Subaru Impreza 2.0D XV

Znów pojedziemy znanym cytatem: 'Prawie robi wielką różnicę'. Niestety, Subaru Impreza XV nie ma podwyższonego zawieszenia, a od zwykłego modelu odróżniają ją głównie plastikowe osłony i inaczej wyprofilowane zderzaki. Czyżby auto bez zalet? Na szczęście nie.

Co oznacza w nazewnictwie Subaru model Outback? To terenowa odmiana Legacy, która głównie dzięki zwiększonemu prześwitowi staje się znacznie zwinniejsza w terenie. Nie muszę wspominać, że główną zaletą wszystkich Subaru jest stały napęd na cztery koła, ale podwyższone zawieszenie powoduje, że Outback jest znacznie bardziej uniwersalną odmianą. Dlaczego więc nie stworzyć Imprezy Outback?

Proszę bardzo, w 1995 roku powstała jako odrębny model nazwany Subaru Outback Sport. Dotychczas bazował na odmianie kombi, lecz wraz z nową generacją występuje jako 5-drzwiowy hatchback. W Europie Outback Sport otrzymał nazwę XV. W stosunku do Outbacka bazującego na Legacy ma jedną wadę - ten sam prześwit, co w zwykłej Subaru Imprezie.

150
150 milimetrów - dokładnie tyle wynosi odległość od podłoża do najniżej zawieszonego elementu podwozia Subaru Imprezy XV. Oznacza to, że "uterenowiona" Impreza "wisi" dokładnie na tej samej wysokości co zwykli bracia. Odróżnia się jednak od nich bardziej charakternym wyglądem. W oczy rzucają się przede wszystkim nakładki na błotniki wykonane z czarnego plastiku, których przedłużeniem są osłony progowe (dodatkowo obniżające auto) oraz zmodyfikowane zderzaki z wkomponowanymi dyfuzorami. Z przodu znajdziemy także powiększony grill oraz obowiązkowy wlot powietrza w masce, na dachu duże, plastikowe relingi, a z tyłu naprawdę pokaźny spojler dachowy, który przykrywa niemal całą klapę bagażnika.

Generalnie Subaru Impreza XV wygląda ciekawie i - powiem szczerze - w tym "bojowym" pakiecie podoba mi się znacznie bardziej niż klasyczna wersja. Zwłaszcza wówczas, gdy czarny lakier przykryje gruba warstwa brudu i soli po ponad 200-kilometrowej trasie w góry - skojarzenia z autami rodem z filmów o Mad Maksie mile widziane. Nisko sunąca Impreza XV to także zasługa 16-calowych kół, które delikatnie chowają się w poszerzonych nadkolach.

301
O wnętrzu Subaru Imprezy napisaliśmy już chyba wszystko w poprzednich testach. Deska jest funkcjonalna, bez skomplikowanych przycisków, ale momentami zbyt prosta - zwłaszcza komputer pokładowy czy mocno przeciętnie grający system audio. Podobnie zastosowane materiały wywołują mieszane uczucia - dla niektórych twarde plastiki mogą być skandaliczne jak na auto, za które płaci się ponad 100 000 złotych. Trzeba jednak przyznać, że spasowane są bardzo przyzwoicie i we wnętrzu Imprezy nic nie trzeszczy i nie stuka. Nawet nietypowa roleta w bagażniku. Ten swoją drogą też nie zachwyca - mieści w najgorszym wypadku zaledwie 301 litrów, w najlepszym zaś (po złożeniu oparć kanapy) 1216 litrów.

Cieszy stosunkowo bogate wyposażenie seryjne - automatyczna klimatyzacja (tylko jednostrefowa), radio CD MP3 z bluetoothem i podłączeniem USB, elektrycznie sterowane wszystkie szyby oraz elektrycznie sterowane, podgrzewane i składane lusterka zewnętrzne. Standardem w Imprezie XV są również bardzo dobre fotele kubełkowe, które zapewniają odpowiednie trzymanie boczne i równie przyzwoity komfort podróżowania. W warunkach zimowych na pewno docenimy podgrzewane siedziska oraz podgrzewaną przednią szybę w miejscu spoczynku wycieraczek. Generalnie kompaktowe Subaru to przestronne auto; zarówno z przodu, jak i z tyłu nie powinno braknąć przestrzeni pasażerom. Także miłośnicy porządku w samochodzie znajdą tu kilka praktycznych schowków.

150
Pod maską Imprezy XV możemy znaleźć dwie jednostki napędowe - każda jest bokserem, ma 2 litry pojemności i moc 150 KM. Różnica jest zasadnicza - jedna jest benzynowa, druga wysokoprężna i ten drugi silnik trafił do testowanego Subaru. W Outbacku, Legacy i Foresterze zebrał najlepsze noty, dlatego też wyśmienicie spisuje się w lżejszej Imprezie. Przyzwoita moc oraz maksymalny moment obrotowy wynoszący 350 Nm powodują, że auto jest zwinne i praktycznie przy każdej prędkości obrotowej wystarczająco dynamiczne. Tu trzeba zaznaczyć, że 2-litrowy diesel "ciągnie" bardzo równomiernie już od ok. 1600 obrotów (maksymalny moment w zakresie 1800-2400 obr./min) i w przeciwieństwie do większości konkurentów nie traci tchu nawet przy 4000 obrotach.

