SEAT Leon 1.4 TSI Style

Czasem potrzebny jest drugi rzut oka. Niezobowiązujący. Niby nic nie znaczy, a jednak bez niego dana chwila wyglądałaby zupełnie inaczej. Są też samochody, które zasługują na to, by obdarzyć je drugim spojrzeniem - takim, które rzuca się odchodząc od auta na parkingu.

Zamiłowanie do prostoty może i czyni życie łatwiejszym, ale - jak głosi stare powiedzenie - "logika zabija świat". Nie zapominajmy, że czasem liczy się "to coś" - dziwny magnes zaklęty w tajemniczych cechach osoby, miejsca lub przedmiotu. Efemeryczne spojrzenie rzucone przez ramię zawsze oznacza w takich przypadkach jedno: wybitne przywiązanie do kogoś bądź czegoś. Każdy, kto choć raz odchodząc od auta na parkingu z dumą obejrzał się za siebie, wie, o co chodzi. Cichy, wewnętrzny rachunek sumienia udziela sercu rozgrzeszenia za kwoty wydane na samochód.

Drugie spojrzenie rzucone na nabytek stojący na parkingu wynagradza właścicielowi rozmaite wyrzeczenia. Krótki rzut oka utwierdza w przekonaniu, że mamy właśnie to, czego chciało nasze serce... Ale czy można myśleć tylko sercem? A gdyby tak zechcieć pogodzić je z rozumem i zaspokoić wszystkie pragnienia naraz? Czy jest tego w stanie dokonać samochód produkowany w hiszpańskiej fabryce w Martorell, z której taśm co 40 sekund zjeżdża jeden egzemplarz SEAT-a? A jednak, niemiecka technologia w połączeniu z południowoeuropejskim wdziękiem potrafi zdobywać serca tych, dla których Volkswagen Golf jest zbyt poprawny. Bazujący na nim SEAT Leon wydaje się w sam raz. Chyba to samochód, na który warto spojrzeć ponownie...

Zakląć dynamikę
Linie muszą cieszyć oko i zapadać w pamięci. Nie za bardzo. Tylko na tyle, by chciało się znów popatrzeć na nie przy każdej nadarzającej się okazji. Żadnej nudy i nachalności. Po prostu tyle ekstrawagancji, ile mieści się w szeroko pojętych ramach dobrego smaku. Ten smak najlepiej pożyczyć od wirtuozów motoryzacyjnej kuchni. Wprost ze słonecznej Italii, krainy Alfy Romeo, na której Walter de'Silva niewątpliwie wzorował się podczas projektowania SEAT-a Leona. Nie wyszło to źle, a niedawno przeprowadzony facelifting uatrakcyjnił nadwozie i wnętrze auta, nie burząc ogólnej koncepcji stylistycznej zawartej w "oryginale".

Z zewnątrz najbardziej widocznym efektem liftingu jest tylna klapa z powiększoną szybą i przestylizowanymi reflektorami. Nieco agresywniejsze wloty powietrza upodabniają teraz rysy zderzaków każdego Leona do tych, które możemy odnaleźć w sportowych odmianach kompaktu z Hiszpanii. Reasumując: jest wystarczająco ciekawie, by chcieć zajrzeć do środka...

Otulić wnętrzem
W końcu bogate wnętrze też zaspokaja nasze zmysły. Kabina Leona to miejsce, które ma kontynuować serię obietnic składanych przez SEAT-a w postaci pociągającego designu karoserii. Łagodne łuki deski rozdzielczej (wykonanej, niestety, z twardego tworzywa) otulają kierowcę, tworząc atmosferę zwartości. Mięsista, trójramienna kierownica obszyta skórą wyśmienicie leży w dłoniach, zaś małe lampki umieszczone w wewnętrznym lusterku wstecznym rzucają delikatną czerwoną poświatę na okolice lewarka dźwigni zmiany biegów. Nienaganna ergonomia deski rozdzielczej budzi w kierowcy zaufanie, nieco kontrastujące ze sportowym, lekko bezkompromisowym wizerunkiem Leona. To przyjemne odczucie...

Do przyjemnych wrażeń dotyczących pierwszego kontaktu z Leonem zaliczyć trzeba także zajęcie miejsc na przednich siedzeniach. Fotele (w opcji skórzana tapicerka za 5990 zł) wyglądają co prawda na bardziej "kubełkowe", niż są w rzeczywistości, ale to nie szkodzi. Zapewniają bowiem odpowiednie podparcie boczne i są wystarczająco sztywne. Niewiele można też zarzucić tylnej kanapie, choć by się tam dostać, trzeba wpierw przebrnąć przez drzwi otwierane przy pomocy mało wygodnej klamki, ukrytej w słupku C. Ilość miejsca na nogi pasażerów siedzących w drugim rzędzie jest wystarczająca, zaś pozycja wygodna.

Nieco gorzej jest z przestrzenią bagażową (do dyspozycji 341 l), ale konkurencja w tej klasie (może za wyjątkiem Hondy Civic 5d) też nie może pochwalić się rekordowo dużymi kuframi. Do mankamentów zaliczyć trzeba także brak kieszeni na drobiazgi w tylnych drzwiach oraz śladowej wielkości schowek umieszczony w desce rozdzielczej po stronie pasażera.

