Peugeot 4007 2.2 HDi Platinum A/T

Parafrazując znane hasło reklamowe pewnej gumy rozpuszczalnej o prezentowanym aucie śmiało można powiedzieć że powstało w myśl zasady 'wszyscy mają SUV-a, mam i ja'. Jakim zatem samochodem jest pierwszy SUV spod znaku lwa, czyli Peugeot 4007? Sprawdźmy w naszym teście.

Przyznam bez ogródek, że delikatnie mówiąc, nie przepadam za tzw. "samochodami-klonami". Trojaczki z Kolina w postaci Citroena C1, Peugeota 107 i Toyoty Aygo czy Astona Martina Cygnet i Toyoty iQ są dla mnie idealnym przykładem braku pomysłu danego producenta na stworzenie nowego modelu. Oczywiście, rozumiem wszystkie argumenty, że tak jest taniej i prościej, jednak nie potrafię przychylnie patrzeć na de facto te same auta sprzedawane z innym znaczkiem na masce. Moje widzimisię? Być może.

Po tych wszystkich "ciepłych" słowach nie muszę chyba nikomu tłumaczyć, że do Peugeota 4007 podchodziłem z dużym dystansem, od czasu do czasu próbując gdzieś głęboko w myślach wmówić sobie, że być może to auto będzie w stanie czymś pozytywnym mnie zaskoczyć i sprawi, że zmienię zdanie na temat "samochodowych klonów".

To na pewno Peugeot?
Patrząc na auto z profilu, łatwiej jest odróżnić od siebie braci Mroczków niż Peugeota 4007 od Mitsubishi Outlandera. Z tyłu również oba te samochody różnią się od siebie niewiele. Dopiero gdy rzucimy okiem na przód "Francuza", zaobserwujemy, że jego "twarz" jest inna i zarazem mniej groźna niż "mina" japońskiego brata bliźniaka spod znaku trzech diamentów.

Swego rodzaju podsumowaniem i potwierdzeniem, że wygląd 4007 nie kojarzy się prawie w ogóle z Peugeotem była sytuacja, która mnie spotkała na stacji benzynowej. W momencie tankowania samochodu podszedł do mnie pewien pan, który zadał mi takie oto pytanie: "Jak się sprawuje to Mitsubishi, ponieważ zamierzam kupić sobie właśnie takie autko?". Dopiero po zaprezentowaniu pokaźnych rozmiarów lwa, prężącego się na przedniej masce, ów Pan uwierzył mi, że to jest Peugeot.

To na pewno Peugeot?
We wnętrzu różnic pomiędzy oboma samochodami również jest jak na lekarstwo. Pokuszę się o stwierdzenie, że wnętrze 4007 od wnętrza Outlandera odróżnia tylko znaczek na kierownicy. Identyczna grafika zegarów i menu komputera pokładowego, identyczna konsola środkowa, identyczne pokrętła klimatyzacji, identyczny zestaw grający. W tym Peugeocie wszystko jest takie samo jak w Mitsubishi!

Gdy dotychczasowe uprzedzenia i ciągłe porównania do Outlandera wyrzucimy w kąt, okazuje się, że kabina Peugeota jest nie tylko jak na SUV-a przystało przestronna, ale także porządnie wykonana. Skórzana tapicerka (standard w wersji Platinum) oraz wszystkie plastiki robią bardzo pozytywne wrażenie. Jedynie co do skóry, którą została obszyta kierownica, można mieć pewne wątpliwości. Testowane auto miało nieco ponad 22 tys. przebiegu, a kierownica była tak wytarta, że bardzo często i łatwo ślizgała się w dłoniach.

Set, Menu, Info
Obsługa komputera pokładowego oraz wszystkich elektronicznych udogodnień, poczynając od nawigacji, a na ustawieniach radia kończąc, wymaga nieco przyzwyczajenia. Poruszanie się po danym menu ustawień jest intuicyjne, o ile uda nam się od razu do niego dostać. O co chodzi? Na konsoli środkowej znajdziemy trzy oddzielne przyciski, które według mnie śmiało można by zastąpić jednym.