Poza tym wysokoprężny bokser pracuje wyjątkowo spokojnie i cicho, nawet przy dużych mrozach sięgających kilkunastu stopni poniżej zera. Po nabraniu temperatury (na tablicy nie ma wskaźnika - jest jedynie niebieska kontrolka, która gaśnie po zagrzaniu się silnika) staje się jeszcze łagodniejszy, a do naszych uszu dochodzi charakterystyczny tylko dla tego silnika metaliczny pomruk diesla, zupełnie nieznany posiadaczom klasycznych silników napędzanych olejem napędowym.

To kolejna zaleta jednostki napędowej Subaru, do których możemy dopisać także zużycie paliwa. Impreza XV podczas całego dystansu testu wynoszącego ponad 300 km (ok. 220 km trasa i ok. 100 km miasto) zadowoliła się średnio 6 l oleju napędowego na 100 km, co jest naprawdę przyzwoitym wynikiem, tylko nieznacznie odbiegającym od danych producenta. Z własnego doświadczenia wiem, że 2.0D, przy spokojnym traktowaniu na trasie, potrafi osiągać wyniki rzędu 5 l/100 km.

6
Tym, co psuło mi przyjemność podróżowania wcześniej testowaną Imprezą 2.0D czy też Foresterem, była skrzynia biegów. Miałem zastrzeżenia do precyzji prowadzenia drążka przy wybieraniu jednego z 6 przełożeń. Tu jednak w Imprezie XV spotkała mnie miła niespodzianka - i w sumie nie wiem, czy to wina wcześniejszych testowanych egzemplarzy, czy też Subaru poprawiło przekładnię. Tak czy inaczej, tutaj skrzynia, mimo że z pewnym oporem, pracowała bez zarzutu i chętnie współpracowała nawet przy dynamiczniejszej zmianie biegów. Sam lewarek umieszczono wysoko, dzięki czemu łatwo wpada w rękę.

Także układ zawieszenia Imprezy XV zbiera same plusy. Nastawy amortyzatorów są przyjemnie miękkie, co sprzyja pokonywaniu dziurawych dróg, zwłaszcza tych z lejami po lodowych bombach, których jest teraz pod dostatkiem na naszym ulicach. Komfortu dodają także 16-calowe koła z profilem 55 oraz układ kierowniczy, który wspomaganie dozuje z akceptowalną siłą. Jest i druga strona medalu - "uterenowione" Subaru jest także miękkie na ostrzejszych zakrętach, na których lubi się ewidentnie przechylić na zewnętrzną stronę.

Niezastąpiony jest także napęd na cztery koła - tak obowiązkowy w Subaru jak silnik bokser. Kompaktowa Impreza "ciągnie" wszędzie tam, gdzie zwykłe auta z napędem na przednią oś nie dają rady, a ich kierowcy stwierdzają: "Musimy zawrócić, droga nieprzejezdna". Tu ograniczeniem jest praktycznie tylko nasz zdrowy rozsądek, który przypomina o fakcie, że Impreza XV jest dość nisko zawieszona i w kopnym śniegu może się po prostu powiesić. Jeśli będziemy o tym pamiętać, szybko poznamy zalety stałego napędu na cztery koła z centralnym mechanizmem różnicowym.

26 000
Subaru Impreza XV to kawałek bardzo przyzwoitego auta, które w pewnym, dość nieoczekiwanym momencie traci sens. Sens jest w tym, że tym autem przyjemnie się jeździ, jest zwinne, oszczędne, a przez napęd 4x4 jest bardziej wszechstronne niż większość kompaktów. Z drugiej strony bezsensem jest ta "crossoverowość", czyli sztuczne tworzenie z Imprezy XV auta, którym nie jest.

Cena też nie zachwyca. Testowana Impreza 2.0D XV kosztuje 26 000 euro, co po przeliczeniu (kurs ze stycznia 2011 - 1 EUR=3,9909 zł) daje 103 763 złote. Do wspomnianego wcześniej wyposażenia Subaru dorzuca w standardzie 8 poduszek powietrznych, system kontroli trakcji i stabilizacji toru jazdy VDCS oraz przydatną funkcję Hill Start Assist zapobiegającą stoczeniu się auta podczas ruszania pod górę (dopłacamy tylko 1000 euro do lakieru metalizowanego). Niestety, to i tak wysoka kwota jak na auto kompaktowe z napędem na cztery koła, który przyszły klient chętnie zamieni na przedni u konkurencji.

23 000 i 25 000
Jeśli jednak akceptujesz wszystkie wady i zalety Imprezy XV, japoński producent proponuje tańszą, bo kosztującą 23 000 euro (91 791 zł) alternatywę w postaci benzynowego silnika 2.0 o mocy 150 KM. Niestety, nie będzie miał ani przyjemnego brzmienia, ani niskiego spalania. W przeciwieństwie do niego wysokoprężny bokser jest moim zdaniem najlepiej brzmiącym, 4-cylindrowym dieslem (na świecie), a przy okazji też pierwszym silnikiem Subaru (na świecie), który potrafi spalić poniżej 6 litrów na "setkę".

Japończycy mają jeszcze lepszą propozycję. 25 000 euro (99 772 zł) kosztuje Subaru Forester XA z 2-litrowym silnikiem benzynowym (za najtańszego Forestera z dieslem zapłacimy 28 000 euro - 111 745 zł). I w tym momencie Impreza XV zupełnie traci swój sens. Wszystko przez to, że nie jest w niczym lepsza od zwykłej Imprezy. A mogłaby...