Odurzyć wrażeniami
Bo samochód, który dobrze wygląda oraz oferuje komfortowe i wystarczająco przytulne wnętrze, powinien też obłędnie jeździć. Wtedy podczas prowadzenia można wejść w specyficzny trans, z którego nie chce się uwalniać. Po zakończeniu każdej takiej "sesji" człowiek czym prędzej wypatruje rozpoczęcia następnej. Jak można się domyślić, Leon z silnikiem 1.4 TSI jest w stanie zapewnić takie właśnie doznania. Choć jednostka napędowa na papierze wydaje się być jedynie "wystarczającą" do napędzania ważącego 1249 kg samochodu, to jednak nie warto wierzyć samym liczbom. Rzut oka na rubryki tabeli czytane zwykle przez bardziej dociekliwych wyjawia sekrety zakamuflowane pod skrótem TSI.

Motor ten dysponuje bezpośrednim wtryskiem paliwa oraz turbosprężarką ze zmienną geometrią łopatek turbiny. Efektem jest 200 Nm oddawanych do dyspozycji kierowcy w bardzo szerokim zakresie obrotów (pomiędzy 1500 a 4000 obr./min). Silnikowi nie brakuje zatem "dołu", co daje ogólne wrażenie znakomitej zrywności. Moc dostępna jest na każde wyciagnięcie nogi... Prawej nogi. Elastyczność na trzecim i czwartym biegu rozbraja kierowcę, zaś efekty dźwiękowe towarzyszące krótkiej przegazówce na postoju potrafią poprawić nieco humor w gorsze, jesienne dni. Ten narkotyk silnikowy działa w połączeniu z precyzyjnie pracującą, 6-stopniową skrzynią biegów. Doskonały tandem, który uzupełniany jest odpowiednią pracą zawieszenia.

Leon pokonuje zakręty z niesamowitą pewnością siebie. Kierowcy szukający przyjemności w jeździe krętymi drogami docenią działanie precyzyjnego układu kierowniczego. Dziedzictwo Golfa przyprawione lekkim utwardzeniem nastawów zawieszenia daje wspaniałą mieszankę, zdolną przysporzyć mnóstwo frajdy podczas dynamicznej jazdy. Silnik dysponujący wystarczającą mocą pozwala na odrobinę kontrolowanego szaleństwa, nie ujawniając niedostatków sił podczas gonitwy po serii ciasnych szykan. Wychodzenie z zakrętu gazem da kierowcy naprawdę sporo frajdy. Leon zdaje się wtedy "wgryzać" w asfalt, zaś odpowiednia dawka dostępnego już przy niskich obrotach maksymalnego momentu obrotowego pozwala prowadzić dynamicznie, bez konieczności ciągłego żonglowania biegami.

Kartą czy gotówką?
Podać rachunek? Siedząc w eleganckiej restauracji razem z jedzeniem, kupujemy też atmosferę. Cena nie jest niska, ale wszystko, co stanowi przyjemność dla zmysłów, bywa przeważnie dolegliwe dla portfela. Samymi zachwytami nie zapłacimy za emocje. Na najtańszą wersję kompaktowego Seata z silnikiem 1.4 TSI (Reference) w promocyjnej cenie trzeba obecnie wyasygnować 59 990 zł. Czy to dużo? Warto pamiętać, że "zwykła" kwota cennikowa jest o 10 tys. zł wyższa! Testowe auto to zaś wersja Style wzbogacona o parę dodatków. Tym sposobem cena białego SEAT-a widocznego na zdjęciach poszybowała do lekko niewiarygodnych 98 tys. zł! Doprawdy trudno rozpatrywać Leona w kategorii samochodów rozsądnych i przystępnych cenowo. Jeśli koniecznie chcemy przyrównywać go do innych aut w klasie, to warto spojrzeć na sprawę z punktu widzenia potencjalnego klienta.

Tam, gdzie rozsądek zaczyna zawracać, a do zakupu namawiają nas oczy i serce, znajdziemy kilku interesujących rywali. Na horyzoncie pojawi się więc na pewno Fiat Bravo z silnikiem 1.4 T-Jet za minimum 52 990 zł. Zwolenników teleportacji w stylu Star Trek uwiodą wciąż świeże linie 5-drzwiowej Hondy Civic, którą można nabyć z wprawdzie wolnossącym, ale mocniejszym o 15 KM motorem 1.8 za 66 900 zł. Każdy ma prawo zdecydować sam. Leon nie należy do tanich propozycji, ale nie zapominajmy, że to samochód wkraczający lekko w sferę Alfy Romeo 147 (z silnikiem 1.6 już od 59 900 zł).

Spojrzeć czy nie spojrzeć?
Znajdzie się oczywiście ten, dla którego podwozie Leona okaże się zbyt sztywne, a prowadzenie zbyt sportowe. Wtedy w ruch pójdzie cennik i szybko okaże się, że auto jest przewartościowane i nie do końca tak wyposażone jak byśmy tego chcieli. Ale przecież mówimy o samochodzie, który wart jest drugiego spojrzenia na parkingu. A drugie spojrzenie toleruje logiczne argumenty jedynie w stopniu ograniczonym. To samochód dla tych, którzy dokładnie wiedzą, czego oczekują. Dobrze czują się w autach "strojonych" przez koncern Volkswagena, ale nie odpowiada im zachowawczy design Octavii i Golfa. Kombinację sporej dawki rozsądku i nieco emocji oferuje właśnie SEAT. Jest ciekawy stylistycznie i sprawdzony mechanicznie. Ci, którym Leon TSI wpadnie w oko, na pewno nie będą zawiedzeni tym, jak jeździ. Warto więc spojrzeć na niego jeszcze ten drugi raz...