Mamy zatem przycisk MENU służący do wejścia w ustawienia nawigacji, mamy przycisk INFO, po którego użyciu wyświetlą nam się bieżące informacje dotyczące pojazdu, jest też przycisk SET, który odpowiada za dostanie się do menu głównego ustawień sprzętu multimedialnego. Czy nie prościej by było użyć jednego przycisku, którym wchodziłoby się do ogólnego menu, a dopiero potem ukazywałby się podział na bardziej szczegółowe opcje? Taki trochę przerost formy nad treścią zaserwowali nam projektanci z Mitsubishi - o przepraszam, z Peugeota.

Warto jeszcze wspomnieć o systemie audio sygnowanym logo znanego producenta Rockford Fosgate (dopłata 3400 zł do wersji Platinum). Wielbiciele potężnego i głębokiego basu (i nie tylko) będą wniebowzięci. Dodatkowo w/w system multimedialny radzi sobie z odtwarzaniem filmów nagranych w standardzie DVD-Video, jednak plików MP3 z płyty DVD czytać już nie chciał. No cóż, jak widać, nie można mieć wszystkiego.

7
Tyle właśnie osób jest w stanie przewieźć Peugeot 4007. Zarówno pierwszy, jak i drugi rząd siedzeń pozwala na podróż w komfortowych warunkach i bez zbędnego przytulania się do pasażera obok, jednak na "ławeczce" wyciąganej z podłogi bagażnika nie posadziłbym nawet teściowej. Nie dość, że siedząc na niej podpieramy głowę kolanami, to dodatkowo siedzisko jest twarde jak skała. Jeśli ktoś jest zwolennikiem średniowiecznych tortur, to proszę bardzo - ja jednak wolę korzystać z ponad 500-litrowego bagażnika, a ławeczka niech siedzi schowana głęboko w podłodze.

Wspomniana "ławeczka" ma jeszcze jeden feler. Pomimo czytelnej instrukcji obsługi znajdującej się na jej oparciu, aby owe siedzisko wyłoniło się niczym feniks z popiołów z podłogi bagażnika, trzeba użyć sporej siły. Użytkowniczki tego auta mogą mieć zatem problem, aby powiększyć przedział pasażerski Peugeota.

Do wyboru, do koloru?
Skoro jesteśmy już przy pojęciu siły, czas spojrzeć 4007 prosto w paszczę. 156 KM oraz 380 Nm wyciśniętych z 2,2-litrowego silnika wysokoprężnego bardzo dobrze radzą sobie z ważącym niespełna 1800 kg autem. Z jednostkami napędowymi Peugeota 4007 jest prawie tak samo jak z Fordem T. Możemy mieć dowolną jednostkę napędową, pod warunkiem, że będzie to jednostka 2.2 HDi.

Być może niektórym może brakować jakiejś wolnossącej "benzyny" albo mocniejszego diesla V6, jednak jak już wspomniałem nieco wcześniej, silnik 2.2 HDi dobrze wpasowuje się w charakter auta. Po niespełna 10 sekundach na prędkościomierzu ujrzymy pierwsze 100 km/h. Gdy do tej wartości dodamy kolejną "setkę", wynikiem będzie prędkość maksymalna, z jaką jest w stanie poruszać się SUV Peugeota.

O ile do osiągów nie mam żadnych zastrzeżeń, to kultura pracy tego wysokoprężnego silnika pozostawia wiele do życzenia. 4-cylindrowe, wysokoprężne HDi klekocze jak bociany nagrane na płytę CD i odtwarzane w przyspieszonym tempie.

Wersja dla leniwych
Testowany egzemplarz był wyposażony w automatyczną skrzynię biegów o sześciu przełożeniach. Ta wymagająca dopłaty 6000 zł przekładnia jest propozycją dla bardzo leniwych kierowców. Tak naprawdę ciężko powiedzieć jakieś bardzo pochlebne lub też bardzo negatywne słowo na temat tej skrzyni. Z jednej strony przełożenia zmieniane są płynnie i bez jakichkolwiek szarpnięć, z drugiej jednak reakcja na nagłe wciśnięcie pedału gazu w podłogę jest bardzo ospała...

