie, jest to auto w zasadzie niezniszczalne, oparte na sprawdzonych, choć nie najnowszych technologicznie podzespołach. O ich niedomaganiach czy awariach (jakichkolwiek) nikt jeszcze nie słyszał. Dodajmy do tego atrakcyjną cenę i odpowiedź na pytanie: "Skąd to niespotykane, doroczne zainteresowanie?" gotowa.