Jeśli zmiana biegów w sposób manualny nie jest dla Was wyzwaniem porównywalnym ze zdobyciem Mount Everestu, lepiej zaoszczędzić 6000 zł i wydać tę kwotę np. na późniejsze tankowania, które będą przypadały mniej więcej co 500 km. Podczas całego testu auto spaliło średnio 10,5 litra oleju napędowego na każde przejechane 100 km, co jest wynikiem akceptowalnym, ale odbiegającym od danych producenta o 3 litry.

Sport Utility Vehicle
Popularne SUV-y już samym wyglądem i większym prześwitem w stosunku do typowych aut osobowych mogą zwiastować jako takie właściwości terenowe. A z czym kojarzy się jazda w terenie? Oczywiście z napędem na cztery koła. W Peugeocie 4007 przy pomocy poręcznego pokrętła ulokowanego pomiędzy przednimi siedzeniami możemy wybierać jeden z trzech trybów pracy napędu.

2WD służy głównie do jazdy po przyczepnym asfalcie i pozwala nieco zaoszczędzić na paliwie. W przypadku wybrania trybu 4WD napędzane są już wszystkie koła, z tym że na tylną oś trafia od 15 do 45 proc. momentu obrotowego. Ostatni tryb oznaczony jako LOCK rozdziela moment obrotowy po równo na obie osie i działa do prędkości 50 km/h. Jak widać, dla każdego coś miłego, a że większość SUV-ów i tak bardziej ekstremalnego "terenu" niż dojazd nieutwardzoną drogą do posesji nie zobaczy, to inna sprawa. Asfaltowe drogi, modne kluby i restauracje to tak naprawdę najczęstsze miejsca "żerowania" SUV-a.

Biorąc pod uwagę poruszanie się po asfaltowych drogach, 4007 nie ma się czego wstydzić. Pomimo wysoko umieszczonego środka ciężkości, nawet przy szybciej pokonywanych zakrętach nadwozie nie wychyla się i nie kołysze bardzo mocno na boki. Układ kierowniczy jest precyzyjny, a siła jego wspomagania odpowiednio dobrana, co pozwala na bardzo dobre czucie drogi.

Jak drogi?
A propos "drogi" to jak... drogi jest pierwszy SUV Peugeota? Za podstawową wersję 4007 z manualną skrzynią biegów zapłacimy 143 800 zł, jednak podstawowa wersja w przypadku tego Peugeota nosi dość wymowną nazwę Premium i jest ona jedną z dwóch dostępnych poziomów wyposażenia w ogóle. Decydując się właśnie na auto w tym standardzie otrzymujemy pełne wyposażenie w zakresie bezpieczeństwa, radio CD/MP3 z 6 głośnikami, ale nie dostajemy np. kamery cofania, której nie możemy nawet zamówić jako opcji za dopłatą.

Ceny drugiej i zarazem najwyższej wersji wyposażenia nazwanej Platinum zaczynają się od 158 200 zł. Jeśli do tego dołożymy automatyczną skrzynię biegów (6000 zł), nawigację z systemem multimedialnym Rockford Fosgate (13 400 zł) oraz szyberdach elektryczny (3000 zł), cena Peugeota przekroczy 180 tys. zł. Dodam, że ceny Mitsubishi Outlandera w porównywalnych wersjach wyposażenia z 2,2-litrowym silnikiem Diesla pod maską są niższe, natomiast inny francuski SUV na bazie tego "Japończyka" - Citroen C-Crosser - kosztuje niemalże tyle samo co 4007.

Niezdecydowany
Pomimo tych kilku dni i kilkuset kilometrów spędzonych za kierownicą tego Peugeota cały czas nurtuje mnie jedno pytanie: dla kogo tak naprawdę jest to auto? Osoby szukające sprawdzonego i mniej ekstrawaganckiego (przynajmniej z założenia) SUV-a wybiorą zapewne Mitsubishi Outlandera. Może zatem 4007 jest propozycją dla zagorzałych fanów tej francuskiej marki? Też nie do końca, ponieważ w tym SUV-ie Peugeota jest tak naprawdę bardzo mało... Peugeota.

Mimo usilnych starań Peugeot 4007 nie sprawił, że moje zdanie na temat "samochodów-klonów" uległo zmianie o 180 stopni. Ok, bez wątpienia jest to dobre auto, jednak indywidualności, własnego stylu i charakteru tej francuskiej marki w nim nie odnajdziemy.